22.08.2015 Views

FRONDA

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

To był stary Jeschke. Od miesiąca dwa razy w tygodniu umawiał się naspowiedź i ani razu nie przyszedł. Zawsze wykręcał się ważnymi sprawamirodzinnymi, ale wystarczyło, że chuchnął, by wiedzieć, co to za sprawy. Terazleżał z opuszczonymi do kolan spodniami i trzymając się za głowę powtarzał: -Jezu, Jezu słodziuteńki, wielebnego mi w potrzebie zesłałeś, dzięki Ci... Co chwilęteż wielkimi jak sękate konary łapami nieudolnie próbował kreślić znak krzyża.Patrzył na tę łkającą kupę nieszczęścia i czuł, że zamiast współczuciabierze go złość. - Uspokój się, człowieku - wycedził - i Pana Jezusa nie tykaj. Nieśpię, bo kąpać się byłem, a nie po to, żeby cię z rowu wyciągać.- Niech wielebny mówi, co chce, ja tam swoje wiem - mruknął Jeschke. -Byłem u wielebnego, pukałem, ale nikt nie odpowiadał. Wyspowiadać się chciałem.A więc to nie była ona.Jeschke podrapał się w głowę i wyciągał rękę. - Pomoże mi wielebny?Podał mu dłoń, pomógł wstać i wciągnąć spodnie, a nawet zawiązałfiluterną kokardkę na rzemieniu udającym pasek. Przez chwilę wahał się, czy niezrobić supła, ale doszedł do wniosku, że stary mógłby nie zdążyć go rozwiązać,a i tak śmierdział już wystarczająco podle.Przetarabanili się przez rów. Jeschke stał teraz chybotliwie i przepraszającza każdym razem siarczyście smarkał na ziemię.-Jeschke?-No...- Ludzie się na ciebie skarżą.- A za co?- Że kradniesz, mówią.Jeschke parsknął i podrapał się po głowie.- Ja? Kto wielebnemu naplótł takich głupot?- Głupot? Stary Pokrywka widział, jak się tydzień temu chowałeś w krzakachprzy jego obejściu. A później nie mógł się doliczyć trzech kurczaków.- A, o to chodzi - Jeschke roześmiał się. - Prawda. Przepadły w trymiga.-1 nie wstyd ci?- Czego?- Czego, czego - Jeschke zaczynał go już złościć. - Stary chłop jesteś,wnuki masz i kury kradniesz? Po krzakach się chowasz...- Nie kradnę. A chować to, owszem, się chowam. Patrzę, jak je zabiera...- Zabiera? Kto?- On - Jeschke wzniósł palec do góry i zachybotał się.- On? Jaki on?- Ten, co króluje na niebie.Popatrzył na starego uważnie. - No, no. Jest granica. Nie wolno jejprzekraczać.- A gdzieżbym śmiał - teraz Jeschke mu się przyjrzał dokładnie. - Ja omyszołowie mówię. O myszołowie. Jak się tylko pojawia na niebie, to ja w krzakiwłażę i czekam, co będzie.-1 co jest?- Zawsze to samo - Jeschke machnął ręką łapiąc jakiś wyimaginowanyprzedmiot w zaciśnięty kułak.<strong>FRONDA</strong> DOŻYNKI 1996 343

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!