15.02.2015 Views

1PZ2a7xaD

1PZ2a7xaD

1PZ2a7xaD

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

światowej, nie mogła więc służyć twórcom restauracji<br />

i rozbudowy katedry ormiańskiej 100 .<br />

Ten obszerny excursus, traktujący o dziejach zainteresowania<br />

zabytkami i przeszłością Ani oraz o historiografii<br />

pierwszych badań architektury ormiańskiej, ma na celu<br />

podkreślenie faktu, że ów pozornie odległy i egzotyczny<br />

kraj, jego architektura, a zwłaszcza opuszczona i – zdawałoby<br />

się – zapomniana stolica, na początku wieku XX<br />

(jeszcze przed rokiem 1908, kiedy powstały projekty rozbudowy<br />

lwowskiej katedry, a nawet przed rokiem 1902,<br />

gdy ozdabiano apsydy) były już dość dobrze poznane,<br />

opisane, a nawet sfotografowane.<br />

Jan Bołoz Antoniewicz<br />

Wracając do wzorowanej na elewacjach katedry w Ani dekoracji<br />

apsyd kościoła lwowskiego, trzeba podkreślić, że<br />

– jakkolwiek wątpliwości może budzić sam pomysł fałszowania<br />

zabytku, jego rearmenizacja – jej projekt i wykonanie<br />

budzą szacunek dla autora 101 . To jeden z tych przypadków,<br />

gdy ma się wrażenie, że oto uzupełniono ewidentny brak,<br />

detal, o którym najwyraźniej „zapomniał” średniowieczny<br />

budowniczy. Można spekulować, czy takim właśnie przekonaniem<br />

kierował się Jan Bołoz Antoniewicz, „poprawiając”<br />

katedrę tak, by samym wyglądem manifestowała swą<br />

– domniemaną – anicką genealogię, a zarazem świadczyła<br />

o korzeniach lwowskich Ormian w tym „świętym mieście”<br />

Armenii 102 . Choć to zabieg ryzykowny, trudno oprzeć się<br />

pokusie powiązania takiego działania Antoniewicza wobec<br />

katedry ormiańskiej z utrwalonymi we wspomnieniach<br />

jego współczesnych temperamentem i sposobem postrzegania,<br />

a zwłaszcza odczuwania sztuki przez tego znamienitego<br />

lwowskiego historyka sztuki.<br />

Jan Bołoz Antoniewicz był typem uczonego, któremu<br />

zdecydowanie bliższe było „czucie i wiara” niż „mędrca<br />

szkiełko i oko”; „[…] podkreślał dobitnie, że badania w rę ku<br />

ludzi, nie posiadających siły zmysłów, daru czytania mowy<br />

linii, barw i tonów, są często niczem innem, jak smutnem<br />

antykwaryuszostwem, napychaniem manekinów troci na -<br />

mi przypisków” 103 . Był „obdarzony nadzwyczajnie wrażliwą<br />

naturą i zdolnością wczuwania się w symbole artystycz ne<br />

różnych epok i krajów” 104 , co uwydatniało się zwłasz cza<br />

w jego sposobie prowadzenia wykładów – nigdy nie powtarzanych,<br />

wygłaszanych spontanicznie i ze swadą – których<br />

opisy nader często pojawiają się we wspomnieniach jego<br />

słuchaczy. Tak jeden z wykładów zapamiętał Jan Parandowski:<br />

„Nie samo tylko złoto ołtarzy i lazur sukni Madonny<br />

inkrustował jego wykład, była tam i krew, która<br />

obryzgiwała ściany i posadzki pałaców. Błyskały sztylety,<br />

dzwoniły miecze, grzmiały działa, od których sypały się<br />

w gruzy starożytne budowle. Renesans dyszał swą żywiołową<br />

siłą. Po godzinie Bołoza Antoniewicza czułem się<br />

mar kotnie w naszej ciemnej siódmej sali, gdzie dokładny,<br />

trzeźwy, surowy Witkowski mówił o historykach greckich<br />

albo czytał z nami Fedona” 105 . Ten sam Parandowski w następującej,<br />

doskonale charakteryzującej profesora anegdocie,<br />

opowiedział, jak to Jan Bołoz Antoniewicz okazał<br />

się „czarującą przeszkodą” w jego próbach zapoznania się<br />

z historią i sztuką Lwowa. Antoniewicz „odbywał […] ze<br />

swymi słuchaczami kurs architektury lwowskiej w wędrówkach<br />

po mieście. […] Ten wspaniały Ormianin […],<br />

wiecznie wezbrany entuzjazmem, prowadził nas manowcami<br />

swej erudycji w taki sposób, że nie ruszając się spod<br />

Bernardynów, gdzie była zbiórka, w dwie godziny przejechaliśmy<br />

Włochy, Francję, Niemcy, odurzeni pałacami,<br />

rzeźbami, witrażami, kościołami, nie poświęciwszy ani<br />

chwili uwagi tylko temu jednemu, przed którym staliś -<br />

my i który był skromnym celem naszej wyprawy” 106 .<br />

To on „wprowadził do nauki polskiej pogląd, że dzieło<br />

sztuki choćby z odległej epoki pochodzące winno być uważane<br />

za czyn duchowy, a nie za zabytek archeologiczny” 107 ,<br />

co w pewnym sensie może tłumaczyć jego podejście do<br />

dodania arkad na apsydach. Dla niego – podobnie jak i zapewne<br />

dla ks. Teodorowicza – katedra była nie martwym<br />

zabytkiem, wymagającym zakonserwowania jak muzealny<br />

eksponat, lecz żywym miejscem kultu i, przede wszystkim,<br />

swego rodzaju repozytorium tradycji i tożsamości lwowskich<br />

(i szerzej, polskich) Ormian. Dodanie elementu podkreślającego<br />

te walory, a zarazem podnoszącego wartość<br />

estetyczną, artystyczną katedry, nie mogło być więc w jego<br />

oczach niczym zdrożnym. „Odtwarzając swoje przeżycia,<br />

przemieniał się sam w artystę – jego interpretacya miała<br />

cechę twórczości, a nie zwyczajnej syntezy […]. Było zarazem<br />

coś jak gdyby z kultu sztuki, gdy […] dawał wyraz<br />

przekonaniu, że sztuka to najwyższe objawienie ducha<br />

i natury ludzkiej; że sztuki nie można rejestrować na wzór<br />

zwykłych faktów przyrodniczych czy choćby historycznych,<br />

ale trzeba ją wskrzesić do życia ciepłem własnego serca;<br />

że tylko ten, kto umiłował sztukę i zdołał ją w sobie przeżyć<br />

posiadł zarazem najpewniejszą busolę w wędrówkach<br />

po drogach ducha ludzkiego […]” 108 . A „[…] kto […] ma<br />

prze konanie, że historya sztuki […] winna swoje założenia<br />

wyprowadzać nietylko z faktów, dających się ująć rozumowo,<br />

ale z całości przeżyć, dokonujących się wobec<br />

dzieł sztuki – dla takiego Antoniewicz okaże się typem<br />

uczonego, w którym zdolność do budowania wiedzy na<br />

tych właśnie najmniej uchwytnych podstawach objawiła<br />

się z natężeniem, nieznanym przedtem polskiej nauce” 109 .<br />

Jak pisał jeden z jego uczniów, Władysław Podlacha,<br />

Antoniewicz „[…] nieraz uniesiony zapałem badawczym<br />

wytwarzał sobie nawet obrazy problematyczne – rzecz to<br />

45

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!