HMP 78_Turbo
New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Meille. Muszę przyznać, że brzmi
ten koleżka jak John Deverill. No,
przynajmniej momentami. Album
jest złożony z jedenastu utworów
skomponowanych na dobrym, solidnym
hard rockowym fundamencie.
Płyta brzmi zadziornie, świeżo
i naprawdę zachęca by dotrwać do
ostatnich sekund. Czuć, że na
"Ambush" grupa trochę odżyła.
Może w końcu wyciągnęli wnioski
z przeszłości i postawili na soczyste,
rockowe granie? Piszę te słowa
mając punkt odniesienia do tego,
co znam z lat 80. Tak jak wspomniałem,
tych po 1999 roku za mocno
nie zgłębiałem, ale ten krążek
dał mi podstawy do tego, żeby jednak
sięgnąć po poprzednie. Od
momentu włączenia "Ambush"
atakuje i pokazuje pazury. Mamy
do czynienia z w pełni zdrowym,
dumnym Tygrysem. To płyta zarówno
dla tych, którzy od lat niezmiennie
zakochani są w brytyjskim,
hard rockowym brzmieniu,
jak i dla tych, którzy po prostu
chcieliby posłuchać mocnego, zadziornego,
dobrze brzmiącego materiału
bez współczesnych naleciałości.
Muszę przyznać, że trochę
Tygers Of Pan Tang przypominają
tutaj współczesne Diamond
Head, które też nagrało parę rzetelnych
krążków, którymi udowodniło
swoją formę. Na takich płytach
jak "Ambush" prochu się nie
wymyśla. Tygers Of Pan Tang
brzmią tu jak rasowy, rockowy
band, bez czajenia się gdzieś po
krzakach. To album osadzony głęboko
na dobrze znanych fundamentach,
jednocześnie bardzo
świeży i nie trącący banałem. Żałuję,
że wcześniej nie zwróciłem na
niego uwagi, ale cóż… Tak czasem
jest. Ważne, żeby umieć przyznać
się do błędu i szybko go naprawić.
Pewnie więc sięgnę po reedycję
Mighty Music, bo oprócz właściwego
materiału dodali ciekawe
kawałki nagrane na żywo.
Viper - Theatre Of Fate
2019 No Remorse
Adam Widełka
Niesiony gorącymi promieniami
brazylijskiego słońca Viper ostatnie
dni ogrzewał mój pokój. Czasem
przychodzi pora na egzotyczny
metal i takie wynalazki goszczą
w moim odtwarzaczu. Tym
razem piszę to bez cienia złośliwości,
bo tenże zespół reprezentował
w pierwszym okresie kariery
bardzo porządny power/speed metal.
Założony w Sao Paulo, roku
pańskiego 1985, zaczynał granie
metalu zapatrzony w dokonania
chociażby Helloween. Celowo
bądź nie, wpływom niemieckiego
power/speed metalu brazylijczycy
nie unikali. Brzmi to jednak nieźle
i nie przynosi wstydu. Viper na
"Theatre Of Fate" (drugi studyjny,
1989) jawi się mało egzotycznie.
Raczej mamy do czynienia z szybkim,
zdecydowanym graniem podsyconym
zgrabnymi melodiami.
Muzyka spod znaku Kobry może
się podobać. Czuć, że podane jest
to serio i bez chwili zawahania. Panowie
Pit Passarell szarpiący bas,
gitarzyści Felipe Machado i Yves
Passarell oraz wokalista Andre
Matos (jednocześnie obsługujący
klawisze) starają się narzucić jakiś
swój charakter. Sesyjny perkusista
Sergio Facci dopełnia skład i jego
gra pasuje do całości. Mimo, że
cały czas przemyka w tym materiale
maniera Helloween z okresu
Andy Derisa, to słucha się tego
całkiem nieźle. Viper "Theatre Of
Fate" to być może mało znany krążek.
