11.03.2023 Views

HMP 83 Judas Priest

New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!

New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

sukcesu "Little Caesar", co było

przyczyną załamania się działalności

grupy. Lider, a zarazem wokalista

Ron Young zaczął szukać

szczęścia w innych formacjach,

typu The Four Horsemen, Manic

Eden i Dirt, aby w końcu powrócić

do tematu Litle Ceaser w roku

2001. Trochę im zeszło, zanim wydali

kolejną pytę. Była nią właśnie

"Redemption" wydana w 2009 roku

przez Dirty Deeds/Unison

Music Group. Nie sądzę, aby jej

wydanie odbiło się szerokim

echem. Zespół zaprezentował solidną

dawkę tego, co umiał grać

najlepiej, czyli solidnego amerykańskiego

hard rocka. Myślę, że

dotarli do tych, co mieli dotrzeć i

nie sądzę, aby mocno zmieniła ten

stan rzeczy zeszłoroczna reedycja

wydana pod szyldem Deko Entertainment.

Z drugiej strony płyta

trafiła do mnie, czyli osoby, która

nie miała do tej pory styczności z

Litle Ceaser, więc może jednak nie

był to zły pomysł. Podstawowa zawartość

reedycji "Redemption" to

dziewięć studyjnych kompozycji,

przeważnie dynamicznych, rockowych,

gdzie hard rock przenika

się z rock'n'rollem, z całą masą różnych

akcentów typu blues, country,

rhythm'n'blues, folk. Słowem

zaaranżowanych tak, aby nikt nie

miał wątpliwości, że tę muzykę

grają Amerykanie. Oczywiście muzycy

nie odkrywają niczego nowego,

ale grają z taką werwą, z sercem

i szczerością, że słucha się tego ze

sporą dawką satysfakcji. Oczywiście

wśród tych dynamicznych kawałków

mamy też rockową balladę,

tytułową "Redempion" oraz balladę

opartą na bluesie i country

"Just Like A Woman" (swoją drogą

znakomity kawałek). Muzycy potrafią

też bawić się dynamiką i tak

w "Every Picture Tells A Story/

Happy", w drugiej części utworu

mamy nawet ciekawe zwolnienie.

No cóż, muzycy Litle Ceaser kolejny

raz potwierdzają, że scena

amerykańskiego hard rocka/glam

metalu była zbudowana na naprawdę

mocnych, stabilnych i klasycznych

muzycznych fundamentach.

Wspomniałem, że wydanie

Deko Entertainment to reedycja

wydawnictwa z roku 2009. Obie

publikacje dość sporo się różnią

między sobą. Ta aktualna pozbawiona

jest dwóch kawałków "Witness

Stand" i "That Was Yesterday",

za to został dodany studyjny

"Woodstock" oraz cztery nagrania w

wersji live "Supersonic", "Every

Picture Tells A Story", "Sick And

Tired" oraz "Real Rock Drive".

Zmieniona jest też okładka. Bardziej

w klimacie tych ostatnich

krążków tj. koncertówki "Brutally

Honest: Live From Holland" (2016)

i studyjnej "Eight" (2018). Jak dla

mnie nie są to dobre rozwiązania,

wołałbym, aby krążek zachował

swój oryginalny repertuar. Ewentualnie

zgodziłbym się na bonusy.

Nieważne. Tak czy siak, fani hard

rocka powinni znać Litle Ceaser,

więc dla mnie, także przede mną

również trochę pracy, aby odszukać

pozostałych pozycji z dyskografii

tego zespołu.

\m/\m/

Little Caesar - American Dream

2021/2012 Deko Entertainment

Deko Entertainment postanowiło

sprezentować mi kolejny prezent.

Jest nim reedycja kolejnego krążka

Little Caesar "American Dream"

z roku 2012. Wznowienie jest ze

zmienioną okładką, z obrazkiem w

klimacie ostatnich krążków. Całe

szczęście nie zmieniono repertuaru

samej płyty. Dodano jedynie kilka

nagrań koncertowych. Muzycznie

to kontynuacja tego, co słyszeliśmy

na "Redemption". Także mamy

świetnie zagranego i zaśpiewanego

amerykańskiego hard rocka rodem

z lat 80. z rock'n'rollowymi odniesieniami

oraz akcentami rodem z

bluesa, coutry, folku itd. Słowem

"Ameryka" pełną gębą. Jedyna

zmian to poczucie, że muzycy Little

Caesar na tym krążku są bardziej

rockowi. Proponowałbym,

abyście przesłuchali dynamiczny

"Hard Rock Hell", balladowy "Only

A Memory Away", czy taki trochę

bez wyrazu "Own Worst Enemy",

to zorientujecie się, o co chodzi.

Natomiast najciekawszym kawałkiem

wydaje się oparty na country

i bluesie "Dirty Walter". Zresztą

muzycy tej formacji mają smykałkę

do takich kompozycji. Na poprzedniczce

była "Just Like A Woman".

Swoją drogą mogliby spróbować

przygotować pełen materiał w takich

klimatach. Myślę, że mogłoby

wyjść zabójczo. "American

Dream" nie powala na kolana, ale

daje nam pełen wymiar solidnego

amerykańskiego ciężkiego grania,

którego fajnie się słucha. I w zasadzie

muzykom Little Caesar

właśnie o to chodzi. Oczywiście

wszystko brzmi soczyście, standardowo,

tak jak powinno. Także pod

tym względem nie ma żadnych niespodzianek.

