22.08.2015 Views

FRONDA

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

o zwracają się do mnie per "pan". Sięgam po książkę. Dziewczyna czyta nagłos fragment z jakiegoś młodzieżowego pisma. List od dziewczyny, która znikądnie może uzyskać odpowiedzi na spędzające jej sen z powiek pytanie - i dlaczegozwraca się do redakcji. Nie wie, ile spermy wydziela mężczyzna podczas stosunkui czy to czasem nie są jakieś straszne ilości. Redakcja odpowiada fachowo, żenie, że jest tego w sumie łyżka stołowa. Dziewczyna czyta to trochę po to, żebypobawić się niezręcznym tematem, ale i żeby pobawić się ze mną, zobaczyćmoją reakcję. Ale jej nie widzi, bo czytam i udaję, że nic do mnie nie dociera.Teraz prosi, żeby przeczytać jej z gazety, która krąży po przedziale, jak ma sięzachować w czasie gwałtu i zaraz po nim. Ale jakoś nikt nie chce się wgłębiać wten temat. Kątem oka zauważam stronę tytułową. Myślałem, że czytająDziewczynę albo Bravo, a tu proszę, niespodzianka - to Filipinka.Nie są zepsuci, źli, ale ciekaw jestem, co myślała o nich starsza kobieta, którawysiadła z przedziału na chwilę przed moim wejściem. Są zdezorientowani,szukają, poruszają się po omacku. Biorą w dłonie klocki, które się im podsuwa,odrzucają je ze śmiechem, potem znów biorą, próbują coś budować. Trochęszkoda, że najczęściej klocki te są jadowicie czerwone i banalnie nudne.Dlatego się raczej nimi bawią niż budują. No dobrze, ale co będzie, kiedy naprawdęwezmą się za swoje życie?Jak podrzucić im kilka innych klocków, może mniej kolorowych, ale za to doskonalenadających się na fundamenty?Weszły dwie studentki. Duże plecaki, śpiwory i karimaty okutane w folie, zabłoconegórskie buty i spodnie, chustki na głowach, koszule w kratę, polar. Niestetybrzydkie. Od razu wzięły się za czytanie książek.Przez przedział przewinął się młody chyba gniewny, a na pewno łysy, łuskającyzapamiętale słonecznik. Trzebinia.***Sunąłem wolno ze szczytu wzniesienia, na którym stał mały wiejski kościółek zoszronionymi drewnianymi drzwiami. Ktoś stroił w nim organy, a samochód toczyłsię powoli zalodzoną drogą. Jechaliśmy, ja i samochód, w tempie powolnego,niedzielnego, rodzinnego spaceru. Słońce oświetlało wzgórza, białe drzewa,rozsypane na zboczach krzewy, wyżej błękitniało niebo. W pewnym momencieminął mnie samochód; nie zauważyłem go wcześniej, choć starałem siękontrolować sytuację przez lusterko. Kiedy był już kilka metrów przede mnązobaczyłem z tyłu na masce, po prawej stronie, przyklejony symbol ryby. "Swójczłowiek" - pomyślałem.ArturBojsza<strong>FRONDA</strong> DOŻYNKI 1996 245

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!