20.03.2023 Views

HMP 78_Turbo

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

HMP: Ciepłe przyjęcie i dobre recenzje

debiutanckiej EP-ki zmobilizowały was do

intensyfikacji prac nad pierwszym albumem,

czy też od razu zakładaliście, że ukaże

się on jakiś czas po "Sandbreaker"?

Doombardier: Od samego początku mieliśmy

do wyboru dwa warianty: pierwszy, to

jakaś krótka pozycja (EP-ka, demo) lub opcja

numer dwa, pełnometrażowy, wielki strzał.

Wybraliśmy jednak opcję numer jeden, żeby

jak najszybciej zaistnieć w czasoprzestrzeni

oraz uwiecznić to, w jakiej byliśmy kondycji

na samym początku. Fajnie jest potem dla

samych siebie porównać postępy, ewolucję

we własnej muzyce oraz percepcję brzmienia.

Mobilizacja nastąpiła rzeczywiście po ukazaniu

się EP-ki, choć w momencie jej wydawania

materiał na płytę długogrającą był prawie

gotowy. Jednak oficjalne wydanie w postaci

CD i winyla było wielkim krokiem milowym

dla takiego "garażowego" projektu, jakim

na samym początku był Sandbreaker.

Wraz ze skrystalizowaniem się składu i z

pierwszą oficjalnie wydana EP-ką mogliśmy

się w końcu mienić zespołem.

To w sumie naturalny proces, ale czasy mamy

nietypowe, a do tego nie ma też co ukrywać,

że wybrana przez was stylistyka nie

cieszy się w Polsce jakąś szczególną popularnością?

Ciepłe przyjęcie EP-ki było rzeczywiście zaskoczeniem.

Z tego co pamiętam, po kilku

godzinach od udostępnienia w sieci naszej

muzy odezwały się trzy czy cztery podziemne

wytwórnie, co było dla mnie osobiście

wielkim sukcesem, gdyż zwrócenie na siebie

uwagi przyszło nam dosyć łatwo, a przecież

dookoła jest wiele ciekawych zespołów. Co

Milowy krok

Debiutancki album Sandbreaker "Worm Master" potwierdza, że w słowach

lidera grupy nie ma cienia przesady i faktycznie ciężki do granic możliwości,

pure doom death metal jest podstawą jej stylu i brzmienia. Trudno też jednak

nie zauważyć, że słychać tu również inne wpływy, choćby stonerowe, co tylko

dodaje tej płycie atrakcyjności. Do tego Sandbreaker zapowiada już kolejne wydawnictwo,

bo pandemiczne czasy sprzyjają twórczej pracy.

do popularności samego gatunku, można na

sprawę spojrzeć dwojako: z jednej strony mówimy

tu o mało popularnej szufladzie, do

której należą "doom metal", "funeral doom",

death doom", a z drugiej strony nie ma większych

pasjonatów i oddanych kolekcjonerów

niż przy takich niszowych gatunkach. Na

samej popularności nam nie zależało i nie

chcieliśmy w kwestii naszej muzyki w jakikolwiek

sposób pójść na kompromis czy robić

coś pod publiczkę, dlatego byłem przygotowany

na wydanie płyty własnym sumptem.

Musi wam jednak być dobrze w waszej

niszy, skoro już od lat fascynują was takie

właśnie dźwięki?

Od początku mojej przygody z tworzeniem

muzyki fascynowały mnie ekstremalnie ciężkie

i wolne rejony. Być może to, w jaki sposób

wygodnie jest mi grać na garach predestynuje

mnie do takiej muzyki. Moim marzeniem

przy powoływaniu pierwszej kapeli było,

by stała się najbardziej ekstremalnie ciężką

i wolną w Polsce. Czy to się udało? Nie

wiem, ale ten sam plan mam w przypadku

Sanbreakera i mam nadzieję, że tym razem

się powiedzie. No, może tempo samych

utworów nie jest już tak nikczemne, ale wolno

musi być, czasem bardziej, czasem mniej.

Inspiracje czerpiemy głównie z death metalu,

dzięki czemu sami czujemy się w tym dobrze.

Jedno jest pewne, to ma być ciężki do granic

możliwości, pure doom death metal!

