HMP 83 Judas Priest
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
ludziom oczy. "Cholera", mogli pomyśleć, "O
nie, zmienili się na gorsze, nienawidzę tego kawałka",
a z drugiej strony: "O, to coś innego i mi się
podoba". Nie mieliśmy szczególnie dużo do
stracenia, bo jako następny planowaliśmy wydać
właśnie "Sledgehammer Justice", który był
jak uderzenie pięścią w twarz. Wiesz, w ten
sposób mogliśmy "odzyskać" ewentualnie utraconych,
starych fanów. Stało się jednak tak, że
nie mieliśmy żadnego negatywnego feedbacku.
Ludzie mówili raczej: "to coś odmiennego
i chociaż mam nadzieję, że cały album nie okaże się
być w tym stylu, to uwielbiam wasz nowy kawałek".
Takie opinie przeważały. W ogóle się tego nie
spodziewali i uważam ten fakt za naprawdę
udany. Lubię zaskakiwać ludzi, lubię kontrastować,
jeśli chodzi o muzykę.
Więc zupełnie nie obawiałeś się reakcji fanów?
Nieszczególnie, bo myślę, że "In Deepest
Black" to jedna z najlepszych piosenek, jakie
kiedykolwiek napisaliśmy.
Zdecydowanie.
Wydaje mi się, że jeśli masz utwór, co do którego
masz pewność, że jest dobry i szczerze w
to wierzysz, fani również go pokochają. Staram
się nie przejmować. Życie jest za krótkie,
by się bać.
W kwestii kontrastów, o których wspomniałeś,
zauważalny jest jeszcze jeden - wydajesz
się bardzo spokojnym, miłym gościem, a na
scenie stajesz się prawdziwą sceniczną
bestią (śmiech). Czujesz, że osoba, jaką się
stajesz jako frontman Evil Invaders jest w
pewnym sensie kreacją? Oddzielasz ją od
prawdziwego siebie, od osoby prywatnej,
którą jesteś również jako muzyk?
(śmiech) To bardziej coś w stylu mojego drugiego
oblicza, któremu pozwalam się ujawnić
podczas koncertów, gdy tylko staję na scenie.
Coś dzieje się w mojej głowie i muszę to po
prostu wykrzyczeć. To trochę jak terapia,
wiesz? Muszę wyrzucić z siebie trochę rzeczy.
Wszystko, co siedzi głęboko wewnątrz. Później
nie muszę się tym przejmować i radzić
sobie z tym w inny sposób, gdybym wciąż to
w sobie tłamsił.
Mam wrażenie, że jeśli chodzi o elementy
thrashu w waszej muzyce, jest ci bliżej do
amerykańskiej sceny, dopracowanej i melodyjnej,
niż europejskiej, surowej. Na przykład
"Eternal Darkness" jest mocno progresywne,
ma świetną otwierającą solówkę,
prawie w klimatach deathowych, a całość
bardzo przypomina właśnie amerykański
thrash. Co sprawia, że bardziej ci on odpowiada?
Cóż, zgodzę się, gdy słucham thrash metalu,
zwracam się raczej w kierunku zespołów w
stylu Vio-lence, Forbidden czy Exodusa,
czyli tych, które choć potrafią być bardzo
agresywne i grać naprawdę szybkie partie, mają
też dobre sekcje w umiarkowanym tempie,
na których ludzie mają chwilę, by pomyśleć:
"Fuck yeah!" (śmiech). Momenty, które idealnie
nadają się do headbangingu, są dla mnie kluczowe
w thrashu. Myślę, że scena europejska
zamiast się na tym skupić, skupia się na tym,
Foto: Evil Invaders
by zagrać wszystko najszybciej, jak potrafisz.
Ja wolę ciężkie, miażdżące riffy, które są raczej
w umiarkowanym tempie, jak środkowa sekcja
w "Sledgehammer Justice". Ona jest właśnie
taka. Ludzie z pewnością myślą wtedy "Fuck
yeah!". (śmiech)
(śmiech) Tak, zdecydowanie. To najlepsza
partia.
Uwielbiam też kawałki jak "Eternal Darkness",
o którym wspomniałaś. Z pewnością dzieje się
w niej sporo zróżnicowanych rzeczy, myślę, że
to nasz najbardziej progresywny numer, prawda?
