HMP 83 Judas Priest
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
do naszej muzyki i naszej wizji.
Ted Heath: Tak, od początku było jasne, że
mamy do czynienia z czymś wyjątkowym.
Nasze pierwsze kompozycje były mieszanką
popu i rocka progresywnego. Mieliśmy utwór
o tytule "Epic", który był długim jamem. To
naprawdę było epickie!
Były wtedy jakieś szczególne inspiracje dla
Was jako młodych muzyków?
Ted Heath: Oczywiście. Dla mnie był to
Kiss, Van Halen, Judas Priest, Styx, Iron
Maiden, Dio... Widziałem te zespoły na koncertach
wiele razy i bardzo je podziwiałem.
Chris Turbis: Wychowywałem się grając
Beethovena, Bacha, Chopina i innych. Dorastanie
przy muzyce klasycznej było wspaniałe,
ale kiedy usłyszałem takich ludzi jak
Ronnie James Dio, Bruce Dickenson, Bon
Scott i Ozzy, nie trzeba było wiele, żebym od
razu zanurzył się w scenie metalowej. Pokochałem
ją od pierwszego usłyszenia. Potem,
gdzieś w latach 80., kiedy chodziłem do szkoły
muzycznej, zacząłem kupować keyboardy,
chodzić na lekcje syntezatorów i uczyć się
wszystkiego, co tylko wpadło mi w ucho.
Wpadłem po uszy... i to bardzo!
Zdarzyło Wam się dzielić scenę z jakimiś
większymi nazwami, a jeśli tak, to kto
okazał się najsympatyczniejszy?
Ted Heath: Graliśmy wiele koncertów w
naszej okolicy - Los Angeles, Hollywood,
Orange County, San Diego - i wiele z nich
odbywało się na Sunset Strip w szczytowym
okresie ery metalu. Pewnego razu koncert
miał miejsce w Doug Weston's Troubadour
i podczas próby dźwięku jeden z zespołów
przyszedł w makijażu z pomalowanymi
paznokciami. Pomyśleliśmy: "Co to do cholery
jest?". Ale kiedy rozmawialiśmy z nimi to okazało
się, że mili z nich kolesie, którzy właśnie
przyjechali z Filadelfii. To było Poison, jeden
z ich pierwszych występów w Hollywood.
Chyba zagraliśmy z nimi dwa koncerty w odstępie
kilku miesięcy. My byliśmy gospodarzami
jednego, a oni byli gospodarzami drugiego.
Mieszkaliśmy w tym samym hotelu na końcu
ulicy i mieliśmy wspólne after party. To była
świetna zabawa! Graliśmy też koncerty z
Alcatrazz, Warrant, Heaven, DiAnno. Jestem
jednak pewien, że jest tego więcej.
Chris Turbis: Wszystkie te zespoły, z którymi
graliśmy były fajne, ale absolutnie najmilszy
był nie kto inny jak Ronnie James Dio.
Ten chłopak miał nie więcej niż 5'4"
(162.56cm - przyp. red.), a serce 7'10"! Ten
człowiek promieniał i kochał nasz zespół.
Nazwa grupy nie należy do najoryginalniejszych
- "Fortress" nosi wiele zespołów w
ogóle nie spokrewnionych z Wami. Czym
kierowaliście się przy jej wyborze?
Ted Heath: Cóż, w 1983 roku nie słyszeliśmy
o żadnym zespole o nazwie Fortress. Oczywiście
nie istniał wtedy Internet, więc nie było
wiadomo, czy ktoś w innym stanie lub kraju
używa tej nazwy. Więc, jeśli o nas chodzi, to
my byliśmy oryginalni. Kilka lat później, po
graniu na żywo pod tą nazwą, odkryliśmy, że
w wytwórni Atlantic Records istniał zespół o
nazwie Fortress, który jednak nie był już
aktywny. Pomyśleliśmy: "Niech nas pozwą, jeśli
chcą". (śmiech) Naturalnie teraz, dzięki Internetowi,
można znaleźć zespoły z tego samego
okresu, które używały tej nazwy w swoich
rodzinnych miastach. Żaden z nich nie dotarł
zbyt daleko. Jeśli chodzi o to, jak ją wybraliśmy,
to były to wczesne lata 80. i popularne
były tematy średniowieczne. Nie pamiętam,
który z nas to wymyślił, ale wszystkim nam się
spodobał ten motyw. Można z nim wiele zrobić.
Pisaliśmy utwory z myślą o tym temacie.
Naszą kompozycją przewodnią była "Fortress"
- szybki utwór, którym zazwyczaj kończyliśmy
występ. Robił się prawdziwy ogień.
Świetny sposób na zakończenie wieczoru!
