zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
— Po co? Właśnie tego nie rozumiem, a że mówię, jak rzeczywiście było, to fakt! Tak<br />
dalece się nie mylę, wstrętny, występny człowieku, że właśnie pamiętam, iż z tego<br />
powodu nasunęło mi się wtedy pytanie, wtedy, kiedy panu dziękowałem i ściskałem<br />
pańską rękę. Dlaczego pan włożył jej ukradkiem do kieszeni? To jest, dlaczego właściwie<br />
ukradkiem? Czy dlatego, żeby ukryć to przede mną, wiedząc, że nie uznaję prywatnej<br />
dobroczynności, niczego nie leczącej radykalnie? Doszedłem do wniosku, że może<br />
naprawdę pan się mnie wstydzi, że daje takie sumy, i oprócz tego pomyślałem: może on<br />
chce jej zrobić niespodziankę, żeby się zdziwiła, jak znajdzie u siebie w kieszeni całe sto<br />
rubli. (Bowiem niektórzy dobroczyńcy lubią rozkładać na raty swoje dobre uczynki, wiem o<br />
tym.) Potem pomyślałem, że pan ją chce wypróbować, to znaczy, czy po znalezieniu<br />
przyjdzie podziękować, czy nie? Potem, że pan chce uniknąć podziękowań i żeby, no, jak<br />
się to mówi, żeby prawica, czy jak tam, nie wiedziała... słowem, coś w tym guście... Ale<br />
czy to mało mi wtedy różnych myśli do głowy przychodziło! Postanowiłem więc później się<br />
nad tym zastanowić, jednak uważałem, że byłoby niedelikatnie zdradzić się przed panem,<br />
iż znam tajemnicę. Lecz natychmiast przyszło mi do głowy jeszcze jedno: że Sofia<br />
Siemionowna, zanim spostrzeże pieniądze, może je zgubić. Dlatego postanowiłem przyjść<br />
tutaj, wywołać ją i zawiadomić, że włożono jej do kieszeni sto rubli. Mimochodem<br />
wstąpiłem do numeru pań Kobylatnikowych, żeby zanieść im Ogólny zarys metody<br />
pozytywnej i polecić zwłaszcza artykuł Piderita (a również i Wagnera1), potem<br />
przyszedłem tutaj,<br />
1 Wydany w 1866 r. po rosyjsku tom pt. Ogólny zarys metody pozytywnej zawierał m.in.<br />
prace niemieckiego ekonomisty Adolfa Wagnera, niemieckiego fizjologa M. Piderita i<br />
Lamberta Queteleta (por. przypis na s. 81). Autorzy ci traktowali prawa rządzące<br />
społeczeństwem na wzór praw przyrodniczych. Stąd ich fatalistyczno-mechanistyczna<br />
wizja przyszłości jako nieuchronnie aktualizującej się konieczności, rzekomo założonej w<br />
naturze człowieka, z pominięciem roli czynnika subiektywnego w historii — wolności i<br />
odpowiedzialności człowieka.<br />
472<br />
a tu taka awantura! No, czy tego rodzaju myśli i rozważania przyszłyby mi do głowy,<br />
gdybym rzeczywiście nie widział, że włożył jej pan do kieszeni sto rubli?<br />
Lebieziatnikow po zakończeniu swego obszernego wywodu, ukoronowanego tak<br />
logicznym wnioskiem, był bardzo zmęczony i pot spływał mu po twarzy. Niestety, nie<br />
umiał się dobrze wypowiedzieć po rosyjsku (nie znając zresztą żadnego innego języka),<br />
więc ogromnie się zmordował, zdawało się nawet, iż schudł po tym adwokackim popisie.<br />
Niemniej jednak jego przemowa wywarła nadzwyczajne wrażenie. Mówił z takim zapałem,<br />
z takim przekonaniem i widać było, że wszyscy mu uwierzyli. Łużyn zorientował się, że<br />
sprawa stoi źle.<br />
— Co mnie to obchodzi, że panu przyszły do głowy jakieś głupie spekulacje? — krzyknął.<br />
— To niczego nie dowodzi! Mogło się panu wszystko przyśnić i tyle! A ja panu mówię, że<br />
pan kłamie, łaskawco! Kłamie i oczernia mnie przez złość, a mianowicie przez złość, że<br />
nie zgadzałem się na pańskie wolnomyślne i bezbożne projekty społeczne, ot co!<br />
Ale ten wykręt nie pomógł Łużynowi. Przeciwnie, szemrania rozlegały się ze wszystkich<br />
stron.<br />
— Z takiej beczki zaczynasz! — krzyknął Lebieziatnikow. — Łżesz! Wołaj policję, to będę<br />
przysięgał! Jednej rzeczy tylko nie rozumiem: dlaczego on się zdecydował na taką<br />
podłość? O, marny, podły człowieku!<br />
— Ja mogę wyjaśnić, dlaczego on się zdecydował na taki postępek, i gdyby było trzeba,<br />
również przysięgnę! — mocnym głosem odezwał się wreszcie Raskolnikow i wystąpił<br />
naprzód.<br />
Był wyraźnie pewny siebie i spokojny. Patrząc na niego, wszyscy zrozumieli, że<br />
rzeczywiście wie, o co chodzi, i że sprawa zaraz się wyjaśni.