HMP 83 Judas Priest
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Hot Hell Room zadbali też, aby
płyta brzmiała dobrze, także
"Kingdom Genesis" słucha się nieźle,
choć na kolana nie powala.
Myślę, że fani dobrego hard rocka
i okolic będą mieli satysfakcję przy
zapoznaniu zawartości tego krążka.
(3,7)
Ibridoma - Norimberga 2.0
2022, Punishment 18
\m/\m/
Zajęło mi ponad dwa tygodnie codziennego
obcowania z szóstym
longplay'em włoskiej Ibridomy, by
przejść od umiarkowanego uznania
do głębokiego zachwytu. "Norimberga
2.0" na początku nie wydaje
się szczególnie chwytliwe ani porywające,
a oglądając promocyjny
videoclip można zauważyć, że brakuje
tam radości z grania, gdyż
zespół wygląda na spięty jak staw
skroniowo-żuchwowy po wyrwaniu
siódemki. Od razu jednak słychać,
że wydawnictwo zostało wykonane
starannie, całość brzmi przejrzyście,
utwory wpisują się w styl
współczesnego heavy metalu ze
śladowymi elementami thrashu i
da się ich słuchać bez zażenowania.
W ciągu kolejnych dni często
sięgałem po tą płytę, za każdym razem
podobała mi się coraz bardziej,
a moją uwagę przykuwały
kolejne niebanalne motywy, których
wcześniej nie zauważałem.
Obecnie zaczynam doceniać, jak
głęboką satysfakcję może przynosić
słuchanie tej dojrzałej i nad
wyraz dopracowanej muzyki. Ktoś
gdzieś porównał głos Christiana
Bartolacci'ego do Tima Owensa,
ale jak dla mnie wokale w Ibridomie
są jedyne w swoim rodzaju,
niesamowicie charyzmatyczne i
natychmiast rozpoznawalne. W
barwie Christiana tkwi niezwykła
wrażliwość, lecz aby ją wychwycić,
trzeba się uważnie wsłuchać, dlatego
że on się nie popisuje, nie szpanuje
ani nie stosuje efekciarskich
tricków. Wręcz przeciwnie, muzyka
Ibridomy to efekt doskonałego
zgrania się całego zespołu w jeden
zwarty unit. Każdy muzyk wnosi w
nią bardzo wiele od siebie, ale żaden
nie wypiera pozostałych. Nie
ma tam czegoś takiego jak pojedynki
gitarowe ani dialogi różnych
instrumentalistów, a nawet jeśli są,
to w moim odczuciu brzmią jak
naturalny (niezbędny?) element
składowy kompozycji i nie wchodzą
na pierwszy plan. Na każdym
kroku można spotkać liczne ornamenty
instrumentalne (jako ciekawostkę
wskażę orientalno-zeppelinowy
bridge w "House Of Cards"
od 2:40 do 3:00) i pozornie ukryte
rozwiązania aranżacyjne, które dodatkowo
wzbudzają ochotę na ponowne
słuchanie. Najprzystępniejszym
w odbiorze utworem jest
moim zdaniem przepełnione cudownie
radosną wibracją "Coming
Home", które zostało po części zaśpiewane
w języku włoskim (podczas
gdy otwierający album kawałek
"Ti ho visto andare via" jest cały
po włosku), i które może przywodzić
na myśl klimat kawałka "Fragile"
z poprzedniego LP Ibridomy
"City Of Ruins". Z wysokim, niekiedy
wręcz przenikliwym wokalem,
kontrastuje naprawdę masywna
sekcja rytmiczna, która przetacza
się z nie mniejszym impetem,
co na wielu współczesnych płytach
thrash metalowych - tak dzieje się
np. w "Raise Your Head", czy też w
"Into The Sea". Ten drugi kawałek
w ogóle jest mocno Megadethowy,
nie tylko gitara zacina w nim
jak Mustaine na "Rust In Peace",
ale nawet Christian pokusił się w
co najmniej dwóch miejscach na
manierę rudowłosego idola. Genialna
końcówka płyty w postaci
dwóch ballad: "Where Are You
Tonight" oraz następującej bezpośrednio
po niej "Eyes Of The
Stranger" to czysta magia. Tego nie
da się opisać słowami, to trzeba posłuchać.
