HMP 78_Turbo
New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Można to przełożyć do sytuacji w Sandbreaker.
Kiedy kompletował się skład, musiałem
podjąć decyzję o śpiewaniu - dopasowałem
się, kiedy w Sandbreaker powstało
małe pękniecie między mną, a gitarzystą Kamikaze,
przecisnąłem się przez to i zasililiśmy
zespół o drugiego gitarzystę znanego jako
Red Razor, który odpowiedzialny jest za te
zacne sola! Podsumowując: "Bądź jak piasek"!
Nie poddawaj się i adaptuj do sytuacji!
Hasło: "Diuna", odzew? Wygląda bowiem
na to, że twórczość Franka Herberta miała
na was spory wpływ?
Odzew: Sandbreaker! Ma spory, to mój osobisty
sentyment do tej książki z dawnych lat,
sprawił, że kiedy lepiej sobie o niej przypomniałem,
wpadł mi do głowy genialny pomysł
na połączenie doom metalu ze uniwersum
Diuny (śmiech). Nie chciałem mega nihilistycznych
tekstów, ponieważ jestem na innym
etapie swojego życia. Kiedyś jako buntownik
postrzegałem pewne sprawy inaczej,
teraz sam muszę troszczyć się o rodzinę i rzeczy,
jakie chciałbym przekazać w tekstach, o
których czasami dyskutuję z bliskimi mają
charakter bardziej uniwersalny czy nawet
rozrywkowy. Z drugiej strony jesteśmy kapelą
doommetalową i śmierć, zabijanie czy
emocje nienawiści, kary i zemsty spokojnie
znajdziesz, bo to bardzo ludzkie i nie można
w imię poprawności o nich nie przypominać,
przecież istnieją obok nas. (śmiech)
Ciekawe jak Herbert zareagowałby na
"Worm Master", skoro odrzucały go nawet
te lżej grające zespoły lat 80. (śmiech). Nie
ma się jednak co dziwić, skoro muzyką jego
młodości był tradycyjny jazz czy swing -
myślisz, że każde pokolenie ma swoje
dźwięki, a to, co pojawia się później już tylko
odrzuca, bo jest za głośne, za trudne czy
po prostu niezrozumiałe?
Z tym odrzuceniem to nie wiem czy było to
ze względów estetycznych czy może raczej
brak finansowego porozumienia. Ja uważam,
że Herbert w obu kwestiach miał do tego
prawo. Ja sam muszę uważać przy pisaniu tekstów,
żeby nie umoczyć na prawach autorskich,
staram się jak najmniej używać nomenklatury
zaczerpniętej z książki, więc niektóre
rzeczy muszę nazywać po swojemu. Jeśli
chodzi o pokoleniową różnicę w muzyce i
sztuce to rzeczywiście każda generacja ma
swoich bohaterów i idoli. Ja miałem Gustlika,
a mój syn Spidermana, (śmiech), w muzyce
jest podobnie. Więc rzeczywiście Herbert
mógł mieć problem ze zrozumieniem "szarpidrutów".
U muzyków wygląda to jednak zwykle inaczej,
czego jesteście najlepszym przykładem,
nie zasklepiwszy się wyłącznie w stylistyce
wczesnych lat 90., ale poszukując
czegoś nowego?
Podstawa naszej muzyki rzeczywiście jest
osadzona w stylistyce lat 90., to był złoty
okres mojej młodości. Każda płyta z pierwszej
połowy lat 90., którą nabywałem była
niesamowitym przeżyciem. Zespołów było
jakby mniej, ale każdy w niepowtarzalny sposób
tworzył swoją historię. Mówimy tu oczywiście
o death czy doom metalu. Większość
tytułów właśnie z tamtego okresu jest dziś
nazywana kultowymi klasykami. Pomysł na
Sandbreaker w głównej mierze opiera się na
kontynuowaniu tej pięknej death-doomowej
tradycji, ale z tego, co wiem, nasz gitarzysta
Kamikaze, którego riffy są wykorzystywane
najszerzej w kawałkach, inspiruje się nieoczywistymi
rzeczami jak flamenco i folk. Także
gdzieś po drodze czerpiemy z różnych stron
świata. Mnie osobiście interesowałoby pójście
w stronę muzyki filmowej, mimo, że granej
na klasycznych rockowych instrumentach.
Być może za jakiś czas spróbujemy bardziej
poeksperymentować z takimi klimatami.
Stroicie się niżej niż zwykle, wykorzystujecie
jakieś specjalne efekty, wpływające na
rezultat końcowy waszego brzmienia - potwornie
ciężkiego i mrocznego?
Mimo, że gram tyle lat w zespole nie będę
mógł ci odpowiedzieć fachowo na to pytanie,
gdyż najzwyczajniej w świecie nie jest to
moja działka i na pewnych terminach się nie
znam. Jednocześnie jestem orędownikiem i
pilnującym podstawowego dogmatu mówiącego,
że: "Sandbreaker ma być najcięższym i
najbardziej ekstremalnym, brzmieniowo zespołem
gdzieś na granicy komfortowego grania". "Tak każe
obyczaj". (śmiech)
To chyba najkorzystniejsze rozwiązanie,
kiedy ma się w zespole kogoś, kto może zająć
się również produkcją, a do tego zaprzyjaźnione
studio?
