30.05.2013 Views

Listy O - Zmartwychwstańcy

Listy O - Zmartwychwstańcy

Listy O - Zmartwychwstańcy

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Twego serca. Mój drogi Ojcze Walerianie, nie wiem dlaczego<br />

myślisz, że mój list pisałem w niedobrym będąc humorze. Prawdziwie<br />

mogę powiedzieć (czy to cnota, czy wada, nie wiem), iż<br />

nie znam, co to zły humor, a dla Ciebie szczególniej nigdy go nie<br />

miałem ani cieniu. Jeżeli nie umiałem się wyrazić w lepszy sposób,<br />

to mi trzeba wybaczyć. Rzecz była prosta; chciałem Ci powiedzieć,<br />

że mimo to, co tu w Rzymie zaszło względem przyjęcia<br />

na powrót Walentego trzeba jednak, żeby przed rozpoczęciem<br />

nowicjatu przeszedł przez scrutinium i dopiero wtedy<br />

wdział sukienkę. Zresztą zatem najmocniej obstawał O. Feliński<br />

i miał za sobą prawo, i ja głównie na jego instancję to napisałem;<br />

napisałem zaś dlatego właśnie, że miał za sobą prawo. Lecz skoro<br />

tak było, nie miałem nawet żadnego powodu być w złym humorze.<br />

<strong>Listy</strong> można często nazwać zbrodniarzami i zdrajcami.<br />

Twój list mówił tyle przeciwko ufności w ks[ię]żnej Lubomir.-<br />

[skiej] (ja tylko widziałem w tym zrządzenie Boże) i tak długo,<br />

bo przez dwie stronice, że mi się wydawało, iż Cię to strasznie<br />

poruszyło i lękasz się, abym jakiegoś głupstwa nie zrobił, i dlatego<br />

tak gorąco o tym piszesz. Więc się broniłem i chciałem Cię<br />

uspokoić. Nic innego nie zamierzałem. Ale Ty mój list tak samo<br />

przesadnie osądziłeś jak ja Twój i ze swej strony się bronisz. Cóż<br />

robić, są to warunki ludzkich stosunków i te złe usługi, jakie<br />

nasze listy nam samym wzajemnie oddają, trzeba im, czy też raczej<br />

sobie, nawzajem przebaczyć i nigdy nie wątpić o naszym<br />

wspólnym dla siebie sercu i miłości. Zresztą Twój list ostatni tak<br />

był pod tym względem jasny i pełny, tyle wynurzał serca i dobrej<br />

woli, że tą razą nie był zdrajcą, ale wiernym sługą i raz jeszcze<br />

serdecznie dziękuję zań.<br />

Poczta odchodzi, więc wiele więcej nie piszę, bo O. Leon chce<br />

koniecznie list czym prędzej odprawić. Doniosę tylko, że O. Jan Wołłowski<br />

z Chicago do Rzymu przyjechał, w usposobieniach Saula jadącego<br />

do Damaszku; że tu spotkawszy się z O. Bakanowskim i Witkowskim<br />

po 3 lub 4 dniach rozmowy, w których ja kończyłem rekolekcje<br />

z włoskimi ojcami i braćmi, tak jak był uderzony i radykalną zmianą ich<br />

99

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!