Będę nadal próbował

poznać ich kolejne pozycje, może

Deko Entertainment okaże się w

tym pomocne?

\m/\m/

Mace - Process Of Elimination

2021/1985 Awakening

Debiut Mace jest przepełniony tematami

wojny, przemocy i muzyki

metalowej. Można powiedzieć, że

album dla prawdziwych metalowców!

Po latach chyba lekko zapomniana,

ale przypomina o niej Awakening

Records, więc jest szansa,

że nie zginie na zawsze. Jakieś pół

godziny materiału przynosi bardzo

rwaną muzykę. To thrash/crossover

bez jakiejś wirtuozerii, choć

nie mam wątpliwości, że nie była

priorytetem dla kwartetu z Washington.

Rzecz bardzo garażowa,

piwniczna wręcz. Z niezłymi pomysłami,

lecz chyba w połowie lat

80. takie płyty nie były czymś

wzbudzającym powszechną histerię.

Wszystko się zgadza - jest szybko,

dziko, z hałaśliwą sekcją i tnącą

gitarą - ale na rynku konkurencja

była nieubłagana. Do debiutu amerykańskiej

grupy w żaden sposób

nie mam zamiaru zniechęcać. Sam

bawiłem się dość dobrze słuchając

go parę razy. To dobrze zagrana

płyta, utrzymana w duchu bardzo

wulgarnego thrashu. Brzmi szorstko,

nawet można powiedzieć, że

niechlujnie. Nie jest to jakieś swobodne,

łatwo przyswajalne granie.

Raczej w te około trzydzieści minut

mamy zwariowany rollercoster,

unoszący wysoko pod sufit. I niech

tak zostanie!

Mace - The Evil In Good

2021/1987 Awakening

Adam Widełka

Dwa lata po debiucie Mace wydali

"The Evil In Good", krążek pozornie

będący kontynuacją pierwszego,

a w rzeczywistości okazał

się dość przeciętnym tworem z gatunku

thrash/crossover. Niedawno

Awakening Records wznawiał tą

pozycję - można przekonać się samemu

o jego wartości. Niby jest

wszystko okej, ale tak naprawdę

debiut miał o wiele więcej do zaoferowania.

Krążek "The Evil In

Good" wygląda jakby robiony był

na siłę, bez jakiegoś wyraźnego

azymutu. Brzmi tak samo - jest

szorstki, wulgarny i zagrany z szybkością

- ale na tym podobieństwa

się kończą. Odniosłem wrażenie,

że nagrywając swój drugi album

muzycy Mace weszli do studia

kompletnie nieprzygotowani, nieświadomi

tego, co chcą osiągnąć.

W sumie ta rzecz ma przypominać

poprzednika, ale nie ma w sobie tej

mocy i energii co "Process Of Elimination".

Co prawda, tamten też

nie był jakiś ultra wybitny, jednak

obcowało mi się z nim o wiele lepiej.

Był ciekawszy i chociaż intrygujący.

Od połowy dziwnie się tego

słucha. Trochę nawet staje się ten

materiał zwyczajnie męczący. Pojawia

się sporo wokali jakby skandowanych,

co też daje zupełnie inny

wydźwięk. Parę motywów kojarzyło

mi się z ulicznym rapem (nawet!)

co nie do końca jest potrzebne.

W wielkich bólach dobrnąłem

do końca "The Evil In Good".

Drugi raz włączyć mi się tego nie

chciało - raczej też nieprędko się to

zdarzy. Uff…

Adam Widełka

Magnus - Scarlet Slaughterer

2021 Awakening

Magnus to klasyczny zespół z polskiego

thrash/death metalu mający

swoje najlepsze lata na pewno w

okresie od 1987 do 1996 roku.

Współcześnie od parunastu dobrych

lat znów działają, ale najwięcej

materiału powstało niewątpliwie

w przeszłości. Dziś natomiast

pojawiają się co jakiś czas reedycje.

Jedną z najnowszych jest ta

od Awakening Records z bonusami

w postaci demo "Thrash -

Speed - Blood" (1988) i rzadkich

kawałków live. Debiut Magnus to

krwisty thrash/death metal bez

żartów. Muzyka dopada słuchacza

niczym stwór z okładki, tnąc i siekając

z zabójczym świstem. Może

nie do końca ciosy są perfekcyjne -

czasem, zwłaszcza po latach, można

doszukać się uroczego archaizmu,

ale całościowo rzecz się broni.

Jest dynamicznie, szybko i szorstko.

Sekcja dudni i tworzy duszną

ścianę dźwięku. Zresztą gitary tną

miarowo i jedynie od czasu do

czasu ubarwiają utwór jakąś solówką.

Raz po raz jest zmiana tempa i

nastroju, ale ogólnie "Scarlet Slaughterer"

przetacza się po słuchaczu.

Nadmienić można, że wokal

jest charakterystyczny i pasuje jak

najbardziej do demonicznej całości.

Dwanaście numerów, jakie liczy

sobie niecałe czterdzieści minut, to

podstawowy materiał. Mknie i

wcale się nie nuży. Naturalnie to

nie propozycja dla każdego - trzeba

lubić tak plugawe dźwięki i krzyczącego

pana wokalistę. Dla maniaków

gatunku Magnus to myślę

twór znany. Tym, którzy jeszcze

nie mieli okazji zaznajomić się z

wrocławską ekipą mogę polecić

poznać zespół i ich wczesny materiał,

bo to jednak klasyka rodzimego

ekstremalnego metalu, nie pozostawiająca

nikogo obojętnym.

Adam Widełka

208

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!