Teraz, kiedy wyszły w krótkim
odstępie czasu dwie reedycje (No
Remorse Records 2019 i Encore
2020), warto pomyśleć o uzupełnieniu
półki. Tym bardziej, że to
naprawdę ciekawa płyta. Zabarwiona
melodiami ale i fajnymi riffami
i aranżacyjnymi kombinacjami.
Egzotyczna, ale całkiem europejska.
Wykonawczo nie ma zastrzeżeń
- zespół gra sprawnie. Nie
oszczędza się i numery pulsują
energią. Sporą krzywdą byłoby dostrzeganie
tylko wpływów. Viper to
naprawdę intrygujący twór,
zwłaszcza, że po obiecującym początku
kariery poszli w… punk
/pop. Zachęcam do spojrzenia na
ten tytuł, chociażby w ramach ciekawostki.
Adam Widełka
Wuthering Heights - Far From
The Madding Crowd
2020 Nagelfest Music
Wuthering Heights to zespół,
którego początki sięgają roku1989
ale tak na prawdę jego kariera zaczęła
się w roku 1997, kiedy to po
raz pierwszy pojawiła się jego nazwa.
Zespół działał do roku 2011.
W tym czasie nagrał pięć albumów,
"Within" (1999), "To Travel
For Evermore" (2002), "Far
From The Madding Crowd"
(2003), "The Shadow Cabinet"
(2006) i "Salt" (2010). Gdzieś
około 2016 roku muzycy ponownie
nawiązali współpracę i miejmy
nadzieję zaowocuje to kolejnymi
udanymi albumami. Niemniej od
samego początku lider zespołu, gitarzysta,
kompozytor, Erik Ravn
dążył do ponownych wydań wszystkich
albumów. Nie wiem czy ten
plan zrealizuje do końca ale niedawno
jako pierwsza wyszła reedycja
trzeciego albumu Wuthering
Heights - "Far From The Madding
Crowd". Także każdy kto
cenił progresywno-power metalowy
świat tego zespołu na nowo
będzie miał szanse nabyć ich płyty.
A Wuthering Heights w czasach
jej działalności była bardzo uznana
przez to środowisko. Wspomniany
album zawierał wszystko za co fani
go polubili. Jest więc w nim wiele
skocznego melodyjnego power
metalu, a także wysublimowanych
progresywnych wariacji. Poza tym
mocno słyszalne są nawiązania do
folk rocka/metalu. Mamy także
elementy neoklasyczne, symfoniczne,
filmowe oraz epickie, ale w
formie spotykanej w melodyjnym
power metalu. Oczywiście w repertuarze
są od dynamicznych po bardziej
nastrojowe elementy, w ten
sposób muzycy umiejętnie gospodarują
niemałymi emocjami. Także
ten cały kolaż buduje naprawdę
zajmująca muzykę, choć nie wyobrażam
sobie zatwardziałego
thrashera lub innego ekstremistę
zasłuchującego się i doceniającego
muzyczny świat Wuthering
Heights. Także płyta skierowana
jest tylko do konkretnego odbiorcy,
którego nie przerażają pełne
melodie, czy też ciekawe klawiszowe
pasaże czy inne zagrywki. Ogólnie
muzyka od momentu jej wydania
nie strąciła na atrakcyjności.
Sam Erik wspomina, że starano się
niewiele majstrować przy remasterze,
bowiem album od samego początku
brzmiał bardzo dobrze.
