15.02.2015 Views

1PZ2a7xaD

1PZ2a7xaD

1PZ2a7xaD

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

lwowskiego i ormiańskiego środowiska kościelnego w okresie<br />

międzywojennym są jeszcze stosunkowo słabo znane<br />

i niedostatecznie opisane, a Kościół ormiańskokatolicki<br />

we Lwowie nie istnieje od ponad sześćdziesięciu lat.<br />

* * *<br />

Pierwsza wersja Pogrzebu św. Odilona powstała jeszcze<br />

w roku 1925 i została pokazana na wystawie w Zachęcie<br />

[il. 114] 376 . Scena ta została powtórzona w katedrze bardzo<br />

wiernie, jest tu niemal skopiowana. Niewielkie różnice polegają<br />

na odwróceniu kierunku pochodu (co jest naturalne,<br />

bo kompozycja musiała zostać dopasowana do topografii<br />

katedry, a kondukt nie mógł przecież podążać w kierunku<br />

przeciwnym do ołtarza), oraz na ujęciu gru py płasko,<br />

z bliska, z pominięciem obecnej w gwaszu dość szerokiej<br />

perspektywy mrocznej nawy, którą posu wa się orszak.<br />

W malowidle ściennym nie powtórzono też wi doku zakończenia<br />

jednego z ramion transeptu śre dnio wiecznego<br />

kościoła ze zdobionym witrażami pięciodzielnym oknem<br />

i rozetą – niewątpliwie, w zamyśle artysty, nieistniejącego<br />

już opackiego kościoła św. Piotra w Cluny z czasów św.<br />

Odi lona (jak to mogą sugerować okrągłe, romańskie – a nie<br />

ostre, gotyckie – łuki arkad międzynawowych i jeszcze dość<br />

pierwotny kształt wspomnianej rozety). Poza tym jednak<br />

kompozycja gwaszu jest niemal identyczna: na czele idzie<br />

pochylony opat, za nim pierwszy mnich niosący ciało zmarłego,<br />

a kolejny – tak samo jak we Lwowie – odwraca się,<br />

jakby zaniepokojony przezroczystymi zjawami. Ostatni<br />

zakonnik ma twarz ukrytą w kapturze, a kondukt zamykają<br />

ministranci. Nieco inny jest układ duchów, które nie<br />

towarzyszą symetrycznie każdemu z trójki mnichów niosących<br />

mary, lecz jedna zjawa idzie na przedzie, a dwie<br />

pozostałe posuwają się tuż za marami, w parze.<br />

Na wystawie w Zachęcie obrazowi towarzyszył wiersz<br />

Kazimiery Iłłakowiczówny, którego część Rosen umieścił<br />

na malowidle lwowskim. Pierwotnie jednak utwór nie sta -<br />

nowił integralnej części obrazu (jak we Lwowie); był do<br />

niego dołączony na osobnej tabliczce. Ale także w tym<br />

pierwszym gwaszu malarz wypisał na marach tekst. Był to<br />

łaciński werset z Biblii, tu odnoszący się do osoby zmarłego,<br />

św. Odilona: VIRUM BONUM ET BENIGNUM VERECUN-<br />

DUM VISU MODESTUM MORIBUS | MANUS PROTEN DENTEM<br />

ORARE PRO OMNI POPULO („Mąż dobry i łaskawy, wstydliwego<br />

wejrzenia i skromnych obyczajów, […] ręce wyciąg<br />

nąwszy modlił się za wszystek lud”; 2 Mch 15, 12).<br />

Porównanie to pokazuje, na czym, w tym wypadku,<br />

polegały – i tak stosunkowo niewielkie – modyfikacje, którym<br />

obraz został poddany przy zaadaptowaniu go do warunków<br />

malarstwa ściennego.<br />

Święci Jerzy, Krzysztof oraz Idzi<br />

W najwyżej położonym prostokątnym polu na tej ścianie<br />

widnieje kompozycja przedstawiająca Św. Idziego broniącego<br />

łani przed myśliwymi [il. 262]. Artysta ukazał tu,<br />

za pisany w Złotej legendzie, najbardziej znany epizod z życia<br />

pustelnika: jego spotkanie z myśliwymi, którzy chcieli<br />

zapolować na łanię, dzielącą z nim samotniczy żywot.<br />

Tymczasem strzała wypuszczona w kierunku zwie rzęcia<br />

utkwiła w ramieniu eremity; łania została uratowana.<br />

Mimo tradycyjnego ujęcia tej – chyba najczęś ciej obra -<br />

zo wanej – sceny z żywotu świętego, nie można odmówić<br />

artyście orygi nal ności we wprowadzeniu do le gendarnej<br />

opo wieści współczesnych młodzieńców, ub ra nych w bez<br />

wątpienia sportowe (choć nieco przestylizowane) stroje.<br />

Szo kować może skontrastowanie tła – potrak towanego<br />

sche matycznie, jak w teatralnych dekoracjach – z nama-<br />

274

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!