26.01.2015 Views

prawo bliższości krewnych w polskim prawie ziemskim do końca xv ...

prawo bliższości krewnych w polskim prawie ziemskim do końca xv ...

prawo bliższości krewnych w polskim prawie ziemskim do końca xv ...

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

krewieństwa sięga krąg podmiotów prawa bliższości. Po<strong>do</strong>bnie nie znamy<br />

wypadku odrzucenia roszczeń jednostki z tej przyczyny, że jest tak<br />

daleko spokrewniona z pozbywcą, iż stoi już poza kręgiem uprawnionych.<br />

Ten stan rzeczy znany jest naszym badaczom, mimo to niemal każdy<br />

określał mniej lub bardziej szczegółowo zasięg osobowy prawa bliższości.<br />

Za podstawę brano po prostu <strong>krewnych</strong> występujących z tytułu tego<br />

prawa i stawiano znak równania pomiędzy nimi a ogółem uprawnionych.<br />

W ten sposób na przykład postępuje Michalewicz 8 . Poprzez zestawienie<br />

osób, które udzielają zgody na alienację, <strong>do</strong>szedł autor <strong>do</strong><br />

wniosku, że podmiotami prawa bliższości byli krewni męscy wyłącznie<br />

<strong>do</strong> trzeciej generacji. O ile to stwierdzenie przynajmniej w jakimś stopniu<br />

znajduje uzasadnienie w źródłach, to już zupełnie tej podstawy jest<br />

pozbawione inne — zamieszczone wprawdzie w przypisie, niemniej<br />

bardzo istotne — że poza kręgiem uprawnionych stali dalsi krewni,<br />

powoływani przy alienacji na równi z osobami obcymi, ale już tylko<br />

w charakterze świadków czynności prawnej Tak więc — według autora<br />

— krąg uprawnionych <strong>do</strong> wyrażania zgody (a także retraktu, czego<br />

<strong>do</strong>myślamy się, skoro ten jest u Michalewicza skutkiem naruszenia<br />

prawa przyzwalania) nie pokrywał się z kręgiem <strong>krewnych</strong>, był węższy;<br />

przy czym Michalewicz nie próbuje wyjaśnić, dlaczego tak się działo.<br />

A przecież to marginesowe twierdzenie godziło wprost w uznawaną<br />

także przezeń teorię ro<strong>do</strong>wego pochodzenia prawa bliższości. Jeśli bowiem<br />

mogli istnieć członkowie rodu pozbawieni tego prawa, to nie<br />

w ustroju ro<strong>do</strong>wym trzeba upatrywać jego genezy, o ile przez ród będziemy<br />

rozumieli najszerszą grupę krewniaczą.<br />

Tych niekonsekwencji swej opinii autor nie <strong>do</strong>strzegł. Uszła też ona<br />

uwagi badaczy, skoro nikt z tego tytułu nie postawił Michalewiczowi<br />

zarzutu. Odnosi się to także <strong>do</strong> Kolańczyka, który w oparciu już o ogólnopolski<br />

materiał <strong>do</strong>chodzi <strong>do</strong> wniosku, że <strong>do</strong> ustaleń Michalewicza niewiele<br />

da się <strong>do</strong>rzucić; a przyjęty przez tego ostatniego krąg uprawnionych<br />

odpowiada ówczesnemu kręgowi <strong>krewnych</strong> w ogóle. Tak więc,<br />

zdaniem Kolańczyka, poczucie pokrewieństwa nie wychodziło poza<br />

trzecią generację 10 . Jak widzimy, wbrew temu, co głosi autor, jego usta-<br />

31<br />

8 Michalewicz, op. cit., PH III, s. 122 nn. Pomijamy tu opinie dawniejszych<br />

badaczy, oparte na fragmentarycznie tylko przejrzanych źródłach.<br />

9 Ibid., s. 123, ods. 1.<br />

10 Kolańczyk wprawdzie mówi o trzecim stopniu pokrewieństwa, nie wyjaśniając<br />

bliżej, jaką komputację ma na uwadze. Ponieważ jednak wymienia syna brata<br />

stryjecznego, trzeba uznać, że uwzględnia komputację kanoniczną. Zob. Kolańczyk,<br />

Prawo spadkowe, s. 9.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!