11.03.2023 Views

HMP 83 Judas Priest

New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!

New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

2014. Na początku działali jako

kwintet i w roku 2018 wypuścili

EP-kę "The Reflection". Niestety z

czasem formacja zaczęła się sypać.

W sumie na posterunku zostali

jedynie liderzy, gitarzysta Gregory

Alfonso i były wokalista Waricide,

Robert Slater. Panowie nie

złożyli broni, wręcz mocno się

przyłożyli i przygotowali materiał

na debiutancki duży album. Jest

nim właśnie omawiany "Eyes Of

Pain". Do jego realizacji zostali zaproszeni

dodatkowo perkusista

Nick Bellmore (Toxic Holocaust,

Dee Snider) i basista Jeff Curtiss

(Obsession). Muzyka, która znalazła

się na krążku to mieszanka power

metalu, speed metalu oraz

thrash metalu, ale to w wersji amerykańskiej.

Niemniej pewne ślady

NWOBHM czy europejskiego oldschoolowego

power metalu również

tam znajdziemy. Także napisanie

ogólnie o tej muzyce, że to

US metal nie będzie jakimś dużym

błędem. Porównań możecie szukać

w Iced Earth, Armored Saint,

Sanctuary, wczesnym Nevermore

itd. Zestawienie takiej ilości, w dodatku

różnych stylów, i wtłoczenie

ich w muzyczne konstrukcje, trwające

od trzech do pięciu i pół minuty,

było nie lada wyzwaniem. Muzycy

Shadow Kingdom z tym

problemem poradzili sobie całkiem

nieźle. Nie licząc krótkich instrumentalnych

intra i outra, przygotowali

nam osiem bardzo ciekawych

utworów. Dzieje się w nich

dość sporo, jest gęsto od pomysłów,

jest moc, rządzą w nich gitary

i znakomite riffy, niemniej nie brakuje

melodii oraz bardziej klimatycznych

i nastrojowych kontrastów.

Po prostu znalazły się tu wszystkie

atuty znane z tej amerykańskiej

wersji heavy metalu. Kompozycje

są różnorodne, aczkolwiek są na

równym poziomie i tworzą spójną

całość. Jednak dla mnie najciekawszym,

a zarazem z najbardziej wpadającym

w ucho motywem, jest

kawałek "Nightmare Beyond". Całość

brzmi nawet nieźle, taki

współczesny wysokiego pułapu

standard produkcji. Instrumentaliści

również dają radę. Oczywiście

najszybciej zwracamy uwagę na poczynania

gitarzysty, choć sekcja

rytmiczna również stara się zaskoczyć

słuchacza błyskotliwymi

zagra-niami. Bardzo dobrze wypada

wokalista, mimo że w jego manierze

bywają takie monotonne

przedłużenia. No właśnie, muzyków

Shadow Kingdom jest za co

chwalić, ale patrząc z szerszej perspektywy

to, czeka ich sporo pracy,

aby uzyskać poziom swoich idoli.

Fanom US metalu polecam uwadze

"Eyes Of Pain", jak i zespół.

Może wraz z kolejną płytą wskoczą

na wyższy muzyczny poziom... (4)

Shout - People Of The Night

2018 Lightning

\m/\m/

Metalowy biznes znalazł lukę, którą

z lubością wypełnia i stara się

nam wcisnąć jako godną uwagi

świeżynkę. Mam na myśli tzw.

disco metal. Lubię melodie, ale dla

mnie takie nowości to totalne przegięcie.

Zdecydowanie wolę posłuchać

sobie płyty jak omawiana

właśnie "People Of The Night"

autorstwa zespołu Shout pochodzącego

ze Szwecji. Sam krążek

wydany był w roku 2018, ale nie

widzę, aby o nim jakoś specjalnie

się rozpisywano. Prawdopodobnie

wtedy zbytnio nie zwracano uwagi

na bardziej przebojowy i melodyjny

oldchoolowy heavy metal. A ten

od Shout rozpiera energia i rock-

'n'roll. Może przy nim nie tańczę,

ale nóżka przytupuje, a głowa się

kiwa. Naprawdę poprawia humor i

nastrój. Oczywiście oprócz przyswajalnej

wersji heavy metalu, na

płycie mamy hard rocka, hard'n'

heavy, glam metal, hair metal, boogie

oraz rockn'roll. Sami muzycy

przyznają się do fascynacji AC/

DC, Iron Maiden, Judas Priest,

Kiss, Rose Tattoo, Turbonegro,

Ramones, Misfits i Elvisa... Mnie

oprócz kapel wymienionych na początku,

oraz kilku z amerykańskiej

sceny glam metalowej (Motley

Crue, Cinderella, Ratt), często

przypomina taki bardziej melodyjny

Faithful Breath (okres płyty

"Gold 'n' Glory"). Dziwne, ale jest

coś na rzeczy... Teraz więcej muzyków

i fanów zwraca uwagę na takie

granie, więc może zainteresowanie

Shout będzie większe? Zobaczymy.

"People Of The Night" wypełnia

dziesięć, w miarę krótkich i

różnorodnych kawałków, pełnych

melodii, ale z pazurkiem, utrzymanych

w średnich tempach, ale prących

ciągle do przodu. Zagrane są z

niesamowitą werwą, która ruszy

najbardziej zastałe kości. I to jest

właśnie glejt uwiarygodniający ten

zespół. Po prostu muzycy Shout

mają taką muzykę we krwi, grają ją

szczerze, z oddaniem i pełnym sercem.

