11.07.2015 Views

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

- Tak. On pisze wiele książek. Ale teraz śpi po obiedzie. Jestbardzo zły, gdy się go w takiej porze budzi. Z gośćmi rozmawia alborano, albo przy kolacji.Słońce zwyciężyło deszcz, chmury i ołowiany koloryt nieba. Jestjasno i świeżo. W parku drzewa błyszczą kryształami kropel deszczowych.Jedziemy. Wzdłui pryncypalnej ulicy siedzą rybacy przedniskimi domkami i przyglądają się samochodowi. Łeba nie jest wielkimmiastem, jest zwykłą prowincjonalną dziurą, nie posiadającąnawet kina. Jedyną atrakcją mieszkar'lców są samochody dążące do"Kurhausu". Jest wrzesień. Sezon właściwie skończony. Tym uporczywieji zachłanniej należy przypatrywać sil:( turystom, których loszagnał tutaj jako niezasłuiony naddatek dla oczu poczciwych mieszkańcówrybackiego miasteczka.Ktoś z naszych zwraca uwagę:- Patrzcie, czy jest choć cień różnicy między nimi a rybakamina Helu?Nie, nie ma cienia róinicy! Przyglądam się tej wystawie rybackichtwarzy, równo i grzecznie pousadzanych wzdlui domów pryncypalnejulicy: oblicza slowiaJiskic, choć kaszkiety wyrobu niemieckiego.Z tego zapatrzenia wynikło niemal poplątanie drogi. Bylibyśmyprzejechali piekarnie:( i dom, w którym drukuje się "Leba Zeituns". BoŁeba nic posiada kina, ale posiada swój organ prasowy. Pewnie odbitkę"Pommersche Zeifung" z jedną kolumną miejscową. W dodatkupiekarnia i gazeta najbliżej ze sobą sąsiadują. Na znak i symbol.Strawa dla ciała, strawa dla ducha. Dzisiaj w bułce jest 25010 otrąbi kartofli, w gazecie dwa razy tyle komunikatów "Deutsches N achrichiell-Biiro".Później idzie wszystko według kelnerskiej instrukcji: dworzec,tor, kanał z białymi żaglami łodzi. I droga do lasu. Wspominamyo tym, że trzeba by zrobić kilka zdjęć. Ale poobiednia ocięiałośćodkłada fotografowanie na póiniej.- Czekajćie, dojedziemy do jeziora.W ogóle panuje nastrój wspaniały i beztroski. Rano rzęsistydeszcz, teraz pogoda taka, jaką może dać tylko dojrzałość jesienna,gdy porzuci kaprysy. Ale i pogoda i nastrój jest rzeczą zmienną,przekonaly nas o tym wypadki najbliższe.Wjeżdżamy w las. Piękny las małych sosnowych drzew, którewykarmione zostały przez nadmorskie piaski. Niedaleko już musibyć jezioro, bo z lewej strony przez pnie i gałęzie prześwieca słońcei drga na· szybie. . . .W pewnym miej cu las się kończy, pełnym pędem wjeźdżamymi

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!