zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Jednak co oni mogą mieć ze sobą wspólnego? Nawet ich zbrodnie nie mogły być do<br />
siebie podobne. Przy tym ten człowiek był niesympatyczny, ewidentnie bardzo zepsuty, na<br />
pewno chytry i obłudny, prawdopodobnie bardzo zły. Opowiadają o nim przeróżne rzeczy.<br />
Zajął się dziećmi Katarzyny Iwanowny, to prawda, ale kto wie, po co i dlaczego to zrobił.<br />
Widocznie ma jakieś zamiary i plany.<br />
539<br />
Bardzo niepokoiła go i ani na chwilę nie opuszczała jeszcze jedna myśl, którą starał się<br />
odpędzić, tak dalece była straszna! Swidrygajłow kręcił się koło niego i kręci się dalej.<br />
Swidrygaj-łow zna jego tajemnicę. Swidrygajłow miał zamiary w stosunku do Duni. A jeżeli<br />
jeszcze je ma? Z całą niemal pewnością powiedzieć można, że ma. A jeżeli znając jego<br />
tajemnicę i zdobywając przez to władzę nad nim, zechce jej użyć jako broni przeciwko<br />
Duni?<br />
Myśl ta męczyła go nawet we śnie, lecz po raz pierwszy zdał sobie sprawę z tego tak<br />
dobitnie właśnie teraz, gdy szedł do Swidrygajłowa. Doprowadzało go to do pasji. Po<br />
pierwsze, cała sytuacja się zmieni: trzeba będzie zaraz wtajemniczyć we wszystko Dunię.<br />
Może trzeba będzie poświęcić się, aby uchronić Dunię od jakiegoś nierozważnego kroku.<br />
List? Dziś rano Dunia dostała jakiś list! Kto w Petersburgu mógł do niej pisać? Może<br />
Łużyn? Razumichin pilnuje, to prawda, ale on o niczym nie wie. Może trzeba będzie<br />
wtajemniczyć i Razumichina. Raskolnikow pomyślał o tym ze wstrętem.<br />
W każdym razie należy jak najprędzej zobaczyć się ze Swidrygajłowem. Dzięki Bogu, w<br />
tym wypadku szczegóły nie będą miały znaczenia, lecz tylko sama istota rzeczy. Ale jeżeli<br />
Swidrygajłow intryguje przeciwko Duni, jeżeli jest zdolny do tego, to...<br />
Raskolnikow był tak bardzo zmęczony i wyczerpany przejściami w ostatnim miesiącu, że<br />
tego rodzaju zagadnień nie umiał rozwiązywać inaczej, jak tylko decyzją: „Wtedy go<br />
zabiję". Tak też pomyślał i teraz z rozpaczliwą determinacją. Serce mu się ścisnęło.<br />
Stanął na środku ulicy i zaczął się rozglądać: którędy idzie i dokąd doszedł? Był na<br />
prospekcie Newskim, jakieś trzydzieści, czterdzieści kroków od placu Siennego, przez<br />
który przeszedł. Całe pierwsze piętro domu na lewo zajęte było przez traktiernię.<br />
Wszystkie okna były otwarte na oścież, traktiernia, sądząc z poruszających się w oknach<br />
postaci, była przepełniona. Dochodził śpiew, dźwięki klarnetu, skrzypiec i grzmiał bęben.<br />
Słychać było piski kobiet. Raskolnikow chciał już zawrócić,<br />
540<br />
nie rozumiejąc, po co skręcił na prospekt Newski, gdy nagle w jednym z otwartych okien<br />
zobaczył siedzącego przy stole z fajką w zębach Swidrygajłowa. Zdumiało go to i<br />
przeraziło. Swidrygajłow obserwował go w milczeniu i co uderzyło Raskol-nikowa, chciał<br />
prawdopodobnie wstać, żeby odejść, nim będzie zauważony. Raskolnikow natychmiast<br />
udał, że go nie widzi i że w zamyśleniu patrzy w inną stronę. Przyglądał mu się jednak<br />
ukradkiem. Serce mu biło. Tak jest, Swidrygajłow oczywiście nie chciał być widziany.<br />
Wyjął z ust fajkę i już miał się schować, gdy odsuwając krzesło, zauważył zapewne, że<br />
Raskolnikow widzi go i obserwuje. Rozegrała się pomiędzy nimi scena podobna do<br />
pierwszego ich spotkania u Raskolnikowa, który udawał wtedy, że śpi. Swidrygajłow<br />
uśmiecha się szelmowsko, coraz szerzej. Obaj wiedzieli, że się widzą i obserwują<br />
wzajemnie. Wreszcie Swidrygajłow roześmiał się głośno.<br />
— No, no! Jak pan chce, to proszę wejść, jestem tutaj! — zawołał przez okno.<br />
Raskolnikow wszedł do traktierni.<br />
Znalazł go w małym pokoiku, o jednym oknie, za wielką salą, w której przy dwudziestu<br />
stolikach, wśród przeraźliwego wrzasku śpiewającego chóru, popijali herbatę kupcy,<br />
urzędnicy i cała masa typów różnego autoramentu. Z daleka dochodził stuk kuł<br />
bilardowych. Na stole przed Swidrygajłowem stała butelka szampana i do połowy<br />
opróżniona szklanka. Prócz niego w pokoju był jeszcze chłopak z katarynką,<br />
akompaniujący osiemnastoletniej, rumianej dziewczynie w kusej, pasiastej spódniczce i