HMP 83 Judas Priest
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
bić coś lepiej, ale osobiście uważam, że wykonałem
kawał dobrej roboty...
Wróćmy do czasów, w których opuściłeś
szeregi Death SS w latach 80-tych. Czy
sukces kompilacji "The Story of Death SS,
1977-1984" był głównym powodem, dla którego
zdecydowałeś się wrócić do gry?
Absolutnie nie! Jeśli przeczytacie moją biografię
"The Necromancer of Rock" opowiadam
w niej bardzo szczegółowo, jak cała sprawa została
wyartykułowana… Przeniosłem się do
Florencji i wznowiłem zespół z nowymi muzykami.
Kiedy ukazała się kompilacja Minotauro,
miałem już nowy skład.
Twój styl muzyczny jest rozpoznawalny, ale
nieco różni się w zależności od albumu. Myślę,
że najbardziej niezrozumianym jest wasze
wydawnictwo z lat 2000., "Panic", które
bardzo różniło się od poprzednich. Co myślisz
o tym albumie z obecnej perspektywy?
"Panic" jest jak dotąd moim najlepiej sprzedającym
się albumem. Jestem bardzo dumny z
tej płyty, wyprodukowanej zresztą przez Neila
Kernona, z potężnym jak na tamte czasy
brzmieniem, do dziś bardzo mocnym. Reprezentuje
to, czym było Death SS w 2000 roku.
Jaki był powód, dla którego zdecydowaliście
się ponownie nagrać niektóre ze swoich
starszych piosenek na potrzeby "Rock n' Roll
Armaggedon", na przykład "Witches Dance"?
To były utwory, z których nie byłeś zadowolony,
a może czekały na odpowiedni moment,
aby wpasować się w takie aranżacje?
Nie. Po prostu pomyślałem, że niektóre piosenki
są naprawdę zbyt dobre, aby można je
było zdegradować wyłącznie do limitowanych
singli i B-Side'ów. Chciałem znaleźć dla nich
godne miejsce na długogrającym albumie.
Jakie to uczucie być częścią undergroundowej
sceny muzycznej ze zdefiniowanym, rozpoznawalnym
wizerunkiem i stylem przez tak
długi czas, nawet w erze cyfrowej? Zainteresowania
ludzi i sposoby konsumowania muzyki
są dziś bardzo różne. Czy jako doświadczony
zespół staracie się dostosować do
nowych realiów na tyle, na ile to możliwe, nie
tracąc swojego stylu, czy działacie głównie
dla entuzjastów, małej grupy?
My, Death SS, jak zawsze, po prostu idziemy
naszą własną drogą i wszystko inne mamy w
dupie!
Jakie są twoje plany na 2022, nowe wydawnictwa
kolekcjonerskie, pisanie nowego materiału,
trasy koncertowe?
Myślę, że wszystkiego po trochu z tego, co
wymieniłaś...
Wielkie dzięki za wywiad i poświęcony czas.
Ostatnie słowa dla polskich fanów, którzy
nas czytają?
Mam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się
zagrać koncert w waszej okolicy! Stay Evil!
Iga Gromska
HMP: Skąd ten Luzifer? Nazwa Lucifer była
już zajęta, musieliście więc dokonać modyfikacji,
żeby nie mylono was z innymi grupami
o tej nazwie, przede wszystkim tą z Johanną
Sadonis?
Stefan Castevet: Kiedy przyjęliśmy tę nazwę,
nie wiedzieliśmy o istnieniu zespołu Johanny.
Kilka tygodni później zobaczyliśmyjego logo
w magazynie i byliśmy trochę wkurzeni
(śmiech). Ale potem już się tego trzymaliśmy.
To świetna nazwa. Nikt nigdy nie pomylił nas
z kimś innym.
Ciekawa jest też geneza tej grupy, bowiem
Luzifer powstał kilka lat przed założeniem
waszego, można rzec, obecnie głównego zespołu
Vulture - uaktywniliście się teraz, wykorzystując
to pandemiczne zwolnienie, bo
speed/thrash metal nigdy nie był waszą jedyną
fascynacją, tradycyjny heavy kręci was
równie mocno?
Może nie aż tak, ale zdecydowanie też bardzo
to lubię (śmiech). Tak! Wykorzystaliśmy ten
dodatkowy czas, który mieliśmy do dyspozycji,
żeby być kreatywnymi. Zaowocowało to
kilkoma miesiącami bardzo skoncentrowanego
pisania muzyki.
Można więc rzec, że lata 80. są wiecznie żywe,
a już na pewno w kontekście tradycyjnej
sceny metalowej: nie tylko brytyjskiej czy
niemieckiej, ale też szwedzkiej i innych europejskich
państw, bo przecież wtedy każde z
nich, Belgai, Holadia, etc. miało się czym pochwalić?
