Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
zaznaczyć, że odnosiło się to najczęściej tylko do nowo<br />
budowanych świątyń. W katedrze ormiańskiej pewnym<br />
przejawem tych tendencji są wykonane w latach trzydziestych<br />
wieku XX zmodernizowane i oszczędne w formach<br />
wyposażenie wnętrza prezbiterium oraz dwa utrzymane<br />
w tej samej stylistyce przyścienne ołtarze w nawie. Nie da<br />
się więc stworzyć prostej zależności, mówiącej, że tylko<br />
nowe kościoły otrzymywały dekoracje w formach nowoczesnych,<br />
a świątynie stare, dla utrzymania swoistego<br />
decorum, ozdabiano w tradycyjnych, zachowawczych formach,<br />
kontynuując style historyczne 424 . Niemniej jednak<br />
rozbudowany program figuralnych malowideł ściennych<br />
byłby w owym czasie raczej nie do pomyślenia w nowym,<br />
budowanym od podstaw kościele.<br />
Rozwiązanie problemu dekoracji ścian katedry ormiańskiej<br />
pojawiło się, jak należy przypuszczać, zupełnie<br />
przypadkowo, w roku 1925. Tak relacjonuje tę sprawę<br />
Mehofferowa w swego rodzaju epilogu kontaktów Józefa<br />
Mehoffera z lwowską katedrą ormiańską:<br />
W kilka lat potem (nie pamięta się dokładnie daty) [ok.<br />
roku 1925] nastąpiło, jako konkluzja, odebranie mu [Mehofferowi]<br />
jego zadania [dekorowania katedry] na rzecz<br />
malarza Rosena. Wiadomość ta udzielona była za pośrednictwem<br />
szczęśliwego rywala i następcy. Rosen zjawił się<br />
w krakowskim mieszkaniu Mehofferów uprzejmie uśmiech<br />
nięty; opo wiadał, jak bardzo zadowolony jest arcybiskup<br />
z tego, że się znalazł „donator”, który uratował go<br />
z finansowego kłopotu, obiecując pokryć koszt dalszej<br />
dekoracji, o ile wykona ją nie kto inny, jak tylko Rosen.<br />
Wobec tego J. Excell. widzi się zmu szony z żalem zrezygnować<br />
z malowania Mehoffera, lecz wierzy, znając jego<br />
szlachetność, że przez wzgląd na ważność sprawy uzna vis<br />
maior i odda chętnie robotę w inne wybrane ręce. Nie pomylił<br />
się tym razem J. Excell., bo nie narzucający się nigdy<br />
nikomu Mehoffer ustąpił z miejsca, nie podnosząc pretensji.<br />
Rosen bez przeszkody malował katedrę tak tanio<br />
i ku takiemu zadowoleniu Lwowa, że go stamtąd zaprotegowano<br />
na ponowne zastępstwo zbyt drogiego malarza<br />
na Kahlenbergu 425 .<br />
Podobnie okoliczności powierzenia Rosenowi dekoracji<br />
katedry ormiańskiej przedstawił Karol Frycz:<br />
Mozaikę według projektu Mehoffera wykonano tylko fragmentarycznie<br />
w głębi kopuły, nad prezbiterium (św. Trójca).<br />
Malowidło w nawie głównej (już nie mozaika) polecone<br />
zostało młodemu malarzowi z Warszawy Rosenowi,<br />
sy nowi znanego batalisty. Słuchy niosły, jakoby młody<br />
artysta wykonał polichromię bezinteresownie, jedynie<br />
w zamian za obietnice arcybiskupa, że wpływami swoimi<br />
dopomoże mu do osiągnięcia katedry rysunku na politechnice<br />
lwowskiej. Tym razem obiecanka nie była „cacanką”<br />
i została dotrzymana 426 .<br />
Obie relacje (Mehofferowej i Frycza) informują – czy<br />
też implikują – że Rosen otrzymał zlecenie w okolicznościach<br />
niejasnych, podejrzanych, prawdopodobnie dzięki<br />
czyjejś protekcji lub jej obietnicy w przyszłości. Przekaz<br />
Jad wigi Mehofferowej zawiera jednak pewną sprzeczność:<br />
z jednej strony wspomina o tajemniczym „donatorze”<br />
i je go warunkach, a z drugiej – o tym, że Rosen<br />
malował „tak tanio”, że zaprotegowano go do malowania<br />
na Kahlenbergu. Wątek „taniości” (a nawet malowania<br />
„za bezcen”) jest obec ny ponadto w świadectwach zarówno<br />
samego Mehoffera, jak i Karola Frycza. Fakt wykonania<br />
przez Rosena malo wideł w katedrze zupełnie<br />
bezinteresownie albo też za niewielkim wynagrodzeniem<br />
pojawia się również w za chowanej w przekazie ustnym<br />
„legendzie” towarzyszącej katedralnym dekoracjom. Pomijając<br />
znane już z wcześ niejszych zapisków bardzo emocjonalne<br />
podejście Mehofferowej do twórczości męża<br />
(a zwłaszcza do jego konkurentów i potencjalnych „wrogów”),<br />
trzeba jednocześnie zaznaczyć, że w stwierdzeniach<br />
Mehoffera i Frycza o bezinteresowności Rosena<br />
musi tkwić ziarno prawdy. Jak zostanie pokazane, Rosen<br />
był malarzem pojmującym swoją twórczość idealistycznie<br />
– na gruncie religijnym niemal mistycznie, jako powołanie<br />
– a przy tym też pewnie za wszelką cenę chciał<br />
wykorzystać rysującą się przed nim szansę zrealizowa -<br />
nia po raz pierwszy malowideł w monumentalnej skali.<br />
Nie znamy jednak bliższych ani pewnych szczegółów na<br />
temat osoby tajemniczego (i – logicznie rzecz biorąc –<br />
domniemanego) donatora; kwestia zaś protekcji ks. Teodorowicza<br />
w celu otrzymania przez Rosena posady na<br />
Politechnice nosi tym bardziej znamiona plotki 427 .<br />
* * *<br />
Tożsamość fundatora, który – jeśli wierzyć powyższym<br />
prze kazom – miał sfinansować malowanie katedry, jest<br />
bardzo trudna do ustalenia. Jedyną osobą, którą by można<br />
z nim identyfikować jest Henryk Toeplitz (1872–ok.<br />
1940): „esteta, meloman i protektor młodych artystów”,<br />
„bywalec zdarzeń artystycznych, autentyczny znawca sztuki<br />
i mecenas”. W okresie międzywojennym mieszkał we<br />
Lwowie, ale obracał się między Lwowem a Warszawą<br />
(pochodził z warszawskiej rodziny Toeplitzów) 428 . Taki<br />
wniosek można wysnuć po przeanalizowaniu późniejszych<br />
losów artysty. W księdze wycinków prasowych Jana<br />
Henryka Rosena (w posiadaniu Mary Flanagan, USA)<br />
135