HMP 83 Judas Priest
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
New Issue (No. 83) of Heavy Metal Pages online magazine. 67 interviews and more than 170 reviews. 216 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Judas Priest, Powerwolf, Hellhaim, Monasterium, Udo Dirkschneider, Satan, Grave Digger, Kreator, Anvil, Xentrix, Vio-Lence, Evil Invaders, Tysondog, X-Wild, Evil, Skull Fist, Tension, Night Cobra, Death SS, Thunderor, Gauntlet Rule, Sanhedrin, Fer De Lance, CoverNostra, Mirage, Tyrada, Snake Eyes, Sign Of Death, Ironflame, Greyhawk, Powertryp, Solitary, Ted Nugent, Nazareth, Graham Bonnet Band, Victory, Praying Mantis, Ibridoma, Cobra Spell, Knight And Gallow, Midnite Hellion, Space Vacation, Evergrey, Sunrunner, Parallel Mind, Setheist, Envy Of None, Reaper, Circle Of Silence, Sin Starlett, Death Dealer, Leash Eye, Elder, Circus Prütz and many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
głównej. Otóż nie bez przyczyny
zahaczyłem o te formacje, ponieważ
należą one do tzw. white metalu,
czyli przedstawicieli propagujących
chrześcijańskie idee. Tą drogą
poruszał się również Thee Final
Chaptre. Jednym będzie się to podobało
innym nie. Niemniej muzycy
podeszli do sprawy z powagą i
rozsądnie. Przynajmniej mnie się
tak wydaje. Co pisać dalej? Życzyłbym
sobie, aby panowie z Divebomb
Records wyszukali i przygotowali
do wydania jeszcze więcej
perełek ja ta. A muzykom z Thee
Final Chaptre, aby przygotowali
nowy autorski program jeszcze lepszy
od tego co słuchałem, bowiem
jak wieść gminna niesie, ponownie
podjęli ze sobą współpracę.
Trouble - Plastic Green Head
2022 Hammerheart
\m/\m/
Ten album zaczyna się totalnie
black sabbathowo. To w sumie już
ten okres kiedy Trouble poruszało
się chętniej w psychodelicznym
doom i stoner metalu niż pierwotnie
w czystym doom. Nie, w żadnym
wypadku nie czepiam się inspiracji
- przecież to brzmi kapitalnie!
W 1995 roku oryginalnie
ukazał się "Plastic Green Head".
Bardzo kwaśny album bujający
właśnie w stronę dźwięków psychodelicznych.
Jednak nawet w takim
wcieleniu amerykańska formacja
radziła sobie świetnie - przecież
w tym jest moc potrafiąca kruszyć
najgrubsze mury. To też krążek,
który na długi czas zamykał działalność
zespołu aż do ich powrotu
w 2007 roku. Gdyby się tak zdarzyło,
że byłby ich ostatnim, to w
ogóle nie przyniósłby wstydu i godnie
podsumował karierę. Jest tutaj
dużo naprawdę fajnego grania.
Mamy do czynienia z doomem,
choć można wyłapać co jakiś czas
sporo przestrzeni. Ładnie zostało
wszystko wyważone - ciężar i jednocześnie
lekkość. Słucha się tego
albumu nie gorzej niż starszych dokonań.
W sumie odnieść wrażenie
można, że Trouble wcale nic a nic
się nie zmieniło, a jeśli już, to były
to zmiany kosmetyczne. Obok
takich ciężkich fragmentów słuchacz
ma szansę "zrelaksować się"
przy spokojniejszych motywach.
Parę jest takich przystanków na
"Plastic Green Head", które tylko
dodają smaku. Wszystko na albumie
jest bardzo spójne. Wiadomo,
że to też muzyka adresowana do
konkretnych odbiorców, choć fani
klasycznego metalowego grania nie
mają co się bać - śmiało mogą sięgać
po ten materiał, bo brzmienie
jest po prostu hipnotyzujące.
Adam Widełka
Trouble - Simple Mind Condition
2022 Hammerheart
Po długiej, aż dwunastoletniej przerwie
od "Plastic Green Head",
zespół Trouble powrócił w 2007
roku albumem "Simple Mind
Condition". Czy wyszło to klasykom
doom metalu na dobre? Można
dziś odświeżyć sobie ten czas,
bo nakładem Hammerheart Records
wychodzi dwupłytowa reedycja,
gdzie na drugim dysku jest
ciekawy koncert z Sztokholmu
datowany na 2003 rok. Odnosząc
się bezpośrednio do poprzedniej
płyty to wyczuwalny jest nadal taki
sabbathowy klimat. Bardzo "gładko"
przemyka początek albumu,
właśnie w klasycznym nastroju.
Pojawia się też trochę spokoju, by
za moment przejść w specyficzny
groove. W sumie jeśli miałbym być
szczery to "Simple Mind Condition"
ma mimo wszystko mniej
mocy niż poprzedniczka. Trochę
panowie kombinowali, narzucając
sporo psychodelicznych motywów,
jednak w ogólnym rozrachunku
całość sprawia wrażenie tylko i
wyłącznie poprawnej. Możliwe, że
spora przerwa w nagrywaniu wybiła
Trouble z rytmu. Krążek ten
jest ciekawy, choć nie wnosi nic
zaskakującego. Trochę taka kontynuacja
tego, co zaczęto na wcześniejszych
płytach. Materiał jest
przeplatany - część ociekająca kleistym
dźwiękiem, snująca się i krocząca
majestatycznie, choć bez tego
czegoś pozwalającego wyrwać z
butów, a zdarzają się też szybsze,
nawet mało klasyczne numery,
bardziej w stylu lżejszego stoner
metalu. Na przykład tytułowy - ma
w sobie sporo przestrzeni, fajnie
poprowadzone gitary i wokal. Dość
prosty, ale taki też, zakładam, miał
być. Nieźle wypada cover Lucifer's
Friend zagrany z odpowiednią mocą
i niosący podobny klimat co
oryginał. Sama końcówka albumu
jeszcze przez chwilę przynosi naprawdę
dobry fluid, zostawiając
człowieka w poczuciu nostalgii i refleksji.
