HMP 78_Turbo
New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
pozwolę, wedle wolnej woli. Do
rzeczy. Otwieramy album, a tam
Night Prowler prezentuje melodyjny
hard rock/heavy metal, czerpiący
z tradycyjnych patentów lat
70. i 80. Na "No Escape..." obrali
kierunek, jaki lubię, ale nie wywarli
na mnie wrażenia. Jednym
uchem wlatuje, drugim wylatuje, i
nie chce mi się do tego materiału
wracać. Bywa jednak tak, że niezależni
artyści tworzą jakieś nieprzekonujące
prace, ale z czasem
się rozkręcają i porywają tłumy.
Poza tym, to co jest nieprzekonujące
dla mnie, może być fajne dla
kogoś innego. Nie chcę więc nikogo
zniechęcać. W moim odczuciu
zwłaszcza fani Van Halen, Def
Leppard, UFO, i tego typu zespołów,
mogą sobie spróbować. Dostajemy
tutaj 10 utworów (w tym 2
instrumentalne), które zostały wydane
pierwotnie już w 2018 roku,
ale w nakładzie ograniczonym do
500 sztuk. Ostatnio Night Prowler
dogadał się z inną wytwórnią,
Dying Victims Productions, i
wkrótce ukaże się wznowienie winylowe
wraz z nową, bogatą w detale
okładką. Będzie też dostępnych
więcej egzemplarzy CD, a
także wersje cyfrowe. Ze względu
na odległość (Brazylia) i undergroundowy
charakter zespołu, nie
wydaje mi się, żeby Night Prowler
wybierało się w najbliższych czasach
na koncert do Polski, dlatego
ta muzyka pozostanie praktycznie
nieznana w naszym regionie geograficznym.
Nie wiem, może dla
kogoś idącego pod prąd, będzie to
atrakcyjną wizją, żeby mieć taki
album "tylko dla siebie". Wyobrażam
sobie tutaj młodych metalowców
puszczających płytę znajomym
z zagadką: "zgadnij, co to?", i
czerpiących frajdę z samego faktu,
że nikt nie zna odpowiedzi. Lub
też świetnie osłuchanych maniaków,
którym wydaje się, że słyszeli
już wszystko, ale pewnego wieczoru
mieli ochotę na coś nowego.
Możliwe też, że ktoś kogoś wkręci,
mówiąc, że jest to najnowsze Rainbow
nagrane w 2021 roku? A skąd
ja to w ogóle wytrzasnąłem? Cóż,
gdyby nie nasz szczodry Redaktor
Naczelny, nigdy bym nie napotkał
na swej muzycznej drodze Night
Prowler. Zamiast krytykować, pozostawię
więc temat otwarty na
Wasz indywidualny odbiór. (-)
Nightmare - Aeternam
2020 AFM
Sam O'Black
Pionierzy francuskiego metalu nie
dają za wygraną - "Aeternam" to
już ich 11 album studyjny. Te z lat
80., "Waiting For Twilight" i
"Power Of The Universe" to już
klasyka, ale cieszy, że weterani,
pod wodzą niezmordowanego
Yves'a Campiona są wciąż w formie.
Co prawda nowa wokalistka
Madie (wcześniej w Faith In Agony,
zastąpiła, śpiewającą na poprzedniej
płycie "Dead Sun" Maggy
Luyen) pewnie obraziłaby się
słysząc takie określenie, ale fakt
jest faktem, że Nightmare gra od
1979 roku. I wciąż wychodzi im to
znakomicie, chociaż brzmienie
perkusji mogli bardziej dopracować,
bo w takim "Divine Nemesis"
nie jest najlepsze, pozbawione mocy.
Muzyczni jest jednak nad wyraz
zacnie, a tradycyjny heavy zespół
dopełnia blackową intensywnością
("Temple Of Acheron") czy
iście thrashowymi zrywami ("Aeternam").
Są też akcenty symfoniczne,
choćby w "Downfall Of A
Tyrant" czy "Black September", w
którym, podobnie jak w finałowym
"Anneliese", mamy też wokalny
duet Madie i growlującego wokalisty.
Akurat ten patent zespół stosuje
już od jakiegoś czasu i wydaje
mi się on chybiony, tym bardziej,
że Marianne Dien radzi sobie za
mikrofonem doskonale, co potwierdza
nader dobitnie w ostrzejszych
"The Passenger" i "Black September"
oraz w balladzie "Crystal
Lake". Mimo wszystko nota będzie
wysoka, bo weterani nie odpuszczają.
(5)
Wojciech Chamryk
Niviane - The Ruthless Divine
2020 Pure Steel
Niviane to zespół o relatywnie
krótkim stażu, ale złożony z doświadczonych
muzyków. Najbardziej
z nich znany jest wokalista
Norman Skinner (solowy zespół
Skinner, Imagika), ale instrumentaliści
niczym mu nie ustępują.
