11.03.2023 Views

HMP 83 Judas Priest

New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!

New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

bukowy pejdż" i podejrzewam, że

oni dobrze zdają sobie z tego sprawę,

dlatego w związku z chęcią

utrzymywania wyluzowanego image'u,

zamiast dzielić się swymi dziwnymi

rozkminami, w kontaktach

z fanami nadmiernie upraszczają

swój przekaz - proszą o dzielenie

się śmiesznymi memami, podawanie

nazw lubianych utworów,

wspominanie swych pierwszych

koncertów w życiu, czy też po prostu

życzą wszystkim miłego dnia/

udanego weekendu. Wybitne pomysły

kolekcjonują zaś na następny

album. Proponuję Wam indywidualny

kontakt z "White Hot

Reflection" wtedy, gdy nie będzie

Was nic rozpraszać. (4,5)

Spillage - Electric Exorcist

2021 No Dust

Sam O'Black

Kapela istnieje od roku 2002 i pochodzi

z amerykańskiego Chicago.

Zanim jednak zaczęła działalność

fonograficzną, minęło sporo czasu.

Ich duży debiut "Spillage" ukazał

się dopiero w roku 2015. Później

też nie rozpieszczali fanów, bowiem

"Electric Exorcist" z zeszłego

roku to dopiero ich trzecia duża

płyta. Spillage nastawiony jest na

granie, tradycyjnego heavy metalu

z mocnym "blacksabatowskim"

akcentem, dlatego w ich muzyce

odnajdziemy sporo odniesień do

monumentalnego doom metalu.

Co warto podkreślić ta fascynacja,

dotyczy się bardziej okresu z Tony

Martinem. Tak mi się wydaje.

Taki też jest tytułowy utwór, który

rozpoczyna omawiany album.

Usłyszymy w nim również odniesienia

do klasycznego hard rocka,

które począwszy od drugiego utworu

"Heaven On Earth" dochodzą do

głosu z większym impetem. Słychać

w tym inspiracje formacjami

typu Deep Purple, Uriah Heep,

Rainbow, Budgie itd. Zwrócić też

trzeba uwagę na znakomite wykorzystanie

organów Hammonda.

Kumulację tego oczarowania znajdziemy

w finale płyty, którym jest

cover Uriah Heep, "Look At Yourself".

Znakomicie opracowany

przez muzyków Spillage, bowiem

jest bliski pierwowzorowi, ale nacechowany

własnym spojrzeniem na

muzykę. Jednak to nie wszystkie

zauroczenia Amerykanów wykorzystane

w ich muzyce. W takich

"Book Of Secrets" i "Real" znajdziemy

również momenty, gdzie bardziej

wyeksponowana jest klimatyczna

mieszanka klasycznego rocka

i progresywnego rocka. Także w

muzyce tego zespołu dzieje się naprawdę

sporo. Sprzyja temu także

budowa kompozycji, które są przeważnie

długie i można w nich ze

swobodą przekazać różne swoje

spojrzenia na muzykę. Nie są to

jakieś bardzo zawiłe techniczne

konstrukcje, raczej muzycy starają

się dotrzeć do słuchacza bezpośrednio.

Za to potrafią umiejętnie

operować nastrojami oraz emocjami,

dzięki czemu przy słuchaniu

krążka słuchacz odczuwa stałą

ekscytację. Uwagę zwraca również

bardzo dobre odegranie partii

przez muzyków. O klawiszowcu

Paulu Rau już wspominałem, ale

równie znakomitymi są gitarzyści

Tony Spillman i Nick Bozidarevic

oraz wokalista Elvin Rodriguez

z klasycznym rockowym wokalem.

Sekcja rytmiczna jakoś specjalnie

nie rzuca się w uszy, ale bez

jej perfekcji ten zespół wiele by nie

zawojował, także nie można nie

wymienić perkusisty Chrisa Martinsa

oraz basisty Chris Martins

Billy'ego McGuffey'ego. Brzmi to

ogólnie zacnie, także to bardzo

spójna, choć różnorodna propozycja

godna uwagi fanów heavy metalu.

(4)

\m/\m/

Stinger - Expect the Unexpected

2022 ROAR!

Dokonaniami AC/DC interesowali

się nie tylko fani, ale także muzycy,

którzy lepiej lub gorzej chcieli

przemycić ich spojrzenie na muzykę

również w swojej twórczości.

Dzieje się to do dzisiaj czego przykładem

jest album niemieckiej kapeli

Stinger zatytułowany "Expect

the Unexpected". Jest to już trzeci

krążek tej formacji z pełną studyjną

zawartością. Ukrywa on specyficzną

mieszankę, która przede

wszystkim kojarzy się z AC/DC

(okres płyty "Powerage") oraz amerykańskiego

hard rocka/glam metalu

w stylu ostatnio słuchanego

przeze mnie Faster Pussycat. Skojarzenia

z AC/DC potęguje głos

Martina Schaffratha czasami do

złudzenia przypominający ten Bona

Scotta. Jednakże mimo wyrazistych

fascynacji, muzycy Stinger

dorobili się w pewnym sensie swojego

stylu. Do tego posiadają umiejętność

pisania zgrabnych energicznych

kawałków. Naprawdę dobrze

się ich słucha. Dwanaście

utworów zagrane w 42 minuty, nie

da się znudzić. Dodatkowo cieszą

riffy, sola, melodie oraz sound.

