11.03.2023 Views

HMP 83 Judas Priest

New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!

New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

zastrzeżeniem: "The Wretched

Masquerade" to nagrane na nowo

utwory sprzed lat, dopełnione kilkunastoma

kolejnymi numerami w

wersjach demo i koncertowych.

Ano, można i tak, dostrzegam tu

jednak zasadniczy problem, bo wydany

w roku 2022 album jest tak

naprawdę wiernym odwzorowaniem

tego, co amerykańska grupa

proponowała w pierwszej połowie

lat 90. Samym muzykom ten album

był więc pewnie bardzo potrzebny,

to samo można zapewne

powiedzieć o nielicznych fanach

Emissary, ale mój świat nic nie

stracił, ani tym bardziej nie zyskał,

bo to melodyjny hard'n'heavy jakich

wiele. Owszem, poszczególne

kompozycje są dopracowane, nieźle

brzmią, ale to cały czas kategoria

"jednym uchem wleci, drugim

wyleci". Może i takie numery jak

"Ruler Of Defiance" czy "Pine Box"

mogłyby sugerować, że warto dać

zespołowi drugą szansę, ale powtarzam:

to materiał sprzed 30 lat, tak

więc w jakiej muzycy są obecnie

formie twórczej po prostu nie mam

pojęcia - "The Wretched Masquerade"

potwierdza tylko, że pod

względem wykonawczym 4/5 dawnego

składu Emissary wciąż daje

radę. (2,5)

Wojciech Chamryk

Envy Of None - Envy Of None

2022 Kscope

W momencie, w którym otworzyłem

plik z debiutanckim albumem

Envy Of None, to pomyślałem,

że mój szef musiał się pomylić.

Przecież to zespół, w którym

grają dwaj wybitni Kanadyjscy

hard rockowcy, a muzyka którą

usłyszałem, z klasycznymi ciężkimi

brzmieniami wiele wspólnego

nie miała. Mogę sobie tylko wyobrazić,

zdziwienie jakie malowało

się na twarzach fanów starego

Rush, czy Coney Hatch, gdy do

ich uszu trafiły pierwsze dźwięki

EON. Ale czy to było zaskoczenie

pozytywne? W moim przypadku

zdecydowanie tak, i myślę, że u

wielu fanów dobrej i ciekawej muzyki

również. Płytę otwiera kawałek

"Never Said I Love You", stawiając

poprzeczkę naprawdę wysoko,

choć jedni powiedzą, że jest to

prosta "radiówka" i w prawdzie może

ma taki charakter, to jest to też

kapitalną kompozycją, dla mnie

najlepsza z nich wszystkich. Świetnie

wprowadza w klimat całego

projektu, wokal jest tajemniczy, ale

delikatny, do tego fantastyczna

melodia i podkreślające ją skromne,

ale wkomponowane w idealne

momenty partie gitarowe. Ta piosenka

żyje, ma duszę, zdecydowanie

pozwala się wczuć. Świetne

wstępy, to głównie ten aspekt sprawił,

że ta muzyka do mnie przemówiła,

intra do "Kabul Blues",

"Shadow" są niesamowite, mroczne

i dosłownie dziwne, z kolei wejściówka

do "Spy House" od razu

skojarzyła mi się z kawałkami Mike'a

Einzigera z Incubus. Warto

wspomnieć też o ostatniej kompozycji,

zatytułowanej "Western Sunset",

w pełni instrumentalny utwór,

który zdecydowanie odbiega tematem

muzycznym od reszty, został

napisany dla zmarłego dwa lata temu

Neala Pearta. Tak jak pisałem,

zaskoczenie było pozytywne, nigdy

nie podejrzewałbym starych

rockowych wyjadaczy o coś takiego,

to co słyszymy orbituje gdzieś

pomiędzy ambientem, rockiem

psychodelicznym, industrialem, a

muzyką elektroniczną. Momentami

przypomina o wspomnianym

wcześniej Incubusie, czy Depeche

Mode, by później powędrować w

kierunku Tame Impali. Jednak co

najważniejsze brzmi naprawdę

świeżo "to naprawdę jest coś nowego"

od początku tak o EON myślałem

i tego zdania się dalej trzymam.

Ten projekt jest zderzeniem

młodości Mayah, z doświadczeniem

Alex'a i Andy'ego, pisanie tego

materiału musiało sprawiać wrażenie

odkrywania nowej, wcześniej

niepoznanej ziemi dla obydwu ze

stron; i moim zdaniem, ryzyko się

opłaciło. Oczywiście, jestem w stanie

zrozumieć, narzekających fanów,

którzy chcieli ostrych riffów i

skomplikowanych solówek Alex'a,

bo mi też tego momentami ich brakowało,

ale należy zrozumieć to, że

to nie jest to ani Rush, ani Coney

Hatch, to jest coś zupełnie nowego,

i nazywa się Envy Of None.

Docenić tych muzyków za ich kreatywność

i odwagę. Czasem trzeba

otworzyć się na coś nowego i dać

tej płycie szanse, bo wystarczy kilka

sekund i wciągnie nas bezpowrotnie

oraz przeniesie do zupełnie

innego świata, bo w budowaniu

nastroju, jest specjalistką. (6)

Evil - Book Of Evil

2022 From The Vaults

Szymon Tryk

Powrotny album "Shoot The Messenger"

niezbyt im się udał, ale to

nie była do końca płyta Evil, lecz

solowy projekt Freddiego Pedersena,

nagrany z udziałem wokalisty

Artillery Sorena Nico Adamsena.

