20.03.2023 Views

HMP 78_Turbo

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

już 35 lat. Sam heavy metal tracił na ważności

i nowe nurty i odmiany tej muzy

wchodziły na rynek muzyczny. Byłem tym

wszystkim zafascynowany i chciałem mieć

ten ostry, agresywny walec pod sobą. Uwielbiałem

taki sposób wyżycia się na scenie. Płyta

nam wyszła. Uważam ten materiał za bardzo

dobry. Wydaliśmy go w angielskiej dużej

wytwórni Under One Flag. Z tym, że Dziuba

już się wtedy tak wycwanił, że to on podpisał

właściwy kontrakt z wytwórnią, a my

podpisaliśmy zwykłe umowy, ale z nim. Mieliśmy

wydać trzy płyty. I tutaj znów roztoczone

były nad nami wielkie perspektywy i

wielkie nadzieje. Dostaliśmy znakomite recenzje

i mieliśmy wywiady w zachodnich czasopismach.

Mieliśmy również wyruszyć w

trasę po Europie na 46 koncertów we wszystkich

wielkich miastach. Trasa miała odbyć

się z amerykańskimi kapelami, chyba Metal

Church i bodajże Testament. I liczyliśmy

już kasę, zapożyczając się i znów dupa blada.

Na trasę nie pojechaliśmy, pomimo tego, że

widziałem cały spis i umowy. Miałem dość.

Popadliśmy w długi. Mnie się urodziła córka

i musiałem się zbuntować. Powiedziałem

wtedy Dziubie, że chcę więcej kasy, żebym

bez koncertów mógł przeżyć rok i przygotować

nowy materiał. Dziuba wtedy zbuntował

resztę chłopaków i powiedział, że następną

płytę nagrają już beze mnie. Nie miałem innego

wyjścia jak rozwiązać Turbo, które zagrało

jeszcze beze mnie trzy koncerty z Sepulturą.

Zablokowałem nazwę i skontaktowałem

się z wytwórnią. Przyjęli do wiadomości,

że Dziuba już nie reprezentuje interesów

Turbo i przystąpiłem do nagrania ostatniego

materiału "One Way". Zrobiłem całą muzykę.

Teksty napisał Radek Kaczmarek, który

miał grać na basie. Na perkusji połowę płyty

zagrał Tomek Goehs i drugą Sławek Bryłka.

Musiałem na płycie napisać, że na perkusji

zagrał XXX, bo chłopaki bali się, że Dziuba

się dowie i będzie siara. Żeby nagrać tę

płytę musiałem sprzedać samochód. Niestety

Dziuba miał dłuższe ręce i spowodował, że

wytwórnia nie przyjęła mojego nowego materiału.

Wydał ją Mariusz Kmiołek, który

pracował już wtedy z Vaderem.

Rozpad Turbo w roku 1992 był więc czymś

nieuniknionym, zresztą już wiosną poprzedniego

roku de facto odszedłeś z zespołu,

mając dość współpracy z ówczesnym wydawcą?

Wiesz, to jest tak. Masz jakieś plany, marzenia,

były przecież konkrety w postaci podpisanych

kontraktów. Ktoś roztacza przed

tobą wizje kariery na Zachodzie, a wtedy dla

nas to było coś takiego jakbyś Pana Boga za

nogi chwycił. Ciężko pracujesz, zaczynasz

liczyć jeszcze niezarobione pieniądze i nagle

wszystko to się rozpierdala. Lata ciężkiej pracy

idą w cholerę, a ty zostajesz z niesmakiem,

z obietnicami i w zasadzie z niczym. Nie da

się wtedy normalnie pracować. Po nagraniu

"Dead End" przeliczyłem swoje straty, bo w

końcu miałem już rodzinę i musiałem na nią

zarabiać. Zażądałem od Dziuby podwyższenia

honorarium za drugą płytę tak, żebym

mógł bez koncertów, które miały być w Europie,

przeżyć rok 1991. Chciałem średnią krajową

miesięczną pensję, ale przecież nie za

darmo, tylko za nagranie drugiej kontraktowej

płyty. Miałbym wtedy parę miesięcy na

przygotowanie nowego materiału. Oczywiście

Dziuba się wypiął i tutaj powstał konflikt,

o którym już wcześniej wspomniałem. I

tak zakończyła się moja współpraca z MMP.

Mieliście wzloty i upadki, borykaliście się z

różnymi problemami, ale zespół zanotował

przez tyle lat tylko jedną, krótką przerwę -

były to czasy tak niesprzyjające dla metalu,

że nie było innej opcji?

Trudno mi dziś tak jednoznacznie to określić,

z perspektywy czasu, w którym zespół

właściwie nie istniał. Nie mogliśmy się więc

zmierzyć z tamtą rzeczywistością lat dziewięćdziesiątych.