Także albumu słucha się od deski

do deski. Ciężko powiedzieć czy

Stinger zadomowi się na dłużej na

scenie. W Niemczech z pewnością

tak. Niemniej zespoły, które grają

pod AC/DC mają pod górkę, ciężko

im utrzymać się na scenie. Jakby

nie było AC/DC jest tylko jedno.

Jednak jak komuś Australijczyków

będzie za mało to polecam,

aby sięgnęli po "Expect the Unexpected"

niemieckiego Stingera.

(4)

\m/\m/

Stray Gods - Storm The Walls

20202 ROAR!

Dziecięciem jeszcze będąc Obeliks

wpadł do kociołka z magicznym

napojem siły. Wszyscy wiedzą jak

to się skończyło, nawet jeśli nie są

fanami przygód dzielnych Galów.

Artur Almeida musiał przejść coś

podobnego co do głosu, bo śpiewa

niczym młody Bruce Dickinson.

Niby nic w tym złego, wręcz przeciwnie,

bo mało jest wokalistów

potrafiących wznieść się na aż taki

poziom. Jednak na tak zwaną dłuższą

metę nie jest to nic dobrego, bo

kto tak naprawdę mało kto potrzebuje

kolejnej kopii jedynego w

swoim rodzaju oryginału, może poza

największymi fanatykami, wykrzykującymi

z błyskiem w oku:

"patrz, śpiewa całkiem tak jak Bruce!".

Nie jest to w sumie nic nowego,

bowiem Almeida śpiewa tak od

dawna, również na recenzowanej

przez nas przed kilku laty płycie

Attick Demons "Let's Raise

Hell". W przypadku "Storm The

Walls" jest więc dokładnie tak samo,

zwłaszcza w "Black Horses" czy

"Alive For The Night", chociaż Portugalczyk

ma też momenty powiedzmy

własnej, stylistyki, zwłaszcza

w patetyczno-balladowym "Love In

The Dark". Niestety koledzy - po

bardzo doświadczonym Bobie

Katsionisie i jego równie zaprawionych

w bojach współpracownikach

naprawdę spodziewałem się

czegoś więcej - nie ułatwiają frontmanowi

zadania, zwykle Maidenując

na całego. Szczególnie finałowy

utwór tytułowy nie pozostawia

cienia wątpliwości, że Iron Maiden

kiedyś musiał być dla nich

bardzo ważnym zespołem. Kiedy

Stray Gods jakimś dziwnym trafem

nie zżynają od Harrisa i spółki

zapatrują się z kolei bez umiaru

na dokonania Dio czy wczesnego

Running Wild, tak więc można

powiedzieć, że z uporem szturmują

mury twierdzy, której brama już

dawno jest otwarta. (3)

Wojciech Chamryk

Sunrunner - Sacred Arts Of

Navigation

2022 Fastball Music

Sunrunner to doświadczony zespół.

Istnieje od roku 2008, a "Sacred

Arts Of Navigation" jest ich

piątym albumem studyjnym. Mają

jeszcze trzy EP-ki oraz album "koncertowy"

z 2020 roku, "Forever

Nights (Official Bootleg - Europe

2018)". Ich muzyka to taki dynamiczny

amerykański progresywny

metal, coś pomiędzy Queensryche,

Savatage i Fates Warning.

Także jest w nim sporo dobrego gitarowego

grania, nawiązującego do

brytyjskiego heavy metalu z przełomu

lat 70. i 80. Od czasu do czasu

przewijają się inne style, chociażby

hard rock, heavy rock, rock,

folk itd., a utwory dość często nabierają

klimatycznego epickiego

etosu. Także muzycznie jest nawet

bardzo ciekawie. W poszczególnych

utworach miesza się wiele pomysłów

i patentów, z wykorzystaniem

wszelkich zmian tempa, klimatów

i kontrastów. Niestety

kompozycje nie mają płynności takiej,

jak te wspomnianych wcześniej

formacji. Dlatego trzeba je

przesłuchać kilka razy, aby dotrzeć

do ich sedna. Najbardziej dopracowana

pod tym względem wydaje

się "Where Is My Home", która

mknie do przodu, od pierwszej do

ostatniej nuty, a nie jest taką bezpośrednią

i prostą kompozycją, jak

się wydaje. Można wspomnieć też

o instrumentalnym i akustycznym

"Arcada Morning Ride", który dodatkowo

podszyty jest latynoskim

folkiem. Jednak trzeba go traktować

jako dodatkowy element, który

podkreśla główne muzyczne

przesłanie grupy. Podobną rolę odgrywa

inna kompozycja, "Last

Night In Tulum". W porównaniu z

innymi utworami jest lekka, zwiewna,

może nawet rzewna. Natomiast

pod względem muzycznym i

w kontekście całego albumu trzeba

ją traktować jako równorzędny

partner. Na uwagę zasługuje także

mini suitą kończąca album tj. "Navigating

The Apocalypse". Zderzają

się w niej wszystkie muzyczne

wpływy, pod jakimi są muzycy

Sunrunner. Nabiera ona charakteru

epicko-progresywnego. W

pewnym momencie zaczyna przypominać

mi nawet "Rime of the

Ancient Mariner" Iron Maiden,

ale tylko przez momencik. Niestety

utworom Sunrunner sporo brakuje

do takich klasyków, dlatego

zespół, jak również ich muzykę

(przynajmniej płytę "Sacred Arts

Of Navigation") trzeba bardziej

traktować, jako solidnych przeds-

RECENZJE 197

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!