22.08.2015 Views

FRONDA

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

ANDRZEJ SARAMONOWICZKRZYŻ1.Pracował tu zaledwie od dwóch miesięcy i choć nie była to duża parafia, ztrudem rozpoznawał jeszcze wiernych. Nic więc dziwnego, że i jej nie mógł sobiew żaden sposób przypomnieć. Siedział wkulony w stojący skromnie w roguzakrystii fotel, pokryty wytartym aksamitem w kolorze czterdziestu męczenników,i skręcając w palcach koniec stuły usiłował zebrać myśli. O co jej mogło chodzić?Wariatka jakaś? Nawiedzona? A może? A może się zakochała? Jeszcze raz wziąłBiblię. Przeczytał po raz kolejny. Nie rozumiem - żachnął się. I co mam terazzrobić? Opowiedzieć proboszczowi? A jak się będzie śmiał?To wszystko wydarzyło się tak niespodziewanie. Siedział w konfesjonale,przed którym czekało kilka starych babć z ich nieciekawymi grzechami i jeszczebardziej nieciekawymi oddechami. Przypomniał sobie zdanie, które często wseminarium powtarzał stary ksiądz Noculak: w zaakceptowaniu ludzkiejgrzeszności pomoże wam Jezus, z akceptacją jam ustnych musicie sobie radzićsami. Odsunął się więc najdalej, jak mógł i cierpliwie wsłuchiwał się w monotonnypotok skruszonych słów. Co jakiś czas rzucał okiem przez kratki konfesjonału,jakby siłę do odpuszczania chciał odnaleźć w widoku topniejącej kolejkigrzesznych. A właściwie ich nóg, bo tylko tyle udawało mu się zawsze zobaczyć.Praktyka spowiednika nauczyła go zresztą, że czekające przed konfesjonałemnogi - najczęściej poskręcane, żylakowate, z pożółkłymi, powyginanymipaznokciami - doskonale oddawały stan duszy wiernych.W pewnym momencie jednak zauważył nogi bezgrzeszne - piękniewysklepione, pokryte jasnym meszkiem łydki i zgrabne, nieduże stopy w czarnychbucikach. Do kogo należały? Próbował wychylić się jak najdalej, co najwyraźniejmusiała zauważyć klęcząca przed kratką starowinka, bo jej głos nagle zamilkł,by za chwilę dopowiedzieć: już kończę, proszę księdza. Zawstydził się. - Niemnie się spowiadasz, ale Bogu - wyszeptał i zamarł bez ruchu. Zachęconastaruszka wzięła głębszy oddech i na nowo zaczęła swoją mantrę. Starał sięsłuchać, jak mógł najuważniej, ale co chwila jej głos odpływał jak z dalanasłuchiwana fala radiowa.Tymczasem za kratkami piękna noga zsunęła bucika i palce zgrabnej stopypoczęły bawić się, najwyraźniej bezwiednie, jego wnętrzem. Zmrużył oczy - kratkikonfesjonału rozmyły się i teraz całkiem już wyraźnie widział leniwy ruch stopydelikatnie ocierającej się o krawędź buta. Odwrócił głowę.-...i mój wnuk, zupełnie do niego nie mam czasami cierpliwości... -monotonna fala znowu się nasiliła. - To nic, córko - przerwał w pół słowa. - Bógnie z cierpliwości, ale z miłości do bliźnich będzie nas rozliczał. Nigdzie nie jestpowiedziane, że ma to być miłość cierpliwa. Idź, Pan odpuszcza ci twoje grzechy.Staruszka przeżegnała się, podniosła i wyciągnęła rękę po wystającykawałek stuły. Zaraz jednak cofnęła ją i ponownie przyklękła.338 <strong>FRONDA</strong> DOŻYNKI 1996

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!