Tak, wszystkie ręce na pokład. Rzeczywiście
wykorzystujemy w jakimś sensie sytuację,
która pozwala nam na pracę w komfortowych
warunkach. Oprócz tego podczas nagrywania
realizator, którym jest nasz basista
Grey Eminence, wie doskonale jaki efekt
chcemy uzyskać, ponieważ staje się jednocześnie
twórcą i tworzywem. Polecam każdemu
Soundstitute Studio i Arkadiusza Dzierżawę
jako inżyniera dźwięku, gdyż oprócz
intuicji muzycznej można również polegać
na jego długoletnim doświadczeniu w branży
muzycznej, nie tylko metalowej.
To co słychać na "Worm Master" jest efektem,
choćby po części, wspólnego grania w
studio czy całość materiału była nagrywana
partiami, począwszy od perkusji?
Przy nagrywaniu materiału na EP-kę i płytę
oraz nadchodząca świeżą EP-kę wypracowaliśmy
swój własny sposób działania: forma
nagrywania jest całkowicie bez metronomu i
na żywioł. Na pierwszy rzut idzie gitara wraz
z perkusją, co pozwala na niczym nieskrępowaną
możliwość improwizacji. Każdy kawałek
nagrywany jest parę razy od początku do
końca bez cięcia i z tego wybierany jest najlepszy
zapis całości. Mamy tu pewność, że
nagranie odzwierciedla kondycję i morale
zespołu w danym momencie. Potem praca
przypomina nagrania sesyjne i kolejno nagrywane
są pozostałe instrumenty, aż do pełnego
zapisu. Nad całością "czuwa gospodarz domu
(studia) i nie da on krzywdy zrobić nikomu".
(śmiech)
Wiele zespołów marzy jednak o nagrywaniu
w studio na setkę - wy również myślicie o
czymś takim, brzmienie Sandbreaker zyskałoby
na tym?
Nagrywanie na setkę byłoby ciekawym doświadczeniem.
Nasz dotychczasowy sposób
można opisać jako nagrywanie na 50-tkę, bo
pierwsze dwa instrumenty idą na żywioł. Być
może kiedy zespół będzie ze sobą bardziej
ograny pokusimy się o taki eksperyment. Na
ten czas nie mówię nie, nie mówię tak. Jeśli
chodzi o brzmienie, to mogłoby pachnieć
jeszcze bardziej piwnicą lub garażem. To jednak
jeszcze przed nami. Mimo wszystko
staramy się jak najmniej kleić, bo może to
sabotować organiczny efekt końcowy. Ma
być naturalnie, żywiołowo czy nawet przebojowo
i przede wszystkim dynamicznie. Moja
gra na beczkach, to jak ja sam siebie miałbym
opisać, to takie skrzyżowanie Chrisa Reiferta
z Autopsy w połączeniu z Meg White z
White Stripes: technicznie nie jest, ale stylowo
musi być.
Pandemia i lockdown nie pokrzyżowały
wam planów, ale chyba jednak trochę utrudniły
pracę, bo nagrania finalizowaliście w
marcu?
Rzeczywiście pandemia rozłożyła wszystko
w czasie, ale być może pozwoliło to na
głębsze skupienie się na produkcji, miksie i
masteringu. Takie dziwne czasy... Ale nie
wpłynęło to w żaden sposób na jakość, a
wręcz przeciwnie, pozwoliło na dopracowanie
efektu finalnego. Jedyne co ucierpiało to
ilość prób, ale i te nieliczne były owocne, bo
po skończeniu albumu byliśmy w trakcie
tworzenia nowej EP-ki. Dochodziły do nas
słuchy, że płyta jak na długograj jest zbyt
krótka, więc postanowiliśmy wyjść naprzeciw
oczekiwaniom i dograć we wrześniu cztery
utwory, które ukażą się zaraz na początku
nowego roku. Wracając jednak do samego
problemu pandemii i lockdownu, zastanawia
mnie fakt, że ludzie, szczególnie ze sceny
metalowej i w większości mieniący się wolnomyślicielami,
nie zadają pytań, czy to wszystko
jest zasadne? I nagle kapele, które szanuję
sprzedają szmaty na pysk, czy nasz narodowy
pierwszy okultysta Adaś Nergal propaguje
noszenie tego gówna na ryju? Nikt nie
zadaje pytań, nikt nie powątpiewa, nie patrzy
w statystyki? Tacy kurwa anty-sytemowcy,
a łykają medialno-rządowe śmieci informacyjne
jak pelikany! Ja osobiście zadaję
mnóstwo pytań i na żadne nie dostaję dostatecznie
kompetentnej odpowiedzi, a to już
zapala u mnie czerwoną lampkę zasadności
tej chorej sytuacji!
"Worm Master" to nie tylko muzyka, ale też
dopracowana, rysunkowa szata graficzna -
jak doszło do waszej współpracy z Novaldo?
To wasz fan z Indonezji?
Wręcz przeciwnie, to ja jestem fanem prac
SANDBREAKER 205