Co prawda "Simple Mind
Condition" jako całość może nie
być jakoś totalnie przekonujące, to
szersze fragmenty rekompensują.
Virus - Scarred For Life
2021 Back On Black
Adam Widełka
Muszę przyznać, że wcześniej na-
Vapuleador - Aniquilación Masiva
2020/2012 Awakening
Vapuleador to formacja, która powstała
w Argentanie w roku 2007.
Na swoim koncie ma trzy studyjne
albumy: "Aniquilación Masiva"
(2012), "Animales Del Caos"
(2013) i "Violencia Ortodoxa"
(2018). Wszystkie trzy krążki
wznowiła Awakening Records, co
z pewnością ucieszy thrashersów.
Debiut Vapuleador charakteryzuje
się surowym, ostrym, szybkim,
dość prostym oraz nerwowym
thrash metalem. Naszpikowany
jest on wrzaskliwymi, pełnymi nienawiści
wokalami, które w dodatku
wykrzykiwane są po hiszpańsku.
Niestety nie ma on najlepszego
brzmienia, co jeszcze bardziej
podkreśla jego muzyczną surowość.
Ogólnie kojarzy mi się to z
dokonaniami kanadyjskiego Slaughter.
Niemniej jak to aktualnie
bywa, jest to szersza mieszanka
wpływów thrashu, w dodatku z
różnych regionów świata: Ratos
De Porao, Vulcano (Brazylia),
Slayer, Exodus (USA), Kreator,
Exumer (Niemcy) itd. Sekcja, a
szczególnie perkusja, mknie na złamanie
karku. Gitary tną gęsto aż
do krwi. Wokalista drze japę niczym
opętany. W dodatku płyta
nie da się znudzić, bo trwa raptem
trzydzieści cztery minuty. Myślę,
że fani ostrzejszego i tego bardziej
surowego thrashu będą zachwyceni
"Aniquilación Masiva".
Vapuleador - Animales Del Caos
2020/2013 Awakening
Na drugim krążku Vapuleador
kontynuuje swoją drogę rozpoczętą
na thrashowej scenie. Kawałki
z "Animales Del Caos" wybrzmiewają
z taką samą złością jak na
debiucie. Ciągle są ostre, szybkie,
ze wściekłymi riffami, ale zaczynają
nabierać one wyrazu i charakteru.
Dużą rolę odgrywa w tym brzmienie,
które jeszcze może nie doskonałe,
ale zdecydowanie lepsze
od tego z debiutu. Przede wszystkim
znacznie lepiej brzmi perkusja.
Bas jest wyraźniejszy. Gitara
brzmi nieźle, ale na tym polu zespół
mógłby postarać się wyciągnąć
więcej. Wokal wypluwa hiszpańskie
słowa z niesamowitą szybkością.
Czasami mam wrażenie, że
popełni skuchę i wszystko się posypie,
ale nie, nasuwa jak z pepeszy.
Bardziej wyraziste są też inspiracje,
oczywiście chodzi o Ratos
De Porao, Slayer, Kreator, Destruction,
Exodus itd. Jednocześnie
przekonywująco wysuwa się
styl samego zespołu, taki surowy,
undergroundowy speed/thrash, zagrany
z werwą i zacięciem. Jak w
wypadku debiutu "Animales Del
Caos" nie trwa zbyt długo, więc
nie ma szans, aby cokolwiek zamulił.
Tym samym Argentyczycy
wyraźnie zaznaczyli, że faktycznie
znaczą coś w swojej klasie.
Vapuleador - Violencia Ortodoxa
2020/2018 Awakening
Wraz z "Violencia Ortodoxa"
argentyński Vapuleador dojrzał.
Przede wszystkim na tym albumie
brzmienie jest klarowne niczym
brzytwa. Kapeli pomógł David
Vallejos i jego studio Cavernario
Studio. Przy okazji zespół nie traci
nic ze swojej istoty i natury. A może
nawet jest bardziej brutalny!
Nadal ich thrash jest wściekły,
gniewny, dziki, ciężki i szybki.
Utwory mają swój charakter i są
bardzo konkretne. Argentyńczycy
od samego początku potrafili przygotować
materiał, który wciągnie
słuchacza, a przy okazji nie zdąży
go zanudzić. W zasadzie każdy napisany
przez nich kawałek jest niczym
pocisk, który wbija się między
oczy słuchających ich maniaks.
Także nie dziwcie się, że
przy opisie płyt Vapuleador nie
staram się wyróżnić któregoś z nagrań.
Wszystkie ich albumy wchodzą
gładko i za każdym razem
słuchaczowi jest za mało i tak odpala
się przycisk "play" na okrągło,
aż nasza ekscytacja zacznie gasnąć.
A szybko to nie następuje. Na
"Violencia Ortodoxa" wszystkie
instrumenty brzmią znakomicie i
klarownie. Swój charakter utrzymuje
również wokalista. Polubiłem
Argentyńczyków i chętnie poznam
ich kolejne dokonania. Muzycznie
nie jest to mistrzostwo świata, ale
ich witalność i siła rażenia nadrabia
te braki. Ogólnie jest bardzo
solidnie oraz dobrze i myślę, że to
jest satysfakcjonujące dla formacji,
jak i ich fanów.
\m/\m/
RECENZJE 213