11.07.2015 Views

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

czasów cywilizacja rzemiosła morskiego. Umiejętność żeglugi, możnośćopanowania groźnego żywiołu.A skoro była możność przeprawy - korzystano z niej, ile siędało. Istniał tradycyjny szlak: do ujść zachodnio- i północno-europejskichrzek, które otwierały gardziele dogodnych dróg. A przedewszystkim - do ujścia Renu. Drgające fale ludnościowych procesówprzechodziły,jak po przewodach elektrycznych, po siatce rzek, prowadzącgromady ludzkie w głąb europejskiego lądu. Już w tych najmroczniejszychczasach, które znane są tylko z wykopalisk i w którychporuszamy się jak w niewyraźnym śnie - widać te ruchy, i ichkierunek. Dokąd nie niosła się ta fala?! N a południe aż do Afryki,które to wyprawy, jak późniejsza wyprawa Wizygotów, kończyły sięnieszczęśliwie, zupełnym rozpłynięciem w żywiole tubylczym. Kto bydziś pomyślał, że w kolorowym obywatelu północnej Afryki płyniedrogocenna krew germańska!Wyprawy były dalekie, wiele z nich kończyło się plemiennąnicością, ale przecież były tak liczne, że istniało miejsce i na stratęi na przetrwanie. Wokół promieni rzecznych osadzali się wędrownicy.Osiedlenie skupiało się po obu stronach Renu, zwłaszcza na jegostronie zachodniej, czyli lewej. Z biegiem czasu powstawały z tegowcale obszerne terytoria, które doznawałyzwykłegolosu: rozwijały się,dzieliły, różniczkowały. Skandynawia skolonizowała cząstkę Europy.Ta linia od ujść Renu, przerzynająca całą Europę, a składającasię z żywiołu germańskiego - wcale nie pozostawała w spokoju.Przeciwnie, była tak samo niespokojna i przedsiębiorcza, jak kreww żyłach najeźdźców. Zakreślała łuki w obie strony. W prawoi w lewo. Raz ku pozycjom celtyckim, to znowu ku posiadłościomsłowiańskim, nie mówiąc już O tym, że zarówno z tej strony, jaki z przeciwnej wypełzały we wszystkich kierunkach niewielkie oddziałyzuchów, którzy powtarzali historię swoich skandynawskichpraojców. Wnukom również nie zawsze się udawało.Rzecz prosta, przedsiębiorąc wyprawy zdobywcze nie napotykalina pustkę. Europa owych zamierzchłych czasów była dużo skromniejzaludniona niż obecnie, ale wszędzie przecież mieszkali ludzie.I wszędzie już przeważnie ludy rolnicze. Spokojne, pracowite, zabiegająceo dostatni byt. Zwykle nie przygotowane do bójki. Kiedy więctaka lotna kawalkada wpadała w stałą masę ludzką, grzęzła w niejbez trudu i z natychmiastowym zwycięstwem. Lecz znajdowała sięnie zawsze w korzystnej sytuacji. Nieśli co prawda ze sobą rozpęd,którego miejscowym brakło, i zmuszeni byli do zwartej solidarności,ale byli odosobnieni, obcy środowisku. Wyrastał dylemat: albo wezmąmiejscową masę za łeb, albo zostaną wyrżnięci podstępem. podczas84

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!