HMP 83 Judas Priest
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Mezzrow - Then Came The Killing
2022 Hammerheart
Szwedzki Mezzrow pozostawił po
sobie tylko jeden album studyjny.
Nie licząc japońskiej reedycji Pony
Canyon z 1993 roku, to Hammerheart
Records swoje wznowienie
wydaje pierwsze od… pierwszego
wydania z 1990 roku! I to od
razu podwójne - na drugim dysku
dodają krążek z 2022 roku o jasnym
tytule "Then Came The Demos".
Album "Then Came The
Killing" to solidne granie spod
znaku thrash metalu. Zgodzę się,
że formacja nie jest jakoś tutaj wybitnie
oryginalna, ale nie sposób
odmówić im energii z jaką wystrzeliwują
swoje pomysły. Skład tworzyli
bracia Karlsson: Steffe na
perkusji, Zebba na gitarze i Staffe
(niestety zmarły w 2018r.) odpowiedzialny
za gitarę i wokal. Dodatkowo
był jeszcze Uffe Pettersson
grający na basie i śpiewający.
Możliwe, że siła braterska pomagała
im kleić to wszystko do kupy i
brzmieć dość profesjonalnie. Rzecz
jest ciekawa, choć na pewno ciężko
ją zaliczać do ścisłej czołówki thrashu.
Chociaż… każdy ma swój
gust, prawda? Serio jednak mówiąc
- Mezzrow na swojej jedynej płycie
przedstawia się całkiem nieźle.
To żwawe granie, dość poukładane
i klarowne. Nie można powiedzieć,
że coś umyka, jest niedopracowane
czy mało interesujące. Myślę, że
grupa spełniała wszystkie warunki
dobrej, thrashowej płyty - szybkie
tempa, rwane riffy, dużo energii i
na swój sposób agresji zawartej w
muzyce - ale braku sukcesu można
upatrywać w, mimo wszystko, małym
pierwiastku oryginalności. Z
całą powagą, ale granie na "Then
Came The Killing" to echo dokonań
Slayera, Metalliki czy wczesnego
Testament. Krążek jest na
pewno warty poznania. Jak wiadomo,
wiele zespołów dziś jest dość
zapomnianych, ale przecież pozostawiły
po sobie solidny materiał.
Sądzę, że Mezzrow jest właśnie jednym
z takich - ich muzyka porywa,
jest zagrana z odpowiednim
pazurem, ale może niestety sprawiać
wrażenie podczas odsłuchu, że
coś już wcześniej się gdzieś słyszało…
Adam Widełka
Morbid Insane - Sicken Crazy/
No Future
2022 Thrashing Madness
Powiązany personalnie z Piekielnymi
Wrotami, również wywodzący
się z Koszalina, Morbid
Insane był kojarzony dotąd jako
zespół jednego wydawnictwa, demówki
"Sicken Crazy", najbardziej
znanej z edycji Carnage w roku
1992. Niedawno, 31 lat po premierze,
ukazała się ona w wersji CD i
okazało się, że ten surowy death
metal nie zestarzał się ani trochę.
Zarówno w wersji dynamicznej
("Go Ahead", "Sicken Crazy", "Blasphemy"),
jak też wolniejszej, kojarzącej
się z death/doom metalem
("Guns", "Last Thoughts"). Jednocześnie
jest to potwierdzenie siły
naszej ówczesnej sceny deathmetalowej,
bo takie demówki pojawiały
się wówczas tak często, jak przysłowiowe
grzyby po deszczu. Owszem,
niektóre utwory, jak następujące
po sobie tytułowy i "A
Flight" są zbyt mało zróżnicowane,
ale to jednak kwestia drugoplanowa,
bowiem "Sicken Crazy"
jako całość wciąż robi wrażenie.
Jeszcze w 1992 roku zespół wszedł
do znacznie lepszego studia Modern
Sound, gdzie z Adamem
Toczko nagrał drugi, znacznie ciekawszy
i bardziej dopracowany
materiał. Swoistym paradoksem
jest więc fakt że "Bez przyszłości"/
"No Future" nie ujrzał wówczas
światła dziennego i na 30 lat spoczął
w szufladzie. Jak można przeczytać
w książeczce wznowienia
stało się tak, ponieważ po "kooperacji"
z Carnage Records zespół
postanowił, że nie chce mieć nic
wspólnego z żadnym wydawcą, mimo
tego, że zgłaszały się do niego
firmy zainteresowane wydaniem
tego demo. Wkrótce też drogi muzyków
rozeszły się na dobre, dlatego
druga demówka Morbid Insane
musiała tak długo czekać na
wydanie. Jak jednak głosi przysłowie,
lepiej późno niż wcale, bo "No
Future" (mimo angielskiego tytułu
wszystkie teksty są polskojęzyczne)
to świetny materiał, jak już
wspomniałem według mnie znacznie
ciekawszy od "Sicken Crazy".
Swoje zrobiło rzecz jasna lepsze
brzmienie, ale każdy z tych siedmiu
utworów to perełka metalu
starej szkoły, z "Karłem" i "Jestem
szarym człowiekiem" na czele. Dlatego
jestem przekonany, że ta
kompilacja przysporzy dużo radości
nie tylko ludziom pamiętającym
Morbid Insane sprzed lat, ale też
tym słuchaczom, których na przełomie
lat 80. i 90. nie było jeszcze
na świecie.
Wojciech Chamryk
October Thorns - Circle Games
2022 Divebomb
October Thorns to formacja, która
powstała w Nowym Jorku w
1999 roku i od początku tworzyła
bardzo ciekawy progresywny metal.
