22.08.2015 Views

FRONDA

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Podszedł do proboszcza, który trzymał oburącz niezwykłych rozmiarówwędkę i wpartywałsię intensywnie w zaczepioną na żyłce pękatą, czerwoną bojkę.Usiadł obok. Bojka leniwie przesuwała się z rytmem ledwo wyczuwalnych fal.Proboszcz łokciem podsunął mu napoczętą paczkę krakersów. Odmówił.- Załatwiłeś, co miałeś załatwić? - spytał proboszcz nie odrywając wzrokuod bojki.- Załatwiłem.-1 co?- Przyszedłem się pożegnać.Proboszcz szarpnął wędką. Czerwona bojka zachybotała na falach.Zamilkli. Słychać było, jak woda wali o burtę.- Wiesz - powiedział - księża dzielą się na duszpasterzy i duszpastuchów.Tych pierwszych jest tak niewielu. Czemu chcesz, by było jeszcze mniej?- Właśnie dlatego. Bo wierzę w to, co głoszę. Są chwile, kiedy Bóg niedaje nam wyboru.Proboszcz spojrzał na niego. - Wiem. Ale czy dokładnie to przemyślałeś?Uśmiechnął się smutno. - Gdybym chciał to przemyśleć, pewno uciekłbym,gdzie pieprz rośnie.Bojka drgnęła, ale proboszcz nie zrobił nawet ruchu. Milczał.- Klucze zostawię w komórce. Przyjadę uporządkować wszystko, jak siętrochę ogarnę.Proboszcz sięgnął po krakersa. Zuł wolno wpatrując się w dno łodzi.- Brania nie zauważysz - trącił go lekko. - A tego już moje sumienie dzisiajnie udźwignie.Proboszcz popatrzył na niego smutno, po czym szarpnął wędką. Z wodywyskoczyła najpierw czerwona, pękata bojka, a za nią, na końcu żyłki, butelkaJohnnie Walkera. Przez chwilę dyndała tuż przed ich nosami.- Cholera, dla mnie?- Nie - proboszcz wziął butelkę i odbił zakrętkę. Z leżącego pod nogamichlebaka wyciągnął pogięty, aluminiowy kubek. Nalał do połowy. - Stary Jeschke.Wiesz, który to? - podał mu kubek.Spojrzał zdziwiony na proboszcza. - Pewnie, że wiem. Niesamowity typ.Obiecałem sobie, że muszę jeszcze zamienić z nim parę słów, zanim... Zanimwyjadę.- Już nie zdążysz.- To jak wrócę po resztę rzeczy - zamoczył usta i wzdrygnął się.Proboszcz pochylił głowę. - Nie zdążysz, powiedziałem.Niespodziewanie na burcie przysiadła siwa mewa. Proboszcz wyciągnąłz paczki krakersa i rzucił w jej stronę. Przestraszony ptak wzbił się w powietrze.Krakers zniknął gdzieś w wodzie.- Jeschke nie żyje.Odniósł wrażenie, że się przesłyszał. - To niemożliwe. Wczoraj z nimrozmawiałem. Wieczorem. Jak burza była.Proboszcz zabrał mu kubek i wychylił do dna. - Piorun... - powiedziałwycierając kciukiem usta. - Znaleźli go w krzakach. Jakieś trzy godziny temu.Cały zwęglony... - zamilkł.370 <strong>FRONDA</strong> DOŻYNKI 1996

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!