22.08.2015 Views

FRONDA

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

- Wyjątkowo ciepła woda jak na koniec maja, nieprawdaż? - zaczęła.Milczał nie wiedząc, co odpowiedzieć. Pochylił wzrok, by się jej nieprzyglądać. I tak zauważył za dużo. Była w samych majtkach, w lewej dłonitrzymała biustonosz. Miała ciężkie, najwyraźniej zmęczone karmieniem piersi, wniczym nie przypominające tych, które czasami mu się śniły. W dodatku wcalesię ich nie wstydziła. Stała dumnie przed nim, ostentacyjnie wymachując stanikiem.- Urlop? Tak przed sezonem? - jej głos był ciepły i przyjemny.- Nie.- Jak masz na imię?- Marcin.- Słuchaj, Marcin - kucnęła przy nim - widziałeś kiedyś "Szczęki"?Spojrzał na niązdziwiony. Siedziała blisko, na wyciągnięcie ręki. Odsunąłsię nieco i znowu pochylił głowę.- No wiesz, taki film Spielberga. Ja widziałam i teraz za Chiny nie wejdę wnocy sama do morza. Ale gdybyś się chciał wykąpać ze mną...- Nie mogę.- Nie umiesz pływać?- Nie umiem kłamać.-Co?- Nie umiem kłamać. Jestem księdzem.Popatrzyła na niego na tyle uważnie, na ile pozwalał wypity wcześniejalkohol.Powoli podniósł oczy. Miał śmiertelnie poważną minę.- Te, dowcipniś... - roześmiała się.- Mówię poważnie. Jestem księdzem od pięciu lat, a od dwóch miesięcypracuję w tutejszej parafii...Wstała i raptownie przysłoniła rękami piersi. Odwróciła się. Błyskawiczniezałożyła biustonosz. Odeszła kilka kroków. Chwilę milczała grzebiąc nogąw piaskujak kura. Wiedział, co czuje, lecz nie mógł jej pomóc. To, co mogło zmazać wstyd,było niemożliwe - on był księdzem, a ona była brzydka.Spojrzała na niego. - Ty kretynie zboczony, co ty sobie myślisz! Nawet sięnie waż mnie tknąć!- Spokojna głowa - uśmiechnął się najdelikatniej, jak mógł. - Za bardzo miprzypominasz Matkę Boską.Podniósł się, otrzepał i poszedł w kierunku wydm. Kiedy był przy wyjściuz plaży, odwrócił się, ale już jej nie zauważył. - Wybacz Boże, co powiedziałemprzed chwilą - mruknął pod nosem - ale ksiądz też ma przecież prawo do krótkiejchwili profanum. Ba, zwłaszcza księdzu jest ona naprawdę potrzebna.Kiedy dochodził do wsi, zauważył, że w czasie jego kąpieli księżyc nieźlesię już nachodził. Zachciało mu się spać. Przyspieszył kroku.Na środku drogi leżał rower - stara ukraina z powyginanymi błotnikami.Przystanął i rozejrzał się. Nikogo jednak nie dostrzegł. Odruchowo zacząłobszukiwać kieszenie, ale znalazł jedynie pomiętą paczkę po salemach.Rozczarowany splunął kilka razy i butem roztarł ślinę na żwirze. Już miał ruszaćdalej, gdy zza rosnącej przy rowie melioracyjnym kępy krzaków odezwał siębełkotliwy głos: - Wielebny tu?342 <strong>FRONDA</strong> DOŻYNKI 1996

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!