Muza brzmi też wiarygodnie,

także jak ktoś chce posłuchać coś,

co poprawi samopoczucie powinien

na listę wpisać Shout i ich debiut

"People Of The Night". Na

koniec dorzucę jeszcze kilka informacji

o kapeli. Ciężko je znaleźć.

Formacja zawiązała się na krótko

przed wydaniem krążka. Stworzyli

ją muzycy, którzy byli związani z

The Scams i Danger. A najważniejsze,

że nadal działa, więc czas

wreszcie na drugą odsłonę szwedzkiego

Shout. (4)

\m/\m/

Sign Of Death - Revival

2022 Self-Released

Powyższa nazwa mówi niewiele

nawet największym wyjadaczom,

ale to w sumie nic dziwnego, skoro

używający jej niemiecki zespół

powstał w roku 2019, a minialbum

"Revival" jest jego debiutanckim

wydawnictwem. Dla nas Sign Of

Death jest jednak interesujący z

tego powodu, że to najnowszy projekt

gitarzysty i wokalisty Oskara

Zająca, znanego z Cerebral Confusion,

to jest wczesnego wcielenia

Devilyn, Hannibal oraz ostatnio

Existence. Reszta składu to równie

doświadczeni muzycy, tak więc

Sign Of Death nie sili się na jakieś

nowatorskie eksperymenty, poruszając

się w stylistyce death/thrash

metalu starej szkoły, tego z przełomu

lat 80. i 90. Mamy tu więc

sam konkret: mocne uderzenie sekcji

z szybkimi tempami perkusji,

mocarne riffy i agresywny wokal,

to wszystko zaś w surowej, ale klarownej

oprawie brzmieniowej. Ten

bezlitosny cios równoważą jednak

nie tylko miarowe zwolnienia, ale

też bardziej melodyjne partie i dopracowane

solówki, dlatego warto

uważniej wsłuchać się w "War Of

Minds", "I See My Death" czy bonusowy

"Lost" - swoją drogą to doskonały

pomysł, że cyfrowy singiel

nie pozostał tylko w sieci i jest dostępny

również w fizycznej postaci.

Jeśli mam traktować zawartość

"Revival" jako zapowiedź dużej

płyty to bez dwóch zdań warto na

nią czekać! (5)

Silver Dust - Lullabies

2022 FastBall Music/Escudero

Wojciech Chamryk

Silver Dust to szwajcarski gotycki

zespół rockowy, który powstał w

roku 2013. Muzykę ich można

kojarzyć z The Mission, The Sister

Of Mercy i innym im podobnym.

Po prawdzie muzycy Silver

Dust ciągle dążą do pułapu, który

wyznaczyły ich inspiracje. Przynajmniej

tak to widzę, słuchając ich

najnowszego albumu "Lullabies".

Niemniej Szwajcarzy mają smykałkę

do zgrabnych kawałków z melodią

i klimatem, które jednoznacznie

umieszczają ich na gotyckiej

scenie. Starają się urozmaicić swoją

muzykę różnymi odcieniami mrocznej

atmosfery, ciekawymi melodiami

prowadzonymi dość głębokim

głosem Lords Campbella, czy

też wykorzystując inne style typu,

industrial ("I'll Risk It"), nowoczesny

metal ("Echoes Of History"),

swing, wodewil ("Animals Swing"),

orkiestracje ("Forever") itd. Także

fani gotyku mają na "Lullabies" całą

paletę różnorodnej rozrywki i

emocji w swoich ponurych barwach.

Wydaje się, że ta muzyka

jest też w naturze muzyków, nie

słychać czegoś sztucznego, nienaturalnego

czy też zrobionego na

siłę. To powinno się cenić. Całość

dodatkowo zagrana jest bardzo

sprawnie, a brzmienia pasują, i do

muzyki, i do stylu. Nie wiem jednak,

czy ten krążek wyróżnia się

czymś szczególnym. Choć ze mnie

żaden fan gotyckiego rocka, to wydaje

mi się, że Silver Dust i jego

"Lullabies" to jedynie bardzo solidny

średniak. Nie mam zamiaru

więcej dywagować nad tą płytą, niczego

tym nie osiągnę, po prostu

pozostanę przy swoim przeczuciu.

(3,5)

SiN69 - SiN69

2022 ROAR!

\m/\m/

Szwajcaria już od połowy lat 70.

ubiegłego wieku miała nieźle rozwiniętą

scenę hardrockową, tradycyjny

heavy w krainie banków i

czekolady również miał się dobrze,

chociaż nie wszystkie zespoły zdołały

zaistnieć szerzej, tak jak choćby

Krokus, Emerald czy Gotthard.

Debiutanci z SiN69 mają

jednak szansę do nich dołączyć,

chociaż to już inne czasy: era cyfrowych

singli i popularności mierzonej

ilością wyświetleń czy internetowych

lajków. Co istotne zespół

gra i brzmi bardzo tradycyjnie,

czerpiąc przede wszystkim z

muzyki przełomu lat 70. i 80., kiedy

to mocny rock przeobrażał się w

heavy metal, a kolejne płyty gigantów

pokroju AC/DC czy Scorpions

elektryzowały rzesze fanów

na całym świecie. Musiał być

wśród nich również Thomas

Schaller, co potwierdzają choćby

"Guardian Angel" czy "Hang It

Up". Jednak SiN69 nie są żadnymi

imitatorami, potrafią też bowiem

zaproponować tak udane utwory

jak mocniejszy "Evil's Place" czy

bluesujący "Angels Crying", które

stanowią swoistą przeciwwagę dla

numerów spod znaku AOR/melodyjnego

rocka z "Around The

World" na czele. Mocnym punk-

RECENZJE 195

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!