20.03.2023 Views

HMP 78_Turbo

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

je, że to coś odmiennego od typowego,

powermetalowego wydawnictwa.

Szwedzi wzięli bowiem na

warsztat słynną "Opowieść wigilijną"

Charlesa Dickensa i stworzyli

z niej album koncepcyjny.

Niewątpliwym plusem tego materiału

jest nie tylko jego generalnie

niezły poziom, ale też czas, niewiele

przekraczający 40 minut -

kolos trwający drugie tyle byłby

pewnie czymś przesadzonym i nużącym.

A tak wszystko utrzymane

jest we właściwych proporcjach: w

nastrój tej opowieści wprowadza

instrumenalne intro "A Christmas

Carol", wszystko kończy się dłuższą,

instrumentalną kompozycją

"A Majestic Christmas Theme", zaś

pomiędzy nimi mamy siedem

utworów - rozdziałów tej muzycznej

opowieści. Tommy Johansson

śpiewa tu fenomenalnie dwie

role, Ebenezera Scrooge i Boba

Cratchita, a towarzyszy mu jeszcze

sześcioro innych śpiewaków.

Warstwa wokalna "A Christmas

Carol" jest więc dopracowana i

zróżnicowana, czego nie można

niestety powiedzieć o stronie muzycznej

płyty - zbyt wiele tu schematycznych

patentów z filmów

świątecznych z Hollywood rodem,

cytaty ze znanych kolęd też z czasem

przejadają się. Jest to więc coś

na kształt musicalu/większej, symfonicznej

formy, ale w co najwyżej

poprawnym wydaniu, bo Tobias

Sammett jest w tym zdecydowanie

lepszy - gdyby nie świetni wokaliści,

to poprzestałbym pewnie na jednym

odsłuchu. Metalu też mamy

tu nie za wiele, nawet w tej typowo

powerowej odsłonie, bo mocniejsze

gitary czy wyrazistą sekcję słychać

tylko okazjonalnie, zginęły w natłoku

smyczków, klawiszy i chóralnych

partii. Jeśli jednak nie spojrzymy

na "A Christmas Carol" z

metalowej perspektywy i nie będziemy

od tej płyty wymagać zbyt

wiele pod względem instrumentacji,

etc., to okaże się, że na niedzielę

w pierwszych dniach stycznia

jest jak znalazł i całkiem przyjemnie

umila czas. (4)

Wojciech Chamryk

Malleus - Storm of Witchcraft

2020 Armageddon Label

Muzyczny rynek, nawet w podziemnym

wydaniu, nie znosi próżni.

Stąd ciągłe wznowienia czy

oficjalne edycje płyt pierwotnie

wydanych przez same zespoły,

bądź publikowanych tylko w sieci.

Dlatego też, skromny jak dotąd,

dorobek amerykańskiego Malleus

jest ponownie dostępny na wszystkich

nośnikach za sprawą Armageddon.

Zespół hołduje starej

szkole black/speed metalu, a szczególną

estymą zdaje się darzyć Hellhammer,

Celtic Frost i Bathory. I

nie chodzi tu tylko o ciągle wybrzmiewające

słynne "ugh!", przejęte

od T.G. Warriora, ale też o ogólne

podejście do ekstremalnego metalu

w najbardziej klasycznej postaci.

Jeśli ktoś ceni wymienione wyżej

zespoły to album "Storm of

Witchcraft" (2016) będzie dlań na

pewno czymś interesującym, bo

Malleus łoją nader konkretnie, nie

unikając przy tym odniesień również

do doom czy bardziej tradycyjnego

metalu. "Blackened Skies" i

kompozycja tytułowa wydają mi

się tu najciekawsze, chociaż duch

Celtic Frost jest w nich wszechobecny

i trzeba o tym pamiętać.

Wydana dwa lata po debiucie 12"

"Night Raids" z dwoma długimi

utworami (czyli żadna to EP,

wbrew powszechnej opinii) jest

rozwinięciem surowej i mrocznej

stylistyki zaprezentowanej na

"Storm of Witchcraft". "Night

Raids" jest bardziej urozmaicony

aranżacyjnie, począwszy od efektów

ilustracyjnych (bitwa, a jakże:

kwik koni, szczęk oręża) do różnicowania

tempa, a "The Wretched"

to black z elementami doom metalu

- zapowiadany na ubiegły rok

drugi album może więc być sporą

ciekawostką dla fanów takich

dźwięków. (4)

Wojciech Chamryk

March In Arms - Pulse Of The

Daring

2020 Self-Released

Amerykanie nie spieszą się z wydawaniem

kolejnych płyt: "Pulse Of

The Daring" nagrali jeszcze w

2018, po czym wypuścili w grudniu

ubiegłego roku, ale przy pełnej

niezależności pewnie nie mieli

innej możliwości. Grają power metal,

ale w starym stylu, łącząc wpływy

europejskie z rodzimymi. Efekt

jest czasem nawet dość ciekawy

(Judaszowy "1914", bardziej speedowy

"Thunderbolt", rozpędzony

"Omaha", też żywcem wyjęty z lat

80.), ale nie brakuje też na "Pulse

Of The Daring" wypełniaczy ("An

Act Of Valor", sztampowo-powerowy

na współczesną modłę "Altar

Of The Gun"). Równoważą je na

szczęście te bardziej udane utwory,

do których zaliczyłbym również

singlowy "Welcome The Blitz" czy

finałowy "Not For Nothing", w którym

partie grających gościnnie

skrzypaczki i wiolonczelistki są

najbardziej słyszalne. Mocnym

punktem zespołu jest też wokalista

Ryan Knutson, jeśli więc ktoś lubi

tradycyjny heavy, może sobie "Pulse

Of The Daring" odpalić. (4)

