05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

koszulkę; na zbyt obnażone ramiona dziewczynki narzuciła chustkę, którą wydobyła z<br />

komody, nie przerywając modlitwy i nie podnosząc się z kolan. Ciekawi mieszkańcy<br />

wewnętrznych pokoi znów zaczęli otwierać drzwi i zaglądać. W sieni zgromadzili się<br />

lokatorzy z całego domu, ale zachowywali się przyzwoicie i nie przestępowali progu<br />

pokoju, gdzie leżał konający. Cała ta scena była oświetlona tylko ogarkiem świecy.<br />

230<br />

w icj samej unwiii piz.cz, iium szyimu<br />

i uicniva,<br />

która pobiegła po siostrę. Wpadła zdyszana do pokoju, zdjęła chustkę i odszukawszy<br />

matkę oczyma, podeszła do niej i szepnęła:<br />

— Już idzie! Spotkałam ją na ulicy!<br />

Matka ujęła dziewczynkę za ramię, zmuszając ją do uklęknięcia obok siebie. Spośród<br />

otaczających wysunęła się po cichutku i nieśmiało młoda dziewczyna. Samo zjawienie się<br />

jej wydawało się dziwne wśród nędzy, łachmanów, śmierci i rozpaczy, królujących w<br />

pokoju. Ubrana była równie nędznie, ale uboga jej toaleta była utrzymana w krzyczących<br />

barwach, jak tego wymagają gusta ulicy i smak tego odrębnego świata, do którego<br />

należała; każdy szczegół zdradzał jasno i haniebnie uwydatniony cel. Sonia stanęła w<br />

sieni, na progu pokoju, ale nie weszła dalej; patrzyła przed siebie jak nieprzytomna.<br />

Zdawało się, że zapomniała zupełnie o swej kupionej z czwartej ręki jedwabnej sukni z<br />

nadzwyczaj długim i śmiesznym ogonem, sukni, która w pokoju umierającego była rażąco<br />

nieprzyzwoita. Zapomniała o swej olbrzymiej krynolinie, która zatarasowała drzwi, o<br />

jasnych bucikach, o parasolce od słońca, którą miała przy sobie mimo pory wieczornej, o<br />

śmiesznym słomianym, okrągłym kapelusiku, ozdobionym jaskrawym piórem ognistego<br />

koloru. Spod tego figlarnie, na bakier włożonego kapelusza wyglądała drobna, blada i<br />

wystraszona twarzyczka z otwartymi ustami i oczami, które zdawało się, zastygły w<br />

niemym przerażeniu. Sonia była blondynką lat może osiemnastu, niskiego wzrostu,<br />

szczupła, lecz dość przystojna, o cudownych, niebieskich oczach. Nie odrywając wzroku,<br />

patrzyła na łóżko, na popa; nie mogła złapać tchu po szybkim biegu. Wreszcie dosłyszała<br />

szepty tłumu i nawet oddzielne wyrazy dotyczące jej osoby. Spuściła oczy, przeszła przez<br />

próg i stanęła w pokoju, tuż przy samych drzwiach.<br />

Nareszcie spowiedź i komunia były skończone. Katarzyna Iwanowna znowu podeszła do<br />

łoża męża. Pop ustąpił jej miejsca i zbierając się już do odejścia, zwrócił się do niej ze<br />

słowami pociechy.<br />

231<br />

— ^o ja icraz z mmi pocznę: — osiro i gniewnie przerwaia mu Katarzyna Iwanowna,<br />

wskazując na dzieci.<br />

— Bóg jest miłosierny, niech pani ufa w pomoc Wszechmogącego — zaczął pop.<br />

— E-ech! Miłosierny, ale nie dla nas!<br />

— To grzech, wielki grzech tak mówić — zauważył pop, potrząsając głową.<br />

— A czy to nie jest grzech? — krzyknęła Katarzyna Iwanowna, wskazując na<br />

umierającego.<br />

— Możliwe, że ci, którzy mimo woli byli przyczyną jego śmierci, zechcą wynagrodzić pani<br />

utratę żywiciela.<br />

— Wielebny mnie nie rozumie! — zawołała Katarzyna Iwanowna, machnąwszy w<br />

rozdrażnieniu ręką. — Nie ma za co nawet wynagradzać! Był pijany i sam wpadł pod<br />

konie! O jakim żywicielu wielebny mówi? On nie tylko nie żywił, ale jeszcze rujnował do<br />

reszty. Przecież ten pijak wszystko przepił. Okradał nas i wszystko zanosił do szynku;<br />

przepijał pieniądze dzieci i moje własne! Chwała Bogu, że umiera! Mała szkoda, krótki żal!<br />

— Wszystko należy przebaczać w godzinie śmierci; uczucia pani są wielkim grzechem!<br />

Katarzyna Iwanowna krzątała się koło chorego, poiła go, wycierała pot i krew z czoła,<br />

poprawiała poduszkę i nie przerywając tych zabiegów, rozmawiała z popem. Teraz jednak<br />

nagle zwróciła się ku niemu, krzycząc w ogromnym podnieceniu:

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!