Chris Turbis: Jak powiedział Ted, w 1983
roku nie mieliśmy do dyspozycji Internetu,
więc nazwa Fortress była dla nas oryginalna.
Na tym spotkaniu, o którym mówiłem
wcześniej, przeprowadziliśmy burzę mózgów
na temat wielu nazw, a następnego dnia nasz
gitarzysta Jeff Davis poszedł do biblioteki,
żeby trochę poszukać i wrócił z jeszcze większą
ilością nazw. Pamiętam, że jedną z nich
była Cathedral, ale my wybraliśmy Fortress.
Po prostu pasowała do naszej muzyki i wizji.
Foto: Fortress
Mieliśmy nawet szyte na zamówienie ubrania,
które pasowały do naszych wizji europejskiej
fortecy w lasach, powiedzmy w Niemczech.
Oczywiście wszystko ze skóry, a Ted znalazł
nawet buty ze skóry zwierzęcej, które wyglądały
jak z roku 1326. Nosił je co wieczór na
scenie! Teraz, patrząc z perspektywy czasu,
tak naprawdę znaleźliśmy tylko jeden zespół
na planecie, który używał tej nazwy przed nami.
Byliśmy więc cholernie oryginalni! Przynajmniej
jako pierwsi w Stanach Zjednoczonych.
Czy można potraktować "Waiting For The
Night" jako niedoszły, pełny album studyjny
formacji z 1989 roku, bo wtedy zostały zarejestrowane
utwory?
Chris Turbis: Cóż, gdybyśmy mieli szansę
cofnąć się do 1989 roku i nagrać płytę, pewnie
dodalibyśmy jeszcze kilka kompozycji, żeby
była pełna godzina. Jedną z rzeczy, w której
nasza piątka była bardzo dobra, było wspólne
pisanie utworów. Mieliśmy wyjątkową umiejętność
wyrzucania z siebie nawzajem pomysłów,
nie pozwalając, by ego stanęło nam na
przeszkodzie i dzięki temu zawsze kończyło
się to świetnym kawałkiem. Chciałbym, żeby
wehikuł czasu zabrał mnie do tamtych lat!
Ted Heath: Tak, ale to raczej kompilacja
nagrań demo. Naprawdę żałuję, że nie mieliśmy
wtedy takiego budżetu, żeby nagrać coś
porządnie. Brzmienie byłoby imponujące i
można by wydobyć wszystkie niuanse klawiszy,
potężnych bębnów itp. To wtedy naprawdę
brzmiałoby jak płyta z lat 80.
Słuchając tej kompilacji uderzają klawisze.
Są one jednak dobrze wykorzystane, bo nie
wywracają całości do góry nogami. Kiedy
wyszedł pomysł, że stałym elementem muzyki
Fortress będą właśnie klawisze?
Chris Turbis: Przede wszystkim dziękuję za
tak wspaniały komplement. Jestem przekonany,
że każdy z nas od samego początku
wiedział, że chcemy, aby klawisze były jednym
z elementów brzmienia zespołu.
Wszyscy czerpaliśmy ogromne inspiracje z
ciężkich zespołów, które miały klawisze, jak,
na przykład Dio czy Ozzy. Dźwięki klawiszy,
jeśli są dobrze wykorzystane, dodają zupełnie
innego wymiaru. Pisanie utworów na keyboardzie
czy pianinie w porównaniu z gitarą czy
basem daje zupełnie inny styl.
Ted Heath: Zanim założyliśmy Fortress, nie
grałem w zespole z keyboardami, ale to naprawdę
zmieniło sposób, w jaki piszę utwory.
Instrumenty klawiszowe dają o wiele więcej
muzycznej palety do wyboru. Dzięki nim pojawiły
się nowe muzyczne pomysły. Później,
byłem w Mesheen, był to zespół z dwoma gitarami,
tworzyli świetną muzykę, ale brakowało
mi klawiszy.
W latach 80 kto był odpowiedzialny za tworzenie
utworów grupy i czy gdzieś są jeszcze
jakieś czekające na wydanie oprócz tego, co
znalazło się na "Waiting For The Night"?
Chris Turbis: Jak już wspomniałem wcześniej,
jedną z rzeczy, w których nasza piątka
była naprawdę dobra, było wspólne pisanie
utworów. Mieliśmy wyjątkową umiejętność
wyrzucania z siebie nawzajem pomysłów, nie
pozwalając, by ego stanęło nam na przeszkodzie,
i dzięki temu zawsze kończyło się to
świetnym kawałkiem. Dodam, że Ted był i
nadal jest świetnym tekściarzem. Zawsze potrafił
usłyszeć muzyczną część utworu i stworzyć
wizję liryczną, która pasowała do klimatu,
jaki nadawała muzyka. Nie jest to łatwe
FORTRESS 115