11.03.2023 Views

HMP 83 Judas Priest

New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!

New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Duch Leash Eye

- Nie ścigamy się z nikim, nie czujemy

takiej potrzeby - mówi wokalista

Quej. I faktycznie, Leash

Eye od lat gra we własnej lidze, regularnie wydając

kolejne płyty. Najnowsza to "Busy Nights,

Hazy Days", materiał-marzenie dla każdego fana

starego, dobrego hard/southern/stoner rocka czy

bluesa, zagranego jednak tak, że od razu ma się

świadomość faktu, iż to współczesna produkcja. Do tego, jak podkreśla gitarzysta

Opath, zespół nigdy nie chciał, żeby jego muzykę dało się łatwo zaszufladkować -

efekt to jedyny w swoim rodzaju hard truckin' rock.

HMP: Pracowite noce, mgliste dni - jeśli

dodamy do tego jeszcze pandemiczne lockdowny,

to wygląda na to, że mieliście sporo

czasu na przygotowanie następcy "Blues,

Brawls & Beverages"?

Quej: Zasadniczo tak. Pandemia dała się we

znaki chyba wszystkim. Staraliśmy się mimo

wszystko nie próżnować i wykorzystać ten

czas możliwie najlepiej. W tak zwanym międzyczasie

zrobiliśmy też singla "Last Call",

który został nagrany częściowo na naszej sali

prób. Materiał na "Busy Nights, Hazy Days"

udało się zarejestrować dość sprawnie i w niezłym

tempie co chyba udowadnia, że całkiem

nieźle się do procesu nagrywania przygotowaliśmy.

Od razu mieliście takie założenie, że "Busy

Nights, Hazy Days" będzie albumem podkreślającym

25 lat istnienia zespołu, czy też

dopiero w trakcie prac nad tym materiałem

śniło, że w przyszłości trafią do Leash Eye.

W każdym razie pewnie nie przeszło wam na

tym początkowym etapie przez myśl, że

przygoda z tym zespołem potrwa tyle lat:

ważny był kolejny koncert, pierwsza czy następna

płyta i tak to jakoś nieoczekiwanie

zleciało?

Opath: Na początku w ogóle nie myśleliśmy

ile to potrwa. Każdy z nas już wcześniej gdzieś

grał i brakowało nam tego. Założyliśmy zespół,

żeby sobie pograć i tyle. Pewnie w głowach

wszystkich z nas wyświetlił się obraz naszego

zespołu na Wembley czy w Madison

Square Garden, ale ogólnie żyliśmy chwilą.

Nie myśleliśmy o płycie czy koncertach. To

przyszło stosunkowo późno, bo zanim wydaliśmy

pierwszą płytę minęło chyba dwanaście

lat.

Warto podkreślić, że po wydaniu "Hard

Truckin' Rock" mieliście kilka personalnych

zawirowań, odeszli bowiem Sebastian Pańczyk

i Łukasz Konarski, wieloletni wokalista

i perkusista. Znalezienie odpowiedniego wokalisty

trochę trwało, z perkusistą poszło

szybciej i już od pięciu lat Leash Eye znowu

ma stabilny skład?

Opath: Tak, najpierw odszedł Sebastian, a

trzy lata później Konar przy czym wtedy już

Quej był z nami. Faktem jest to co piszesz

czyli, że ze znalezieniem perkusisty poszło

szybciej. Dodam, że to było najprawdopodobniej

najszybsze znalezienie bębniarza w historii

świata. (śmiech) Od momentu, w którym

Konar zakomunikował nam, że odchodzi z

zespołu, do przyjęcia naszej propozycji przez

BeeGeesa minęły dwie godziny i tak oto w

tym składzie nagraliśmy już dwie płyty i zagraliśmy

wiele koncertów. (śmiech)

Nie da się jednak nie zauważyć, że to właśnie

z wokalistami i perkusistami Leash Eye

jest najbardziej nie po drodze - to przypadek,

czy może skutek jakiegoś gitarowo-klawiszowego

sprzysiężenia? (śmiech)

Opath: Tak to może wyglądać, ale żadnego

spisku nie ma. (śmiech) Od momentu gdy zaczęliśmy

grać koncerty do każdej z roszad

dochodziło w wyniku decyzji odchodzącego.

