11.07.2015 Views

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

jc3b3zef-kisielewski-ziemia-gromadzi-prochy

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

słowiańskiej historiogrąfii. W tym zalewie faktów, poglądów i interpretacjibał się jednak na własne ryzyko dokonać ostatecznego doboru argumentówpopierających jego wizję tej przeszłości, nie tylko w odniesieniu do poszczególnychfaktów, lecz także ciągów wydarzeń. Niepokoił go zwłaszcza związekmiędzy jasną, zdawałoby się, wypowiedzią źródeł (nie wszystko bowiem jestźródłem, co "źródłem" się nazywa), a wieloznaczną i sprzeczną ich interpretacjąw uczonych wywodach historyków i publicystów. Zależało mu więcprzede wszystkim na wskazaniu tych tekstów źródłowychi tych interpretacjihistoriograficznych, na których mógł):Jy oprzeć trzon i rozgałęzienie swoichdociekań nad genealogią teraźniejszości.Kronikarze, jak Widuking, Thietmar,Adam z Bremy, Helrnold, nasz Anonim zw. Gallem, dalej roczniki, dokumenty- wszytko na swój sposób albo przytłaczało, albo skrzyło się bogactwemepizodów, wprost cisnących się na karty książki. Dlatego wymagało właściwegokomentarza i odpowiedniego wyboru.Sporo kłopotów sprawiała także tzw. literatura przedmiotu, która wszystkiete źródła nicowała na wszystkie strony, rzadko jednak dochodząc dozgodnych wniosków..W razie zauważonej sprzeczności Kisielewski z bardziej suwerenną pewnością,niż na to pozwalała podstawa wnioskowania, wydobywał, co mu byłopotrzebne, albo - powiedzmy - co mu lepiej pasowało do obrazu z perspektywyteraźniejszości. Tymczasem historyk-zawodowiec zwykł rozpatrywaćkażdy fakt historyczny i każde wydarzenie z punktu Widzenia ich stawaniasię, w związku z czym stale sprawdza swoje rekonstrukcje, odnosząc się doźródeł. Tego go uczą w uniwersyteckich seminariach i wnet wchodzi mu tow nawyk. Natomiast historyk-amator lub historyk z przypadku traktuje tesame fakty i te same wydarzenia jako obiektywną rzeczywistośći jak cegiełkiprzenosi je, stosownie układając;do swej własnej architektonicznej wizji przeszłości.W ten sposób pisarz nierzadko staje się twórcą historii, której w ogólenie było w rzeczywistości.Od samego początku było więc sporo tematów do ro'zmowy, najpierwprzy redakcyjnym stoliku, następnie w pracowni gościnnej willi na Sołaczulub zgoła w plenerze w niedzielne popołudnia. Już na początku lata 1938roku były gotowe pierwsze rozdziały; następne powstawały jesienią tegożroku. W mojej pamięci została świadomość, że kończyły się one na epizodzieopisanym w rozdziałach Czterech szpiegów nad jez. Łeba oraz Krwawy pas- za pasem broń. Spod Łeby, gdzie nasi podróżnicy zostali zatrzymani wareszcie, a następnie po długich przesłuchaniachzwolnieni, udali się oni trasąwyznaczoną przez prowadzącego przesłuchanie oficera policji do Poznania.- Z Łeby, która należy do powiatu słupskiego, jedzi~my przez Lębork, Bytów,Miast/co, Czluch6w, Zlotów do Piły (s. 437), i z Piły do Poznanią (s. 470).Ale na tym epizodzie książka, jak wiadomo bynajmniej się nie kończy.Rozdziały dalsze poświęcone są prastarym mieszkańcom Pomorza - Kaszubom,którzy nie ulegli germanizacji. Są to kolejno Śpiewniki cichną w trumnach,Motyl w jantarze, Piankny kraj, Co z tym separatyzmem i Prawdypogranicza. Jest jeszcze rozdział o Gdańsku Nie wolne - ale harde oraz rozdziałykońcowe Bilans na granicy, Ani skrawka ziemi więcej.xxxv

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!