22.08.2015 Views

FRONDA

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Stał w milczeniu nie wiedząc, co odpowiedzieć.- Nie psuj tego - proboszcz usiadł i ponownie zaczął jeść.Patrzył na proboszcza. Czuł, że powinien zdobyć się choć na słowowyjaśnienia. Że tamten na to liczy. Nie z ciekawości, ale zwykłej troski.- No to jadę - zabrzęczał kluczykami.Proboszcz pochylił głowę i mieszał widelcem w talerzu.- Nie rób głupstw, proszę cię.Za wsią wyjechał na asfaltową drogę. Była pusta. Otworzył szyberdach,włączył radio i wcisnął gaz. Miękkie zakręty przyjemnie przechylały go w obiestrony. Szeroki renault świetnie trzymał się drogi. Spoglądał na licznik. 130, naprostych nawet 150. Drzewa w okalających szosę lasach zlewały się w jedną,zieloną ścianę. Śmigały znaki i drogowskazy. Pęd. To co za nami, nie ma jużżadnego znaczenia. Liczy się to, co w przodzie, tylko to, co napotkamy, co jeszczeniewiadome, ale za chwilę wynurzy się zza kolejnego zakrętu. Nie zdejmowałnogi z gazu. Czy zdołam się zatrzymać? Czy znajdę na tyle siły, by sprzeciwićsię wszechpotężnej machinie, która mnie tak wygodnie niesie? Wchodził w corazto nowe zakola z piskiem opon, lecz ciągle napotykał przed sobą pustkę. Nic.Żadnego samochodu, żadnego człowieka, żadnej owcy. Dlaczego się wówczasnie zatrzymałem? Dlaczego teraz nic nie wybiega na drogę? Przecieżzatrzymałbym się, potrafię.Taka rzecz jeszcze nigdy mu się nie zdarzyła. Przejechał dwadzieściakilometrów i nie napotkał żywej duszy. Nawet w kilku przysiółkach, przez któreprzemknął, witały go tylko domy z pozamykanymi okiennicami.Stanął wreszcie na skraju lasu. Rozłożył fotel i umościł się w nim wygodnie.Przez otwarty szyberdach słychać było świergotanie ptaków. Sięgnął do kieszenii zorientował się, że nie wziął ze sobą papierosów. To nieważne - pomyślał - czyona kłamie, czy mówi prawdę. Czy usunie, czy się nie odważy. Ważne, co jazrobię. Ten, kto naciska spust w nienabitym pistolecie, czyż nie jest równieżmordercą?Zaparkował samochód i wszedł do domu. Proboszcz właśnie odkurzał.Kiedyś go dziwiło, że nie bierze sobie kogoś do pomocy. Sądził, że to dlatego, byuniknąć plotek. Raz nawet go o to zahaczył, ale proboszcz spojrzał na niego zezłością i powiedział: - Sądzisz, że pozwalaliby mi czyścić dusze wiedząc, że niepotrafię wyczyścić mieszkania?- Tak szybko? - proboszcz starał się przekrzyczeć szum odkurzacza.- Bo szybko jechałem!Odsunął krzesło i usiadł przy stole. Nalał sobie kompotu i wypił kilkomałykami. Pochylony proboszcz zmagał się z kurzem ukrytym pod kredensem.- Muszę wyjechać - palcami wyciągał ze szklanki wiśnie.-Co?- Muszę wyjechać!Proboszcz uśmiechnął się. Najwyraźniej nie dosłyszał. Więc pokazał muręką, by wyłączył odkurzacz. Proboszcz kiwnął głową. Zrobiło się cicho.- Chcę wyjechać.Proboszcz podszedł do stołu i nalał sobie kompotu.<strong>FRONDA</strong> DOŻYNKI 1996 357

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!