Grupa wróciła niedawno w

pełnym składzie i "Book Of Evil"

bije poprzedniczkę na głowę - wielka

szkoda, że ten album nie ukazał

się w 1985 roku, bo wtedy Duńczycy

na pewno nie byliby postrzegani

wyłącznie przez pryzmat kultowego,

ale jednak cieszącego się

uznaniem garstki fanów, MLP

"Evil's Message". Świeżutki materiał

pokazuje, że bardzo odmłodzony

skład Evil wciąż ma potencjał,

proponując surowy, siarczysty

heavy niczym z pierwszej połowy

lat 80. Przeważają tu szybkie, dynamiczne

utwory, z "Evil Never

Dies" i "Beyond Mind Control" na

czele. Do kompletu nie brakuje też

mocarnych, iście doomowych walców

("Divine Conspiracy", chwilami

orientalizujący "King Of The

Undead") a i patetyczna ballada

"Book Of Evil" też jest niczego sobie.

Zespół puszcza też oko do dawnych

fanów w "Evil's Message",

całość dzięki Tue Madsenowi nie

brzmi niczym muzealne wykopalisko,

a nowy frontman Martin

Steene (Iron Fire, ex Force Of

Evil) potwierdza, że jest jednym z

najlepszych wokalistów obecnej

sceny tradycyjnego metalu. I chociaż

obecnie chyba już nikt czegoś

takiego nie praktykuje, to jednak

śmiało mogę napisać: można brać

w ciemno. (5)

Wojciech Chamryk

Evilcult - At The Darkest Night

2020 Awakening

Swego czasu bardzo chciałem posłuchać

debiutu Brazylijczyków z

Evilcult. Projekt stworzyli Lucas

"From Hell" (wokal, gitara, bas) i

Blasphemer (perkusja), a w roku

2021 dołączył do nich Renato

Speedwölf (bas). Przed dużym debiutem

w roku 2018 wydali EP-kę

"Evil Forces Command", dwa lata

później wspomniany album "At

The Darkest Night". Niestety

jakoś nie było nam po drodze, aż

do tej chwili. Zawartość tej płyty

potwierdziły moje przypuszczenia,

że będzie to witalny, czarny, podszyty

siarką, staroszkolny speed/

thrash metal. Chłopaki z szaleństwem

w oczach pędzą przed siebie

od samego początku do samego

końca. Owszem czasami lekko

przystopują, ale ciągnie ich cały

czas do przodu. Może to kojarzyć

się z początkami Sodom, Destruction,

Slayer, Sarcofago czy też

Venom. Każdy dopasuje sobie według

własnego upodobania. Ciekawostką

jest to, że panowie potrafią

przemycić również elementy znane

z hard rocka, heavy metalu, a nawet

power metalu (tego niemieckiego

z lat 80.). W dodatku byli w

stanie dorzucić swoich parę groszy,

dzięki czemu brzmią wiarygodnie i

dość świeżo. Choć była taka chwila,

że zastanawiałem się, czy ta ich

wiarygodność jest prawdziwa. "At

The Darkest Night" tworzy osiem

szybkich, prostackich oraz bezpośrednich

kompozycji, które trwają

niespełna czterdzieści minut. Czyli

kawałki nie są jakieś ultrakrótkie,

ale muzycy mają na tyle talentu, że

budują je w sposób intrygujący i

zwracający uwagę słuchacza. Instrumenty

brzmią staroświecko,

brudnym i szorstkim soundem.

Oldschoolowość podkreśla również

dudniąca produkcja. Niemniej grają

z zacięciem, a nawet wigorem.

Wokal podany jest mocno w pogłosie,

raz wściekle warczy, innym

razem bulgocze, czasami zaś wysoko

zaciąga. Także reminiscencje lat

80. gwarantowane. Generalnie "At

The Darkest Night" jest mocno

spójny, z równie ciekawymi, choć

różnymi od siebie kawałkami. Pozycja

dla fanów wściekłego black

speed/thrashu. (4)

\m/\m/

Fellowship - The Saberlight

Chronicles

2022 Scarlet

Fellowship to kapela z UK, która

działa od roku 2019 i poświęciła

się graniu melodyjnego symfonicznego

power metalu. "The Saberlight

Chronicles" jest ich dużym

debiutem, wcześniej w roku 2020

wydali jedynie EP-kę "Fellowship".

Ich wersja power metalu jest mocno

rozbrykana i wesolutka, czasami

lekko stonowana, melodie słodzą

niemiłosiernie, a orkiestracje

ociekają wręcz barokową ornamentyką,

ale też anonimowymi plamami

dźwięku. Szkopuł w tym, że poczynania

Anglików można zamknąć

jednym słowem: standard. W

muzyce Fellowship znajdziemy

praktycznie wszystko to, co do tej

pory nagrano na tej scenie i to nawet

w niezłym wydaniu. Kłaniają

się wszyscy bardowie fińsko-włoscy

tego nurtu. Ba, takie gitary niekiedy

są nawet na mistrzowskim

levelu. Niestety brakuje w tym

wszystkim wiarygodności, zaangażowania,

pasji, zapalczywości, jakichkolwiek

oznak charakteru. Po

prostu brakuje jaj. Nawet nie potrafili

wykorzystać faktu, że za-

178

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!