Mieli też na tyle szczęścia, że
zajął się nimi dość sprawny management,
dzięki któremu dość sporo
koncertowali, a nawet pisano o
nim w magazynach Aardschok,
Heavy, Oder Was!?, zanim ukończyli
sześcioutworową demówkę
"Circle Games" (2000). Mało tego
na zespół miały oko wytwornie
Century Media i Inside Out. Nic
tylko z tego korzystać. Niestety
ego, osobowości i temperamenty
muzyków, nie pozwoliły, aby
Octo-ber Thorns w ogóle zaistniał.
Nie umiem tego zrozumieć,
bo muzycznie Amerykanie byli
niesamowicie bardzo ciekawym zespołem.
Oczywiście wywodzili się z
tego, co proponowali Queensryche,
Savatage, Symphony X,
choć mnie najbardziej przypominali
Dream Theater z początku
kariery. Niemniej od rozpoczęcia
swojej działalności potrafili zaznaczyć
swój własny charakter. Wtedy
Dream Theater coraz bardziej zapętlał
się w technicznych aspektach
swojej muzyki, za to muzycy
October Thorns zdecydowanie
bardziej stawiali na niesamowite
melodie, zaklęte w dużych muzycznych
formach, gdzie również nie
brakowało techniki. Jednak to, co
można usłyszeć na wydawnictwie
Divebomb Records, to jasno pokazuje,
że muzyka nie tylko musiała
być rewelacyjnie wymyślona, pasjonująco
skompilowana ze sobą,
atrakcyjnie zaaranżowana, perfekcyjnie
i technicznie zagrana, ale
również przykuwać uwagę ekscytującymi
melodiami oraz frapującymi
i błyskotliwymi tematami
muzycznymi. Jak dla mnie muzycy
October Thorns dawali radę w
każdym z wymienionych aspektów,
bo mieli niezwykły talent i
umiejętności, także gdyby byli w
stanie postawić ten pierwszy krok
na profesjonalnej scenie, to w tej
chwili byliby w jej czołówce i prawdopodobnie
stanowili kolejny wzór
do naśladowania. Przynajmniej tak
można sądzić o zespole, przesłuchując
pierwsze dziewięć kompozycji,
które brzmiały bardziej, jak
produkcja na debiut niż demo. Pozostałe
trzy, choć nadal interesujące
i w stylu October Thorns
niosą znamię jednoosobowej produkcji
- w postaci Paula LaPlaca -
i bardziej są jak zajawki tego jak
mógłby brzmieć prawdziwy zespół.
Niemniej fani dawnych czasów i
dobrej progresywnej muzyki powinni
zaznajomić się z October
Thorns i propozycją Divebomb
Records w postaci płyty "Circle
Games". Myślę, że zostanie ona u
nich na długo, bo zawiera również
ten nieuchwytny ślad minionego
czasu oraz wielkość muzyki przypisanej
tamtemu okresowi. Po prostu
warto mieć to wydawnictwo u
siebie. A że muzycy tworzący tę
ekipę posiadali nieprzeciętne umiejętności,
niech świadczy o tym to,
że brali oni później udział w wielu
innych przedsięwzięciach. I tak
najbardziej wziętym muzykiem był
basista Dave Z (David Zablidowsky),
który w swojej karierze
współpracował m.in. z Trans-
Siberian Orchestra, Chrisem
Caffery, Adrenaline Mob i Doctor
Butcher. Niestety zmarł w
roku 2017. Wokalistę i klawiszowca
Paul LaPlaca mogliśmy usłyszeć
u Chrisa Caffery i w Zandelle.
Natomiast perkusistę Joe
"JoFu" Cardillo również w Zandelle.
Choć po przesłuchaniu "Circle
Games" wołałbym, aby dalej
kontynuowali działalność w October
Thorns i nagrywali muzykę takiej
jakości jak tę z demo.
\m/\m/
Raw Power - Screams From The
Gutter / After Your Brain
2021 Back On Black
W zeszłym roku, nakładem Back
On Black, ukazała się reedycja zawierającego
drugą i trzecią płytę
włoskiego składu Raw Power.
Trzydzieści utworów, coś około
godziny materiału - cóż, takie uroki
thrash/crossover/hcpunk. No ale
łoją chłopaki nieźle, także można
odnieść wrażenie obcowania z jednym
i spójnym krążkiem. Choć
nie przepadam za takim łączeniem
albumów, tutaj nie ma mowy o żadnych
bonusach ani innych cudach.
Od 1-17 mamy "Screams
From The Gutter" z 1985 roku, a
od 18-30 możemy posłuchać
"After Your Brain" oryginalnie
wypuszczonego rok później. Tempo
od początku do końca jest zawrotne.
Utworom ciężko dobrnąć
do trzech minut. W znakomitej
większości są znacznie krótsze.
Mkną jak wściekłe. Gitary tną jak
piły tarczowe, garowy w opętańczym
szale tłucze w zestaw, bas
punktuje bez litości a wokalista
wyrzuca z siebie kolejne linijki tekstów,
będących nierzadko komentarzami
do pewnych sytuacji politycznych,
społecznych i innych podobnych.
No ale mimo wszystko
brzmi to wszystko bardzo w porządku.
Trzeba też lubić taki rodzaj
thrash metalu czy w ogóle idąc
dalej, hardcore punk. Na "After
Your Brain" zdarza się już granie
RECENZJE 209