Można też powiedzieć, że Sandbreaker

powraca do korzeni funeral doom metalu, do

tego, co na pierwszych materiałach grał

Gallileous, który ostatnio szedł jednak bardziej

w kierunku retro rocka?

Mam nadzieję, że Sandbreaker nigdy nie

popełni takiej gafy, jak Gallileous. Przy

okazji chciałbym przypomnieć, ze jestem

założycielem Gall'a i ostatnim oryginalnym

załogantem z pierwszego składu. Od samego

początku plan był jeden, już o tym wspomniałem:

grać najciężej jak się da. Dla mnie

osobiście ten rozdział jest już zamknięty.

Niestety pomysł na ciężkie granie w Gall'u

był spychany z płyty na płytę. Po wspólnych

koncertach z Jex Thoth i Kadavar ostatnią

deską ratunku był mój heretycki pomysł na

"Retro Doom" (że tak to nazwę), niestety

nawet to było nierealne do wykreowania.

Mimo skupowania przeze mnie za fortunę

starych Ludwigów z blue olive badge i innych

gadżetów perkusyjnych z lat 70. oraz studiowania

patentów perkusistów z tamtego okresu,

muzyka coraz bardziej odpływała w stronę

zwykłego rocka, ze zwykłym brzmieniem,

co było fajne dla samego grania, ale nie sprawiało

mi satysfakcji i gdzieś umykał ten

doommetalowy duch, który towarzyszył nam

w Gallileous od początku. Rozstanie to były

ciężkie chwile, ale kiedy połączę kropki do

tyłu, myślę sobie, że szkoda, że nie doszło do

tego wcześniej, ponieważ teraz widzę, że jeśli

masz wizję na kapelę i reszta ci ufa, to można

góry przenosić!

Stoner jest jednak dla was równie ważny -

bez tego surowego, pustynnego klimatu muzyka

Sandbreaker byłaby niepełna?

Tego stonera staramy się dozować jak najmniej.

Najważniejszą substancją dla prawdziwych

uniesień lub jak kto woli "dołów" w

naszej muzyce jest death doom. To ma być

ciężki walec, a raczej ta piękna piaskarka z

okładki pierwszej Ep-ki, niszcząca wszystko

na swej drodze. Jeśli tworzymy jakiś utwór to

zawsze jest on odzwierciedleniem osłuchanych

patentów deathmetalowych, które poznałem

w latach 90. No może w zwolnionym

tempie (śmiech). Pustynny klimat jest ostatnią

rzeczą zaczerpniętą z dzisiejszego stonera.

To powieść "Diuna" Franka Herberta,

do której nawiązujemy, nadaje charakteru i

klimatu. Kiedy zastanawiałem się jak bardzo

nasza muzyka może zbliżyć się do stonera

naszła mnie taka refleksja, że nie może. I

świadomie, jeśli tylko się da, unikamy dobrze

rozpoznawalnych "stałych fragmentów gry"

(że tak to ujmę w żargonie komentatora

sportowego). Mimo wszystko stoner istnieje

w naszej podświadomości i chcąc nie chcąc,

jakby przypadkiem, może coś zaistnieć w ten

deseń. I tu podkreślę, ani to zaleta, ani przywara.

Sandbreaker to przede wszystkim

death doom metal z elementami … i tu

wstaw to, co ci pasuje (co tam usłyszysz).

Zresztą już wasza nazwa potwierdza, że

nie interesują was oczywiste rozwiązania,

bo w końcu jak połamać piasek? (śmiech)

No właśnie, jak? Jak żyć? Sama nazwa miała

być niestandardowa, miała epatować czymś

absurdalnie ciężkim, silnym i mocnym, a jednocześnie

surrealistycznym, tak jak tematyka

naszych utworów nawiązująca do świata

"Diuny". Tak naprawdę połamać piasku nie

dasz rady, ale jak śpiewam w jednym z utworów

z nadchodzącej EP-ki "Be like sand"...

czyli "Bądź jak piasek", parafrazując filozofię

Bruce'a Lee - toruj sobie drogę... przejdź

szczelinę i pęknięcia... dopasuj się kształtem.

204

SANDBREAKER

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!