Wojciech Chamryk

Mean Streak - Eye of the Storm

2020 El Puerto

Mean Streak to pochodząca ze

Szwecji kapela grająca muzykę z

pogranicza heavy/ power metalu

oraz hard rocka. Na swym piątym

albumie zatytułowanym "Eye of

the Storm" zespół konsekwentnie

trzyma się swej formuły i pozostaje

wierny swoim korzeniom. Czy to

źle? Chyba nie. Bo sami powiedzcie,

po jaką cholerę wymyślać koło

na nowo? Za co jednak naprawdę

warto Szwedów pochwalić to fakt,

że ich styl nie jest ani trochę przesadzony,

przerysowany ani zbyt

tandetny. Mean Streak w bardzo

mądry sposób wykorzystuje patenty

charakterystyczne dla tradycyjnego

amerykańskiego metalu

oraz NWOBHM. Wiele riffów zawartych

na ich najnowszym albumie

może brzmieć znajomo dla fanów

zespołów takich jak Iron

Maiden czy Judas Priest, ale jak

już wspomniałem, dostaniemy też

sporo motywów czysto hard rockowych.

Warto nadmienić, że solówki

gitarowe nie są przesadzone i

nie idą w stronę zbędnych ozdobników.

Utwory same w sobie są

proste i jednocześnie chwytliwe.

Dużym atutem tej kapeli jest obdarzony

naprawdę ciekawym głosem

Peter Andersson, który naprawdę

może się równać z czołówką gatunku.

"Eye of the Storm" to płyta

niezwykle spójna, nie mniej jednak

gdybym miał wyróżnić jakieś

szczególne utwory to na pewno

byłby to nawiązujący trochę do

Whitesnake kawałek "From The

Cradle To Grave", dość dynamiczny

"Heavy Metal Rampage" oraz

mocno motorheadowy "Sacred

Ground". "Eye of the Storm" to

pozycja, która nie powinna umknąć

żadnemu szanującemu się fanowi

hard and heavy. (5)

Bartek Kuczak

Rob Bandit - Achtüng Magnus

2020 Małe Nakłady

Magnus to jedna z legend polskiego

metalu. W latach 1989-2010 wydał

cztery albumy, ma też na koncie kasety

demo i status jednego z ciekawszych

zespołów death/thrash rodzimej

sceny. Dlatego pojawieniu się na

wydawniczym rynku wspomnień wokalisty

wrocławskiej grupy można tylko

przyklasnąć, tym bardziej, że Rob

Bandit (Robert Szymański) nie koncentruje

się tylko na losach Magnusa,

przybliżając też historię swej pozametalowej

kariery, choćby w zespole

Kilersi. Wszystko zaczyna się od początku,

to jest lat 70. minionego wieku,

by stopniowo dojść do początków

jego przygody z muzyką i powstania

zespołu w roku 1987, pierwszych nagrań

i wydawnictw. Nie brakuje też

wspomnień z koncertów we Francji

czy w Związku Radzieckim; szczególnie

te ostatnie były nie lada wydarzeniem

dla tamtejszej publiczności, bowiem

na początku lat 90. zespoły grające

ekstremalny metal jeszcze do

ZSRR nie docierały. Rob przypomina

też ciekawe kulisy wydania debiutu

"Scarlet Slaughterer", najpierw na

kasecie, a dopiero w roku 1992 na

kompakcie, podpisania kontraktu ze

szwajcarską Blackend Records, firmującą

drugą płytę "I Was Watching

My Death" czy zaskakującego rozpadu

zespołu w roku 1996, dwa lata po

wydaniu świetnie przyjętego albumu

"Alcoholic Suicide". Wspomnienia

frontmana Magnusa dopełniają opowieści

gitarzysty Pythona i wokalisty

Macieja Pustuła, traktujące o prapoczątkach

formacji. Jej dzieje oraz

tworzących ją muzyków doprowadzono

do czasów współczesnych, już od

momentu wydania powrotnego albumu

"Acceptance Of Death" w roku

2010. Z lektury wynika, że zespół ma

nagrany, już przed kilku laty, kolejny

album, ale nie zamierza udostępniać

go wydawcom na proponowanych

przez nich warunkach, być może nie

doczekamy się więc jego publikacji.

Póki co warto więc sięgnąć po "Achtüng

Magnus" - nie tylko dla walorów

tekstu, ale też mnóstwa archiwalnych

fotografii, w tym dotąd niepublikowanych;

jest nawet gratisowy plakat

formatu A2, ujęcie z lat 80. znane już

doskonale fanom. Przyjemność lektury

psują jednak liczne błędy ortograficzne,

składniowe, stylistyczne i merytoryczne.

Co prawda autor we wstępie

od razu zastrzega, że od początków

szkolnej edukacji zmagał się z

dysleksją i ADHD, zaś tekst ma być

niedoskonały, ale autentyczny, wydawca

powinien jednak zadbać o jego

redakcję i korektę.

Wojciech Chamryk

RECENZJE 231

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!