22.08.2015 Views

FRONDA

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

poddenerwowanego mrowiska. Mrowiska, którego się pilnie strzeże - pomyślałwidząc jak dwóch, ubranych niemal w identyczne dwurzędowe marynarki,mężczyzn, energicznie odgania grupkę rumuńskich dzieci, usiłujących docisnąćsię do młodej pary.Spacerował jeszcze kilka godzin, a później wszedł do sklepu z męskąkonfekcją. Stał przed rzędem wiszących garniturów każdego nieśmiało dotykając.- Pomóc w czymś? - młoda, ubrana w mini ekspedientka ciepło się uśmiechnęła.Zawstydził się. - Jestem tu po to, by panu doradzić - uśmiech nie znikał jej ztwarzy. - Który się panu podoba?Odsunął się od stojaka, jakby chciał się wszystkim lepiej przyjrzeć.Dziewczyna również zrobiła krok i stanęła przy nim. Uderzył go jej zapach,zdecydowanie za słodki. - Nie wiem - powiedział wreszcie. - Tak dawno nie nosiłemgarnituru...- Zaraz coś wybierzemy - podeszła do stojaka i zaczęła przesuwać ubrania.- Ten nie... ten też... w tym też nie... o, ten będzie na pana doskonale pasował -odwróciła się trzymając szarawą marynarkę w lekkie prążki. Chyba przesadzam- pomyślał. - Proszę potrzymać - powiedziała ekspedientka. - Zaraz dobierzemykrawat i koszulę. Jaki pan nosi numer kołnierzyka?Stał przed lustrem i przyglądał się sobie z niedowierzaniem. Ten drugibardzo mu się podobał, choć zdecydowanie nie był nim. Patrzył na modną, świetnieleżącą marynarkę, ciemnobordowy krawat w delikatne wzory kontrastujący z bieląkoszuli i zastanawiał się, kim naprawdę jest. Ta - miał tego świadomość -kabotyńska przebieranka sprawiła, że poczuł się jeszcze bardziej zagubiony. Czynaprawdę tak niewiele potrzeba, byśmy odnaleźli w sobie inne ja, wcale nie mniejlubiane? Czy to, co w danym momencie uznajemy za sens życia, staje się wnastępnym już tylko rolą z przedstawienia, które zeszło ze sceny? Włożył ręcedo kieszeni i kilka razy przestępował z nogi na nogę. Lustrzany Marcin obracałsię z pewnością siebie, której jemu tak bardzo brakowało. - Gdybyś wiedział tyle,co ja, nie miałbyś takiej butnej gęby - mruknął do tamtego i wyszedł z przymierzalni.Ekspedientka powitała go promiennym uśmiechem. - Świetny garnitur.- Świetny - zgodził się.- Idealnie leży.Przytaknął głową.- Doskonale na pana pasuje - przysunęła się i omiotła go wcale nieekspedienckim spojrzeniem. Znowu poczuł tę ciężką słodycz wokół siebie.-Ale go nie wezmę - chłodno sprowadził ją na ziemię. - Jeszcze nie. Możenawet nigdy. Wie pani, ciągle nie wiem, w czym mi naprawdę do twarzy.Przymierzam, nawet pasuje, ale po pewnym czasie cholernie gniecie - przestałasię uśmiechać i patrzyła na niego ze zdziwieniem.- Tracę już cierpliwość do mojego krawca. Dlatego tu przyszedłem - nachyliłsię nad nią. - Ale też nie możecie mi pomóc.Odsunęła się lekko zaniepokojona. Teraz z kolei on się uśmiechnął i zpowrotem zniknął w przebieralni.<strong>FRONDA</strong> DOŻYNKI 1996 361

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!