11.07.2015 Views

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

strad i gwarancją, że te kosztowne i kłopotliwe drogi z chwilą mobilizacjispełnią z nawiązką pokładane w nich nadzieje.Z przejechanych w obrębie Niemiec ponad 5000 kilometrów, naautostradach spędziliśmy zaledwie kilka godzin. Jechało się nimi tylkotam, gdzie chodziło o pośpiech. Ale i tych kilku godzin Wystarczyło,aby do wozu zawitał sen. Nie zasnął co prawda kierowca, ale za to całazałoga nie mogła opanować senności. Po raz pierwszy. Przez cały czaspodróży tego nie było. Przez cały czas podróży poprzez obydwie szybysamochodu wyzierałydwie pary oczu zachłannych i nieznużonych. Niczemute oczy nie przepuszczały, wszystko chłonęły. Aby zrozumieći porównywać. Zwyciężyła ich czujność dopiero autostrada.Jest śliczne, łagodne popołudnie wrześniowe. Jedziemy w głuchejciszy, w pustkowiu. Z początku bawi próbowanie, czy maszyna wyciągnierekłamowaną w prospektach szybkość. Później przychodziotępienie. Przypominam sobie o ostrzeżeniach: tylko nie poddać sięsenności. Walczę więc z narastającym znużeniem. Wiozę przecieżkosztowny i bardzo drogi bagaż.Fragment autostrady.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!