22.08.2015 Views

FRONDA

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

- A bo to ją kto wie? Wczoraj wyszła i nie wróciła. Może wreszcie wyjechała.- Wyjechała? - jęknął.- Mam nadzieję - kobieta nie wyglądała na zmartwioną. - Chodzi tylko powsi i obnosi się ze swoim wstydem. Na co mi to? Żeby mnie ludzie wzięli najęzyki?- Zabrała swoje rzeczy?- A co ona tam miała? Jeden plecak i jakąś torbinę. No i ten brzuch, niechją Pan Bóg ma w swojej opiece.Drgnął.-A ksiądz co, nawracać ją przyszedł? - zaciekawiła się. - Szkoda czasu,ja już wszystkiego próbowała. I prośbą, i groźbą. Nic. Co ona na Pana Jezusapomstowała, to szkoda gadać.Ścisnął sobie głowę. Za późno. Przegrałem.- Da mi pani wody? - spytał.-A, proszę, niech ksiądz zachodzi - zreflektowała się. - Bałagan tu - mówiłauprzątając stół w kuchni - ale już nie daję rady, a z niej żaden pożytek. Łazi,myśli, popłacze sobie w kącie. Ech, tak sobie życie zmarnować... Może mlekaksiądz woli?Wypił duszkiem. - Mogę zobaczyć, jak mieszka?Wprowadziła go do pokoju. Ściany w rzucik, proste łóżko, stół, pod stołemplecak i torba. Nie wyjechała.- Rzeczy zostały - pokazał na plecak. - Wróci.-A co mnie tam - żachnęła się. - Ja tu wcale nie wchodzę. Siostra prosiła,żeby przyjąć, to przyjęłam. Ale gadać z nią nie muszę. Co to, to nie.- Ma pani jakąś kartkę? - odsunął krzesło i usiadł przy stole. - List jejchciałem zostawić.Wróciła z kuchni z papeteriąw różowe misie. Stanęła nad nim przyglądającsię z zaciekawieniem.- Chciałbym zostać sam na chwilę - poprosił. - To nie potrwa długo.Wyszła.Potrwało dłużej, niż przypuszczał. Zakleił kopertę i poszedł do kuchni.Szorowała podłogę. Podniosła się, wytarła ręce i wzięła list. - Dla Aleksandry -przeczytała. - Co ksiądz ciągle z tą Aleksandrą? Tak się księdzu przedstawiła?Jej Magda jest przecież.Zamknął oczy. Tajemnic ciąg dalszy, jak widzę. Ale nic go już nie zaskoczy.Już nic. Nigdy.- Aleksandra - powiedział. - Zapewniam panią, że Aleksandra.14.Samochód łypał na niego pustym oczodołem reflektora. Obszedł go kilkarazy, a potem zapukał do drzwi. Nikt nie odpowiadał. Zajrzał do komórki.Proboszcza też tam nie było. Ale wiedział już, gdzie jest.Machnął ręką na szypra, który natychmiast wyłączył silnik. Powoli dobijalido maleńkiego kutra, który jednostajnie kołysał się na falach. Kiedy burty lekkosię zderzyły, przeskoczył do drugiej łodzi.<strong>FRONDA</strong> DOŻYNKI 1996 369

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!