Dlatego drugi album formacji "The
Ruthless Divine" to power metal
w najbardziej szlachetnej postaci:
surowy, dynamiczny, do tego całkiem
też melodyjny. A skoro to
Amerykanie, można doszukać się
w ich muzyce wpływów nie tylko
zespołów europejskich, od obowiązkowych,
można rzec, Iron Maiden
czy Helloween, ale też rodzimych
grup Iced Earth, Cage czy
Attacker. Daje to naprawdę kapitalne
efekty, szczególnie kiedy
Norman Skinner prezentuje niższą,
bardziej agresywną manierę w
bardziej dynamicznych utworach,
jak "League Of Shadows" czy
"Dreams Crash Down", chociaż w
wyższych rejestrach też nie jest
rzecz jasna jakimś dyletantem
("Crown Of Thorns", "Psychomantaeum").
Singlowy "Fires In The
Sky" jest z kolei ciut bardziej nośny,
chociaż to numer z drugim
dnem: długi, rozbudowany i całkiem
szybki, podobnie jak, utrzymany
w średnim tempie, kojarzący
się z Dio "Forgotten Centurion".
Mocnym punktem tej udanej płyty
są też mroczny "Fallen From Elysium"
i rozpędzony "Like Lions" z
patetycznym refrenem - zresztą z
każdym kolejnym odsłuchem "The
Ruthless Divine" utwierdzam się
w przekonaniu, że mógłbym jako
wyróżniający się wymienić każdy
ze składających się na tę płytę
utworów. (5)
NoN - III
2020 Crusader
Wojciech Chamryk
Now Or Never zwą się obecnie
NoN (czyżby problemy z prawami
do nazwy po zmianie połowy składu?)
i wydali trzeci album. "III" nie
zaskoczy znających poprzednie
płyty tej międzynarodowej grupy:
to tradycyjny heavy metal/hard
rock, ale z jeszcze większą dawką
elektronicznych i popowych wtrętów.
Może dla kogoś będzie to atutem,
ale mnie akurat odrzuca - tym
bardziej, że przeważają na tym wydawnictwie
długie, rozwleczone i
nudne utwory, takie jak "Two
Worlds Away" czy "Another Chance".
Czasem robi się już z tego
wręcz parodia, bo "Until We Say
Goodbye" brzmi niczym jakieś popłuczyny
po Nickelback, a cover
Duran Duran "Ordinary World"
lepiej pominąć milczeniem. Owszem,
są tu też ciekawsze utwory:
mający coś z bluesa "Eyes Of A
Child", mocniejszy "Circle Of
Pain", w którym akurat sprawdza
się przebojowy refren czy dynamiczny
"Point Of No Return", ale to
nieliczne przebłyski - po tak doświadczonych
muzykach jak Fabian
Ranzoni (ex Sultan) i Ricky
Marx (ex Pretty Maids) można było
spodziewać się czegoś ciekawszego.
Szkoda tylko świetnego
wokalisty Stephane'a Honde, bo
najwidoczniej marnuje się w tym
zespole... (2)
Wojciech Chamryk
Nuclear - Murder Of Crows
2020 Black Lodge
Ten chilijski kwartet istnieje na dobrą
sprawę od połowy lat 90., a
klasyczny thrash staje się w jego
wykonaniu coraz bardziej bezkompromisowy
i zarazem oldschoolowy.
Oni po prostu grają - tylko i
aż, swobodnie i do tego z ogromną
werwą, przenosząc nie tylko siebie,
ale również słuchaczy do połowy
lat 80., do czasów, kiedy ukazywały
się pierwsze płyty Slayera,
Kreatora i innych zespołów thrashowych.
I chociaż, poniekąd zgodnie
z nazwą, zwykle rozpędzają
się do naprawdę imponującej szybkości
(tytułowy "Murder Of Crows",
"No Light After All" czy "Friendly
Sociopath" to tylko pierwsze z
brzegu przykłady), jednak w żadnym
razie nie pędzą wyłącznie na
oślep i na złamanie karku, nic z
tych rzeczy. Dlatego nie brakuje
też na tej płycie udanych przykładów
utworów bardziej zaawansowanych
technicznie, jak "When
Water Thickens Blood" i singlowy
"Abusados", a do tego dopracowanych,
melodyjnych solówek, nierzadko
w większych ilościach, dzięki
czemu choćby ten ostatni utwór
bardzo zyskuje. Instrumentalny
"Blood To Spare" to również ciekawostka,
bo to mroczny, złowieszczy
numer, z quasi symfonicznym
tłem i klawiszowymi brzmieniami,
ciekawe dopełnienie intensywnej
reszty materiału z "Murder Of
Crows". (4)
Wojciech Chamryk
Okrütnik - Legion antychrysta
2020 Ossuary
Heavy, speed i wczesny black metal
w wykonaniu tego młodego
kwartetu przypomniały mi szczenięce
lata, kiedy taka muzyka nie
była jakimś retro wykopaliskiem,
ale ekscytującą nowością. Okrütnik
na swym debiutanckim albumie
łoi więc bez litości, niczym
Kat z okresu "Metal And Hell"/
"666" czy wczesny Running Wild,
nie unikając też nieokrzesanej surowości
Venom, proponując osiem
bezkompromisowych, ale przy tym
całkiem melodyjnych i urozmaiconych
utworów. Może nie jest to
do końca oryginalne, ale osobiście
wolę słuchać pełnego energii
Okrütnika niż wymęczonych nieco
dokonań obu obecnych wcieleń
Kata, nawet jeśli "Popiór" trzyma
dawny poziom. Tu jest jednak znacznie
intensywniej: szaleńczy "Sabat",
w którym gitary tną niczym
RECENZJE 235