05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

ękawiczki. Zabierał się już do odejścia, ale miał ochotę powiedzieć na pożegnanie<br />

jeszcze parę mądrych słów. Chciał widocznie wywrzeć dobre wrażenie na nowych<br />

znajomych i chęć popisania się okazała się silniejsza od głosu zdrowego rozsądku.<br />

192<br />

— A jakże, przecież to po sąsiedzku.<br />

— Czy zna pan może szczegóły?<br />

— Tego nie twierdzę, ale interesuje mnie inny aspekt, że tak powiem, całość zagadnienia.<br />

Nie mówię już o tym, że w ostatnich pięciu latach liczba przestępstw w niższych<br />

warstwach ogromnie wzrosła; nie mówię już o ciągłych rabunkach i podpaleniach; dziwi<br />

mnie natomiast fakt, że rośnie liczba przestępstw popełnianych przez ludzi należących do<br />

klas wyższych, że tak powiem, w stosunku proporcjonalnym. Niedawno, na przykład,<br />

pewien były student obrabował pocztę na ludnym trakcie; gdzie indziej ludzie należący do<br />

klas przodujących ze względu na swą pozycję w społeczeństwie — zajmują się<br />

fałszowaniem banknotów; w Moskwie przyłapano całą bandę fałszerzy obligacji ostatniej<br />

pożyczki premiowej, a jednym z hersztów tej bandy był profesor historii; to znowu<br />

zamordowano sekretarza naszego poselstwa za granicą z jakichś tam niewiadomych i<br />

zagadkowych powodów... A teraz oto ktoś należący do klas wyższych (bo plebs nie<br />

zastawia złotych przedmiotów) zamordował starą lichwiarkę. Czymże można wytłumaczyć<br />

taki upadek obyczajów wykształconej części naszego społeczeństwa?<br />

— Zaszło dużo zmian ekonomicznych... — odezwał się Zosimow.<br />

— Czym można wytłumaczyć? — wtrącił się Razumichin. — A właśnie zakorzenionym<br />

wśród nas lenistwem, zupełnym zanikiem pracowitości.<br />

— Co pan przez to rozumie?<br />

— A co odpowiedział w Moskwie ten pański profesor na pytanie, dlaczego podrabiał<br />

obligacje? „Wszyscy się bogacą rozmaitymi sposobami, a więc i ja chciałem się<br />

wzbogacić jak najprędzej". Słów dokładnie sobie nie przypominam, ale sens był ten, że<br />

chciało mu się wypłynąć tanim kosztem, byle prędzej, bez własnej pracy!...<br />

Przyzwyczailiśmy się mieć wszystko gotowe i podane na stół, żyć cudzym kosztem. No, a<br />

gdy wybija odpowiednia godzina, ujawnia się, jakie kto ma zamiary...<br />

7 — Zbrodnia i <strong>kara</strong><br />

193<br />

— Ale o co panu chodzi? — nagle wtrącił się Raskolnikow.<br />

— Przecież wszystko się odbywa zgodnie z pana własną teorią!<br />

— Jak to zgodnie z moją teorią?<br />

— Niech pan wyciągnie wnioski z tych poglądów, które pan przed chwilą wyłożył, a wtedy<br />

okaże się, że właśnie można zabijać ludzi...<br />

— Ależ skąd!... — zawołał Łużyn.<br />

— Nie, tak nie jest — odezwał się Zosimow. Raskolnikow leżał blady, ciężko dysząc.<br />

Drgała mu górna warga.<br />

— Wszystko ma swoje granice — wyniośle ciągnął Łużyn<br />

— idea ekonomiczna nie jest jeszcze podjudzaniem do mordowania i skoro tylko<br />

przypuścimy...<br />

— A czy to prawda — nagle znowu przerwał mu Raskolnikow załamującym się z<br />

wściekłości głosem i z nie tajonym zamiarem obrażenia gościa — czy to prawda, że<br />

powiedział pan swej narzeczonej... w tej samej chwili, kiedy przyjęła ona pańskie<br />

oświadczyny... że najwięcej cieszy pana to, że... jest ona żebraczką... bo pańskim<br />

zdaniem najlepiej brać żonę zupełnie biedną... aby ją potem z tym większą łatwością<br />

ujarzmić... i wytykać jej, że wyświadczył jej pan wielkie dobrodziejstwo?<br />

— Mój panie! — odparł Łużyn gniewnie, wyraźnie mocno podrażniony. Policzki mu płonęły<br />

i zmieszał się ogromnie.<br />

— Mój panie!... takie przekręcanie moich słów! Pan wybaczy, ale muszę zaznaczyć, iż<br />

plotki, które do pana doszły, a raczej zostały panu doniesione, nie mają żadnej podstawy i

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!