Scena tradycyjnego heavy metalu wydaje się w
dzisiejszych czasach być bardzo aktywna.
Każdy europejski kraj ma swoje niesamowite
zespoły, ale pojawiają się też nowe, młode kapele,
jak na przykład Venator.
Pomiędzy Luzifer a Vulture nie mamy tylko
różnic typowo muzycznych, bo poza perkusistą
odpowiadacie w tych zespołach za różne
instrumenty, inaczej też dzielicie się partiami
wokalnymi - to nie przypadek, chcieliście
uniknąć sytuacji, że coś jest do siebie zbyt
podobne, mimo jednak nieco odmiennej stylistyki?
Luzifer został założony przed Vulture, więc
nie było takiego pomysłu. Powiedziałbym też,
że te style nie różnią się nieznacznie, tylko
bardzo, bardzo się różnią (śmiech). Jak dotąd
pomysły, które mieliśmy na Vulture i Luzifera,
nie kolidowały ze sobą.
Dodatkowy czas na metal
Chłopaki z Vulture nie lubią marnować czasu. Na kolejną płytę tej grupy
było jeszcze za wcześnie, przywrócili więc do życia projekt istniejący już od kilkunastu
lat, kiedy o Vulture nie było jeszcze mowy. Grają w nim tradycyjny heavy
metal i wydali właśnie debiutancki, nad wyraz udany, album "Iron Shackles". To
old school pełną gębą, a autorski materiał dopełnia bardzo zaskakujący cover.
Jak narodził się pomysł nagrania i wydania
albumu? Uznaliście, że najwyższa pora na
coś takiego, a po "Dealin' Death" Vulture i
przy braku większej ilości koncertów mieliście
więcej czasu, była to więc decyzja typu:
teraz, albo nigdy?
Tak, coś w tym stylu. Mieliśmy dużo wolnego
czasu, wszystkie koncerty zostały odwołane i
wtedy powiedzieliśmy: zróbmy znowu coś dla
Luzifera! Nie planowaliśmy pisać całego albumu,
to po prostu stało się przypadkiem!
Większość utworów z "Iron Shackles" ma teksty
w języku angielskim, jest jednak jeden
wyjątek, "Hexer (In Dreiteufelsnamen)" - to
wasz ukłon w stronę niemieckich fanów, a
przy okazji hołd dla zespołów, na przykład
Breslau, które na we wczesnych latach 80.
nagrywały płyty w waszym ojczystym języku?
Już na naszej pierwszej EP-ce nagraliśmy
utwór po niemiecku i bardzo nam się spodobał.
Stwierdziliśmy więc, że potrzebujemy kolejnego
niemieckiego kawałka na albumie.
Teksty napisał nasz przyjaciel Ela z Iron Kobra.
On jest fantastyczny, jeśli chodzi o zabawę
z niemieckimi słowami. Doskonały wybór
i doskonały tekst (śmiech). Nie ma żadnego
"uhonorujmy to czy tamto", które stałoby za wyborem
języka w tym utworze. Być może w
przyszłości nadal będziemy robić takie kawałki,
to coś naprawdę fajnego!
Jak sądzisz dlaczego ówczesna niemiecka
scena metalowa postawiła na angielskie teksty,
nawet jeśli wiele z tych grup nie miało
szans na międzynarodową karierę, a wasze
zespoły punkowe, nowofalowe i generalnie
alternatywne śpiewały po niemiecku?
To trudne pytanie! Nie jestem w stanie powiedzieć.
Cała ta myśl, że jak utwór jest heavymetalowy
to musi mieć anglojęzyczny tekst
jest tutaj głęboko zakorzeniona, masz całkowitą
rację. Może to wynika z bezpośredniej
inspiracji NWOBHM?
Mieliście nawet cały nurt Neue Deutsche
Welle, a jego czołowym przedstawicielem
był Joachim Witt. Skąd pomysł odświeżenia
jego przeboju "Goldener Reiter", u was
opisanego jako "Der Goldene Reiter"? Byliście
lub nadal jesteście fanami tego artysty,
pamiętacie ten teledysk z telewizji, etc.?
"Der Goldene Reiter" to po prostu kawałek,
który towarzyszył w ciągu ostatnich pięciu lat
każdej naszej imprezie. Wystarczyło kilka
drobnych sztuczek, aby przekształcić go w
utwór heavymetalowy. I właśnie to jest w nim
takie wspaniałe! Tak, znam ten teledysk! Są
nawet dwa do tej piosenki, prawda? Muszę
przyznać, że nie znam zbyt dobrze jego innych
utworów. Ostatnio stał się częścią sceny
gotyckiej, grając koncerty z mrocznymi interpretacjami
swoich utworów. Straszne.
62
DEATH SS