22.08.2015 Views

FRONDA

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

Pomóż Towarzystwu Jezusowemu modlitwą. - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

usiłując obudzić w sobie energię, która - nie wiedzieć czemu - jeszcze gdzieśtam drzemała. Z trudem usnął wczorajszej nocy, ale nie czuł się teraz zmęczony.Opłacało się tych parę godzin przekręcanych z boku na bok, by wreszcie sobieto wszystko jakoś uporządkować. Od dawna nie czuł się tak silny jak teraz, choćzdawał sobie sprawę, że siłę tę dała mu świadomość własnej słabości. Pojął to,co do tej pory napełniało go zdumieniem. Przed oczami stanęły mu te wszystkietwarze, zapuchnięte od płaczu na pogrzebach, które po tygodniu odnajdywałobeschłe od łez, po miesiącu pełne kolorów, a po dwóch niemal szczęśliwe wpokłonie, który od nowa oddawały życiu. Dawniej patrzył na to z oburzeniem,teraz nie ośmieliłby się ich oceniać. Jakże kruchy jest człowiek ze swoją wiarą wsiłę teraźniejszych przeżyć. Szczerze płacze po bliskim, by wkrótce radować siębanalnym drobiazgiem, piękną pogodą lub nowym człowiekiem, wyłaniającymsię zza kolejnego wirażu życia. Schyla głowę przed Bogiem, by za moment sięod niego odwracać. ChorobaAleksandry, jej szaleństwo, jej urojenia - tak niewielepotrzebował, by zrezygnować z drogi, którą kiedyś obrał i w której sens tak bardzowierzył. W jednej sekundzie niemal - myślał - potrafimy wejść w inną skórę irównie dobrze czuć się w niej, co w poprzedniej.Do rannej mszy miał jeszcze czterdzieści minut. Szybko się umył i ubrał.Postanowił natychmiast odwiedzić proboszcza. Chciał jak najszybciej opowiedziećmu wszystko, prosić o szybką spowiedź, wyznać grzech własnego zwątpienia,ukorzyć się i prosić Boga o wybaczenie. Czuł, że bez tego msza będzie niepełna,że nie ma prawa stanąć przed wiernymi i razem z nimi doświadczaćtajemnicy Przemienienia. Boże - modlił się mijając domy, drzewa i chłopówwyprowadzających bydło na pola - dziękuję, że wystawiłeś mnie na tak wielkąpróbę, że pokazałeś mi kruchość mojej wiary i mojego kapłaństwa, i że w ostatniejchwili uchroniłeś mnie od błędu, który w zaślepieniu tak chętnie gotów byłempopełnić.Dzień zapowiadał się wspaniale. Znów żar lał się z nieba, znów ptakigłośnym krzykiem wielbiły wielkość Stworzenia, znów był kapłanem, któregojedyną myślą było służyć Panu. Energicznym krokiem wpadł na posesjęproboszcza. Ucieszył się widząc go żywo rozprawiającego z kowalem. Stali oboksamochodu.- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! - krzyknął od furtki.Proboszcz spojrzał na niego i nic nie odpowiedział. Nie zdziwił się - ostatniodał proboszczowi wiele powodów, by nie rozdziawiał gęby tylko na jego widok.Znał go jednak dobrze i wiedział, że przyjmie z radością to, co mu zaraz wyzna.Tylko bez szaleństw - pomyślał - on nie przepada za szczenięcą spontanicznością.Zamknął furtkę i stanął przy ogrodzeniu.- No i piękny dzień znowu mamy, co? - podniósł w górę rękę i pokazał nabezchmurne niebo.Proboszcz pojechał wzrokiem za ruchem jego dłoni, a później machnąłręką w zniechęceniu. - Gówniany, nie piękny! Kowal przytaknął i pochylił się nadsamochodem. - Ja tu nic nie poradzę - mruknął. - Do miasta musi wielebny jechać.-A niech to jasna cholera! - proboszcz podrapał się po łysinie. - Wszystkoprzez tę głupią burzę!<strong>FRONDA</strong> DOŻYNKI 1996 367

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!