Jedno wiem, wtedy do Polski

weszły zachodnie korporacje muzyczne i

Foto: Romana Makówka

zaczęły dyktować warunki. Bardzo duże znaczenie

miał wtedy Andrzej Puczyński, który

założył bardzo prężnie działającą firmę Izabelin

Studio, gdzie zespoły nagrywały w

komfortowych warunkach i w znakomitej jakości

swoje płyty. Andrzej stał się takim drugim

MMP, tylko że pod jego skrzydłami

znajdowały się zespoły pop rockowe i tacy

wykonawcy solowi. Wtedy powstało bardzo

dużo nowych kapel. Powstał Hey, Mafia,

IRA, Golden Life i wiele innych świetnych

kapel. Tam pokazały się znakomite wokalistki,

Kasia Kowalska, Edyta Bartosiewicz i

inne. Działali znakomicie, bardzo profesjonalnie

i okazało się że jest ogromne zapotrzebowanie

na takie właśnie kapele i solistów.

Metal rzeczywiście był w odwrocie. My byliśmy

skłóceni z MMP, a nowa wytwórnia Mariusza

Kmiołka Carnage Records nie była

nami zainteresowana. Wprawdzie Mariusz

wydał nam "One Way", ale zajmował się już

wtedy Vaderem i myślę, że nie chciał konkurencji,

albo wyszedł z założenia, że najlepiej

skupić się na jednym zespole i doprowadzić

go do sukcesu, co też uczynił i Vader zaczął

liczyć się na światowych rynkach. Nam pozostało

wspominać stare czasy i ewentualnie

wznowienie działalności. Niestety nadal bez

menago. A bez takiego kogoś nie osiągnie się

niczego wielkiego. Mieliśmy zawsze pecha do

managerów, których w zasadzie nigdy nie

mieliśmy. Nasze zawieszenie było chyba dobrym

posunięciem, bo ludzie zaczęli być głodni

Turbo, co też potwierdziło się na Metalmanii

1999 roku. Okazało się, że ludzie nas

pamiętają i nas chcą. Śpiewano nam wtedy

sto lat i byliśmy szczęśliwi, że jednak jesteśmy

potrzebni fanom.

Już we wrześniu 1995 roku zagraliście powrotny

koncert i od tego czasu Turbo, mimo

licznych zmian składu, działa nieprzerwanie,

regularnie wydając kolejne płyty - to dla

ciebie coś więcej niż tylko kolejny zespół?

To nie jest mój kolejny zespół. Mogę powiedzieć,

że jest to najważniejszy dla mnie zespół

i chyba troszkę mój. Tutaj zrobiłem najwięcej,

nagrałem mnóstwo płyt, zagrałem

wiele koncertów. To takie moje Dorosłe

dziecko. Po tej, w sumie krótkiej, przerwie

spotkaliśmy się za sprawą naszego perkusisty

Tomka Goehsa na jakimś zebraniu w starym

składzie i zaczęliśmy sympatyczne rozmowy.

Wspominaliśmy dobre czasy i stwierdziliśmy,

że może jednak warto wrócić na

scenę, może nic nie jest stracone. W zasadzie

dogadaliśmy się co do powrotu Turbo, już

prawie zaczęliśmy się spotykać, ale Andrzej

Łysów postawił pewne warunki, których nie

mogliśmy spełnić. Ja tłumaczyłem kolegom,

że są inne czasy, że właściwie to nawet jest

już całkiem inna epoka. Były to lata odnowy

i wejścia kapitalizmu do Polski. Wszystko się

zmieniło. Niestety w dalszym ciągu w mediach

i wśród muzycznych decydentów nie

mieliśmy dobrej opinii, więc nie mogliśmy

żądać niczego. Musieliśmy odbudować naszą

pozycję od początku, a to nie było łatwe. Z

tych powodów Andrzej wycofał się z zespołu

i na jego miejsce przyszedł Marcin Białożyk,

z którym nagrałem już "One Way". Jeździłem

do Warszawy z materiałami, żeby

ktokolwiek wydał nam na CD nasze stare

płyty. Nikt nie był niestety zainteresowany.

Postanowiliśmy przygotować nowy materiał

na płytę. Nagraliśmy demo i ruszyłem na

podbój wytwórni. Pamiętam umówiłem się w

Pomatonie z pewnym gościem. Przyjechałem

na spotkanie i przywitał mnie jakiś małolat

i goguś w garniturze i wali do mnie takie

słowa: ma pan 30 sekund, żeby mnie przekonać,

że to właśnie ten materiał powinniśmy

TURBO 9

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!