To są zawsze trudne chwile dla zespołu, ale za

każdym razem jakoś udawało się nam trafiać

na godnych następców.

Co Łukasz Podgórski i Marcin Bidziński

wnieśli do zespołu, poza czymś tak oczywistym

jak umiejętności czy talent? Nie było

czasem tak, że ten zastrzyk świeżej krwi

wyrwał was z pewnego marazmu, czego efektem

był najpierw album "Blues, Brawls &

Beverages", a teraz "Busy Nights, Hazy

Days"?

Opath: Marazmu nie odnotowałem w Leash

Eye nigdy. Było wręcz odwrotnie, bo każdy

był zaangażowany w granie i dużo od siebie

dawał. Po odejściu Sebastiana, a później Konara,

nawet przez moment nie pomyśleliśmy,

że to koniec zespołu i z dużą determinacją

rozpoczęliśmy poszukiwania, ale faktem jest,

że pojawienie się BeeGeesa i Queja miało duży

wpływ na kapelę ogólnie, nie tylko na muzykę.

zorientowaliście się, że rok 2021 będzie tym

jubileuszowym?

Quej: Nie przypominam sobie, żeby w zespole

było ciśnienie na to, żeby album wydać na

25-lecie. Myślę, że wyszło to dość naturalnie,

również tak, żeby zachować ten optymalny

czas między kolejnymi wydawnictwami.

Opath: Potwierdzam. To nie było planowane,

choć może powinno. Musimy zaplanować kolejne

wydawnictwa, żeby wydać coś na 30-lecie.

(śmiech)

W roku 1996 byliście znacznie młodsi, a co

niektórzy z niedawnego zaciągu chodzili chyba

jeszcze do przedszkola i nawet im się nie

Foto: Death Has Spoken

Zawartość nowego albumu potwierdza jednak,

że w żadnym razie nie jesteście jakimiś

wypalonymi weteranami - granie wciąż

was rajcuje, co przekłada się na jakość nowych

utworów?

Opath: Myślę, że weny nam nie brakuje. Ja

przynajmniej, nie męczyłem się przy komponowaniu

i sądzę, że reszta kompozytorów

również. Tak więc potencjał wciąż jest, a nabyte

doświadczenie dodaje do tego wszystkiego

kilka punktów. A granie musi rajcować, żeby

to miało sens. Z grania na siłę nic dobrego

nie wyjdzie.

"Hard truckin' rock" to fajne, wieloznaczne

określenie - dość szybko wpadliście na to, że

połączenie hard i southern/stoner rocka w

najbardziej klasycznym wydaniu może dać

ciekawe efekty, a kolejne płyty są rezultatem

kolejnych poszukiwań w celu wzbogacenia

tej formuły, chociażby o starego, dobrego

bluesa?

Opath: Chyba nigdy nie kombinowaliśmy w

ten sposób. Po prostu gramy to co lubimy. Na

początku zafascynował nas grunge czyli Alice

In Chains, Soundgarden, Pearl Jam i słychać

to moim zdaniem na pierwszej płycie.

Natomiast przebijała się już tam w małym stopniu

pewna stonerowo/southernowa tendencja.

Nie tylko w muzyce. Wystarczy spojrzeć

na okładkę tego debiutanckiego albumu, przy

czym wtedy jeszcze te pojęcia były dla nas raczej

obce. Dopiero później w naszej świadomości

pojawiły się typowo stonerowe zespoły,

ale nigdy nie chcieliśmy, żeby naszą muzykę

dało się bardzo konkretnie zaszufladkować,

dlatego tylko przemycamy do swojego hard

truckin' rocka elementy innych gatunków.

Zaskakuje też ta syntezatorowa koda "Electric

Suns" - Leash Eye i elektroniczny rock lat

160

LEASH EYE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!