05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

umundurowanie jedenaście rubli pięćdziesiąt kopiejek! Buty, gorsy sztywne — piękne,<br />

mundur galowy, wszystko zdobyły w cudowny sposób za jedenaście i pół rubla.<br />

Przychodzę pierwszego dnia z urzędu, patrzę, a Katarzyna Iwanowna podaje obiad z<br />

dwóch dań: zupę i boczek z chrzanem, o czym dotychczas nie mieliśmy wyobrażenia. Nie<br />

miała żadnych sukien... dosłownie nic a nic, a tu od razu wystroiła się, jakby się gdzieś z<br />

wizytą wybierała, i to nie byle jak; po prostu z niczego wszystko potrafi zrobić: uczesze<br />

się, kołnierzyk jakiś przyfast-ryguje, mankieciki i jakby nie ta sama osoba, odmłodniała,<br />

wypiękniała. Soniuchna, kochanie moje, tylko pieniędzmi po-<br />

1 Chutorek — popularna piosenka do wiersza Aleksieja Kolcowa (1809-1842).<br />

45<br />

magata, DO powiada, ao czasu me wypada jej często u nas bywać, chyba że o zmroku,<br />

żeby nikt nie zauważył. Posłuchaj pan, posłuchaj! Przyszedłem po obiedzie, chciałem się<br />

zdrzemnąć i co by pan myślał, Katarzyna Iwanowna nie wytrzymała: tydzień temu<br />

pokłóciła się przecież z gospodynią, Amalią Fiodorowną, od najostatniejszych jej<br />

nawymyślała, a teraz ją na kawę zaprosiła. Dwie godziny siedziały i cały czas szeptały: że<br />

niby Siemion Zacharycz pracuje teraz i pensję dostaje, osobiście zameldował się u jego<br />

ekscelencji, a jego ekscelencja sam wyszedł z gabinetu, wszystkim kazał czekać, a<br />

Siemiona Zacharycza przy wszystkich za rękę wziął i do gabinetu zaprosił. Słyszy pan,<br />

słyszy pan? „Pamiętam, powiada, Siemio-nie Zacharyczu, pańskie zasługi i chociaż ma<br />

pan lekkomyślną słabostkę, ale jako że pan teraz obiecuje i że bez pana źle się u nas<br />

działo, niech pan słucha!, to wierzę, powiada, pańskiemu słowu honoru"; oczywiście,<br />

wszyściuteńko to co do joty, powiadam panu, zmyśliła sobie i nawet nie z lekkomyślności,<br />

nie dla przechwały tylko! Nie, ona sama we wszystko to wierzy, własną fantazją się<br />

pociesza, jak Boga kocham! Nawet nie mam jej tego za złe, o nie! A kiedy sześć dni temu<br />

przyniosłem swoją pierwszą pensję — dwadzieścia trzy ruble czterdzieści kopiejek — i<br />

oddałem jej wszystko co do grosza, Misiaczkiem mnie nawet nazwała: „Misiaczku,<br />

powiada, ty mój kochany!" I to sam na sam, rozumie pan? Co ona może we mnie widzieć i<br />

co ze mnie za małżonek? A ona nic, uszczypnęła mnie nawet w policzek. „Misiaczku ty<br />

mój!" — powiada.<br />

Marmieładow umilkł, chciał się nawet uśmiechnąć, ale nagle zaczęła mu dziwnie drgać<br />

dolna szczęka. Zresztą, opanował się siłą woli. Cały ten szynk, wygląd wykolejeńca, pięć<br />

nocy na barkach z sianem i butelka — obok tej jakiejś chorobliwej miłości do żony i<br />

rodziny — zupełnie zbijały z tropu słuchacza. Raskolnikow słuchał w napięciu, ale z<br />

przykrością. Zły był na siebie, że tu przyszedł.<br />

— Szanowny panie, szanowny panie! — zawołał Marmieładow, gdy się już opanował — o,<br />

mój szanowny panie, może<br />

46<br />

pana LO śmieszy, jaK i wszystKicn innycn, ze zawracam panu głowę tymi głupimi<br />

szczegółami z mojego codziennego życia rodzinnego, ale dla mnie to nie jest do śmiechu!<br />

Bo ja to wszystko czuję... W ciągu całego tego rajskiego dnia w moim życiu i całego tego<br />

wieczoru bujałem w obłokach i marzyłem: o tym, jak wszystko urządzę, dzieci odzieję, jej<br />

spokój zapewnię, córkę jedyną z pohańbienia na łono rodziny przywrócę... I wiele jeszcze,<br />

wiele... To mi chyba wolno było, panie. Aliści, mój panie<br />

— Marmieładow niespodziewanie jakoś drgnął, podniósł głowę i spojrzał przenikliwie<br />

wprost w oczy swemu rozmówcy — nazajutrz, bezpośrednio po tych wszystkich<br />

marzeniach (a było to równo pięć dni temu), pod wieczór, niepostrzeżenie, jak nocny<br />

złodziej, wykradłem Katarzynie Iwanownie klucz od jej kufra i po kryjomu wyjąłem<br />

wszystko, co pozostało z mojej pensji, nie pamiętam już, ile, i oto spójrzcie na mnie<br />

wszyscy! Piąty dzień, jak z domu uciekłem, a tam mnie szukają. I z pracą koniec, a<br />

mundur galowy leży już w szynku przy moście Egipskim, w zamian otrzymałem ten oto<br />

strój... koniec ze wszystkim!

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!