Zaczyna się death metalowo, później
przechodzi powoli w thrash i zmienia w bardziej
blackowe, klimatyczne partie, które później,
zmierzając do końca, przeobrażają się z
kolei w coś w stylu Iron Maiden. Przybiera to
więc naprawdę fajny, interesujący kierunek.
Tak, to miks właściwie wszystkiego, ale co
najbardziej podoba mi się w "Eternal Darkness",
to część, która przypomina klasyczny,
nazwijmy to, gypsy jazz czy intro do jednego
z utworów Malmsteena. Czy to faktycznie
inspirowało ciebie lub Maxa, gdy pisaliście
tę partię, czy był to raczej black, tak jak ty to
nazwałeś?
Cóż, naprawdę nie wiem. To jest kawałek Maxa.
Grał tę partię w taki sposób już na etapie
demo. Z jakiegoś powodu naprawdę mocno
wkręcił się w takie klimaty, bo mieliśmy dwadzieścia
różnych wersji demo do wyboru, gdy
pracowaliśmy nad tym kawałkiem. Jestem też
w stanie przypomnieć sobie podobne partie w
kilku innych kompozycjach, które napisał. I
tak, to naprawdę bardzo, bardzo dobry fragment.
Nie wiem, co dokładnie go zainspirowało,
ale zdecydowanie wyczuwam tu klimaty
wschodu.
Twoim ulubionym zespołem jest podobno
Motörhead. Które elementy ich muzyki przekładają
się na twoją własną, perfekcyjny miks
metalu i rock and rolla czy może sposób
bycia Lemmy'ego?
Trudno powiedzieć, bo inspiruje mnie naprawdę
ogrom rzeczy. Ale myślę, że to, za co
najbardziej kocham Motörhead, to ich bezpośredniość,
nie starają się być szczególnie
skomplikowani. Bardzo podoba mi się też
swoboda w ich perkusji. Oczywiście, w naszej
muzyce pojawiają się bardziej zaawansowane
technicznie partie, jak w "Eternal Darkness",
ale jesteśmy raczej prostolinijni, właśnie jak ta
motorheadowa perkusja, może z odrobiną
większej głębi. To właśnie lubię w tym, jaki
potrafi być czasem speed metal, wiesz, jest
prostacko, później masz fajną, solową partię
perkusyjnego "wypełniacza", później znów jest
prosto, nigdy zbyt technicznie, bo gdy kawałek
staje się zbyt techniczny, momentalnie tracę
zainteresowanie. Chcę po prostu poczuć
groove, wiesz? I to jest właśnie coś, co uwielbiam
w Motorhead. To bardzo prosta muzyka.
Również ich teksty są dla mnie ważne,
sposób, w jaki Lemmy podchodzi, to znaczy
podchodził do ich pisania jest dla mnie wielką
inspiracją.
Podoba mi się fakt, ze wydaliście swój live
album na kasecie VHS, wasze płyty są dostępne
na limitowanych, kolorowych winylach
i jak widziałam na stronie z twoimi customowymi
gitarami, sam jesteś kolekcjonerem
płyt. Dlaczego w dzisiejszych czasach
wciąż wierzysz w fizyczne produkty?
To coś więcej, niż tylko wiara. Osobiście, jestem
fanem fizycznych doświadczeń. Wiesz,
przeżycia, które towarzyszy ci, gdy włączasz
muzykę z fizycznego nośnika, a gdy jej słuchasz,
przyglądasz się okładce, czytasz teksty,
wszystkie te elementy składają się na zupełnie
inne doświadczenie niż tylko wciśnięcie "play"
na Spotify. I oczywiście uważam, że w metalu
zawsze znajdzie się na to miejsce, merch jest
ważną częścią tej muzyki, tak jak rocka, w porównaniu
do popu czy hip-hopu. Nie wydaje
mi się, żeby fizyczny aspekt się tam aż tak
uwidaczniał. Wiesz, ludzie ze środowiska metalowego
mają potrzebę, by kupić koszulkę czy
płytę i odtworzyć ją w całości, nie zadowalają
ich tylko fragmenty. To pozwala mi wierzyć,
że fizyczne produkty zawsze będą w tym gatunku
istnieć. Z drugiej strony, trzeba też szanować
czas swój i innych. Nie wydaje mi się
głupie, by wypuścić tylko single zamiast całego
albumu, to podtrzymuje ciekawość fanów,
szczególnie tych młodszych. Wydaje mi się, że
38
EVIL INVADERS