22.08.2015 Views

FRONDA

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Ruszył w jej stronę, ale zatrzymał się widząc, że zbiega po wąskiejścieżynce. Rzucił papierosa na ziemię, włożył ręce do kieszeni i stanął nieruchomonie spuszczając z niej wzroku. Podeszła, uśmiechnęła się i bez słowa usiadła natrawie. Zawsze zrobi coś, czego nie lubię - pomyślał zastanawiając się, czy teżpowinien usiąść, czy nadal stać.- Nie słyszałeś, jak wołałam?- Spóźniłaś się.- Nie słyszałeś?Spojrzał na nią. Gestem ręki poprosiła, żeby usiadł. Udał, że tego niewidzi.- Spóźniłaś się - powtórzył.- Nie bądź tak kapłańsko pryncypialny. Wiedziałam, że nie odejdziesz.- Gdyby nie oni - wskazał głową na ścianę - już by mnie tu nie było.- Jesteś pewien? - nawet jeden mięsień nie drgnął jej na twarzy.Przygryzł wargę i usiadł koło niej. Złościła go. Odwrócił głowę i popatrzyłna ścianę, na której tych dwóch wyciskało z siebie ostatnie poty.- Mam już tego dosyć. Mów o co ci chodzi, albo daj mi wreszcie świętyspokój!- Święty to on nie będzie. Ale dam ci spokój. Nawet się nie spodziewaszjak wielki.Szarpnął się i złapał ją za rękę.- Nie chcę od ciebie nic, rozumiesz?Pochyliła głowę i spojrzała na ich złączone dłonie.- Nie, to ja chcę - jej silne palce nie pozwoliły mu cofnąć ręki. - Chcę zciebie zrobić człowieka.- Jesteś stuknięta.- Istotę godną miana dziecka bożego. Tak to nazywacie, prawda?Spojrzał na nią z wyraźną wściekłością. Ale nie odnalazł ani cienia ironii.Tylko opanowanie. I jakiś smutek.- Jestem w ciąży - powiedziała patrząc mu prosto w oczy.A więc o to chodzi. Tylko tyle?- Ach, tak - jego głos przybrał aksamitną barwę. Uśmiechnął się,wyswobodził dłoń z uścisku i delikatnie ujął ją za ramię. Nagle wydała mu sięjakaś mniejsza. I zawstydzająco banalna. Właśnie tak - zawstydzająco banalna.Ciąża. Pewno zaraz mu powie, że myśli o usunięciu. Jak inne. A czegóż sięwłaściwie spodziewał?- Nie chcę tego dziecka.Nie mógł odpędzić rozczarowania. Zwyczajny dramat zwyczajnej panienki.Pochylił się nad nią. Czuł, że nie powinien milczeć, ale nic sensownego nieprzychodziło mu akurat na myśl. - Aborcja to wielka tragedia naszego świata -wyszeptał wreszcie.Popatrzyła na niego z wyraźną złością. - Tragedią naszego świata jest nieto, że się usuwa ludzi, ale że usuwa się nie tych, co trzeba.Roześmiał się. Nie dlatego, że to, co powiedziała, było śmieszne.Roześmiał się, bo skarciła go w sposób, który sprawił mu przyjemność.350 <strong>FRONDA</strong> DOŻYNKI 1996

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!