Muzycznie jest rewelacyjnie, bowiem
tematy śmigają jak w kalejdoskopie,
co chwila skupiając słuchacza
na czymś innym, tym samym
"Far From The Madding
Crowd" słucha się jako całość, jednym
ciurkiem. Co jest sporym sukcesem
zespołu, bo nie jest łatwo
przykuć uwagę słuchacza przez
cała godzinę. Każdy element płyty,
czy to dłuższa, bardziej rozbudowana
kompozycja czy też krótszy,
ekwilibrystyczny, instrumentalny
utwór, ma swoje konkretne miejsce
i rolę do spełnienia. Dużą pomocą
służy tu również główny wokalista,
którym jest ceniony przez wielu
Nils Patrik Johansson. Moim
zdaniem bezbłędnie przeprowadza
on słuchacza po muzycznych zawiłościach
"Far From The Madding
Crowd". Także jak ktoś nie
miał na półce tej płyty ma ponownie
szansę na jej zakup. Poza tym
na drugim dysku znalazły się bonusy,
w tym trzy wersje demo kawałków
z omawianej płyty, oraz
utwory znane tylko z wersji japońskiej
i amerykańskiej. Tak czy inaczej
warto to wydanie również
mieć.
\m/\m/
Uriah Heep - 50 Years in Rock
2020 BMG
Rok 2020 to dla Uriah Heep bardzo
ważny rok, bowiem w tym czasie
wypadła ich pięćdziesiąta rocznica
działalności artystycznej.
Legendy brytyjskiego hard rocka
stawianej zaraz obok Led Zeppelin,
Deep Purple i Black Sabbath.
Z tej okazji zespół i BMG
Records przygotowali olbrzymi
box z wszystkimi albumami studyjnymi
formacji oraz jedną koncertówką.
W sumie dwadzieścia pięć
płyt. Wydawnictwo zostało przygotowane
przy współpracy oryginalnych
muzyków tj. z Micki Box'
em, Kenem Hensley'em, Paulem
Newtonem i Lee Kerslake. Każdy
z panów napisał krótką notkę/
wspomnienia oraz przygotował
swój zestaw utworów, które umieszczono
dodatkowo na czterech
dyskach. Niestety tak huczne obchody
najpierw zakłóciła śmierć
Lee Kerslake (wrzesień 2020), a
następnie Kena Hensley'a (listopad
2020). Śmierć Lee przyjąłem z
pewnym zrozumieniem, wiadomo
było, że od dłuższego czasu ciężko
choruje. Natomiast śmierć Kena
była zupełnie niespodziewana. Facet
cały czas aktywnie działał, miał
plany, a ja sam czekałem na jego
kolejną płytę pod szyldem Ken
Hensley & Live Fire, w której ponownie
zaczął grać świetnego hard
rocka.
Uriah Heep szczególnie ważny
był dla mnie w latach siedemdziesiątych,
ich pierwszych pięć albumów
"...Very'Eavy ...Very' Umble"
(1970), "Salisbury" (1971),
"Look At Yourself" (1971), "Demons
And Wizards" (1972), "The
Magicians Birthday" (1972) oraz
"Live" (1973), to do tej pory niezapomniane
wydarzenia. Szczególnie
nie zapomnę pierwszych dźwięków
utworu "Gypsy" z debiutu, gdzie
Hammondy brzmią tak potężnie
niczym gitarowe riffy. Jednak takie
były pojedyncze utwory reszta muzyki
Uriah była bardziej stonowana,
choć również mocna, hard
rockowa. "...Very'Eavy ...Very'
Umble" była jeszcze nie okrzesana,
mocno było czuć bluesowy podkład.
Na "Salisbury" hard rock był
już zdecydowanie bardziej dopracowany.
Jednak na obydwu krążkach
w ich muzyce, oprócz wyczuwalnych
nut bluesa, wyraźne były
też inspiracje dźwiękami psychodelicznymi
oraz rockiem progresywnym.
Dlatego muzyka Brytyjczyków
była bardzo urozmaicona i
intrygująca. Na nich też muzycy
zaznaczyli swoje charakterystyczne
cechy, wspomniane organy Hammonda,
gitara slide, wielogłosowe
chórki, no i patetyczny śpiew Davida
Byrona, z jego tendencjami
do zaśpiewów falsetem. Niemniej
szczególnym albumem okazał się
"Look At Yourself", który zawierał
więcej uproszczonych, ciężkich
hard rockowych form, podszytych
wręcz elementami heavy. Najmocniejsza
płyta Uriah Heep jak na
RECENZJE 261