Czasami ludziom jest w
życiu ciężko, ale dla takich płyt jak
Ibridoma "Norimberga 2.0" warto
żyć. (5)
Sam O'Black
In Aevum Agere - Emperor of
Hell - Canto XXXIV
2021 Metal On Metal
Hasło "włoski metal" chyba każdemu
kojarzy się z radosnym,
napędzanym klawiszami power
metalem, jaki swego czasu zdominował
Europę. Jest to oczywiście
skojarzenie zasadne, ale warto
mieć na uwadze, że Włosi mają
również bardzo mocną scenę doom
metalową, której korzenie sięgają
wczesnych lat 80. Jest ona na tyle
prominentna, że nawet doczekała
się własnej biografii - "Children of
Doom" Eduardo Vitolo. Kolektyw
In Aevum Agere aż tak stary
nie jest, ale jakby nie było ma za
sobą prawie dwadzieścia lat działalności
i trzy albumy, z czego najnowszy,
któremu poświęcona jest
ta recenzja, ukazał się w listopadzie
2021 roku. Napiszę bez ogródek:
dajcie mu szansę, niezależnie
od tego, czy na co dzień słuchacie
doom metalu, "Emperor of Hell -
Canto XXXIV" zawiera bowiem
materiał nie tylko bardzo solidny,
ale przy tym trafiający w szerokie
gusta słuchaczy. Muzyka na nim
zawarta bliska jest duchowi Memento
Mori bądź Candlemass z
okresu "Chapter VI" - jest to więc
granie ciężkie i mroczne, lecz nieprzytłaczające,
chwytliwe i stroniące
od ślimaczego tempa. Czuć wyraźnie,
że Bruno Masulli, odpowiadający
tu za wszystko prócz
perkusji, równolegle prowadzi zespoły
thrash i power metalowe. Album
otwiera tytułowy "Emperor of
Hell" - to najlepszy utwór na płycie:
dynamiczny, melodyjny, ze
świetnym riffem. Po tak kapitalnym
otwarciu chce się słuchać dalej
i dalej, aż do samego końca, a
ten nie rozczarowuje. Generalnie
nieszczególnie przepadam za power
doom metalem, ale propozycja
In Aevum Agere bardzo przypadła
mi do gustu! (5)
Adam Nowakowski
In Vain - All Hope Is Gone
2021 Lady Stone
Jeżeli lubicie uwielbiacie heavy metal,
black metal, thrash i czasem
hard rock, to 6. album In Vain pod
tytułem "All Hope Is Gone" jest
krążkiem dla was. Hiszpańscy metalowcy
przygotowali 12 świerzych
kawałków, nowa płyta jest też
prawdopodobnie ostatnim wydaniem
we współpracy z Danim, czołowym
gitarzystą, który pod koniec
zeszłego roku, zmuszony był opuścić
zespół. Zaczynając od samego
wokalu, robi on wrażenie, jest naprawdę
dobry, przypomina ten
Halforda czy Dio, klasyczny
heavy metalowy, do tego ze świetnym
vibrato godnym Bruca Dickinsona.
Jest dynamiczny i ma w
sobie mase energii, kipi ekspresją,
ale wtedy, kiedy pozostaje w tej
"heavy metalowej oktawie", partie z
growlem mniej mi się podobały,
wydawały się nie potrzebne. Następni
gitary, technicznie bardzo
imponujące, roiło się tam od galopujących
thrashowych riffów, ale
przebijały się też te bardziej melodyjne,
Maidenowskie. Lead fruwał
po całym gryfie, nie omijając
żadnych progów, długie solówki,
interesujące skale i melodie oraz
pełno sweepów. Zaciekawiły mnie
częste partie tappingowe podczas
wokali, które, mogłoby się wydawać,
że wprowadziłyby chaos, lecz
w cale tak nie było. Niestety miłośnicy
wolniejszych, Gilmourowskich
solówek się tutaj nie odnajdą,
w tym również i ja, czasem
brakowało mi po prostu spokojniejszego
frazowania i feelingu.
Były odegrane zbyt idealnie. Jeżeli
chodzi o bębny, były największym
mankamentem, oczywiście imponujące
technicznie, ale zbyt thrashowe.
Kombinacja ciągłych blastów
ze stosunkowo małą ilością
przejść, momentami przyprawiała
o ból głowy, zabijał momentami
heavy metalowy wydźwięk niektórych
utworów. Dopełniający sekcję
rytmiczną bas, raczej specjalnie się
nie pokazywał, ale wykonywał
swoją prace. Nieprzewidywalny i
różnorodny, taki jest "All Hope Is
Gone", panowie bez problemu odnaleźli
by się w thrashu, progu, czy
jak pokazuje kawałek "Metal Chams"
nawet south rocku, tak, south
rocku! Zabójcza solówka nagle zamienia
się w powolną balladę, aby
po kilkudziesięciu sekundach powrócić
do elektryzującej gitary.
Płyta jest nie do przeczytania, nie
wiemy czego spodziewać się po kolejnej
frazie a co dopiero kompozycji.
Warta uwagi jest jeszcze "Kings
Of The Hill", świetny bridge i solo,
bardzo klimatyczne, iście hard
rockowe, z pewnością jedna z lepszych
partii, na płycie natomiast
otwierający riff i reszta utworu
klasycznie thrashowa. Liryką zainteresuje
"Hannibal Ad Portas", kolejna
mieszanka stylów metalowych
od progresywy przez death,
do klasycznego heavy metalu, bardzo
nastrojowa kompozycja, zatopiona
w erze starożytnego Rzymu.
Spodobać się może jeszcze "Its
Getting Dark", utwór wręcz wyciągnięty
z dyskografii Iron Maiden
(gdyby nie perkusja). In Vain,
tym albumem postawił sobie wysoko
poprzeczkę, oczywiście nie
jest to płyta bez wad, ale taka nie
istnieje. Ogromnym atutem jest
wspomniana wyżej różnorodność,
panowie sprawnie poruszają się
między najróżniejszymi gatunkami
i robią to płynnie i naprawdę dobrze.
Widać doświadczenie i wieloletni
staż. Utwory są bardzo dopracowane
i dojrzałem, każdy dźwięk
jest starannie przemyślany i
umieszczony w odpowiednim miejscu.
Krążek może przypaść do gustu
każdego fana metalu, wielbicielom
szybkiego thrashowego grania,
jak i zwolennikom klasycznego
heavy metalu, gdyż jego charakter
słychać w każdej z dwunastu kompozycji.
(4,5)
Szymon Tryk
Ireful - The Walls Of Madness
2021 Defense
W zeszłym roku Defense Records
wydali debiutancką EP-kę włoskich
thrashersów kryjących się pod
nazwą Ireful. Grają oni prosty,
bezpośredni, zadziorny, żywioło-
182
RECENZJE