05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

— Ach, pani mieszka u Kapernaumowów — rzekł, patrząc na Sonię z uśmiechem. —<br />

Poprawiał mi wczoraj kamizelkę. Ja mieszkam tutaj obok, u pani Gertrudy Karłowny<br />

Resslich. Co za zbieg okoliczności!<br />

Sonia patrzyła na niego uważnie.<br />

— Czyli jesteśmy sąsiadami — ciągnął dalej wesoło. — Dopiero przedwczoraj<br />

przyjechałem do Petersburga. No, tymczasem do widzenia!<br />

Sonia nie odpowiedziała ani słowa. Drzwi otwarły się, a ona wśliznęła się do środka i<br />

pośpieszyła do swojej izdebki. Wstydziła się bardzo, a zarazem opanowało ją uczucie<br />

jakiejś nieokreślonej trwogi.<br />

Gdy szli do Porfirego, Razumichin znajdował się w stanie niezwykłego podniecenia.<br />

— To wspaniale się składa, bracie! — powtarzał raz po raz. — Bardzo, bardzo się cieszę!<br />

„Co cię tak cieszy?" — zastanawiał się Raskolnikow.<br />

— Nie wiedziałem nic o tym, że ty także zastawiłeś coś u tej starej. Czy to było dawno...<br />

kiedy byłeś u niej po raz ostatni? „Jakiż on naiwny!" — pomyślał Raskolnikow.<br />

299<br />

— K.iedy tam byłem po raz ostatni? — zapytał głośno i przystanął. — Mogło to być ze trzy<br />

dni przed jej śmiercią. Nie mam zresztą zamiaru wykupywać tych rzeczy. Znowu mam<br />

tylko jednego rubla w kieszeni... po tej wczorajszej malignie.<br />

Na słowie „maligna" położył szczególny nacisk.<br />

— No tak, tak — pośpiesznie, choć nie wiadomo co, potwierdził Razumichin. — Więc to<br />

cię wówczas... tak poniekąd uderzyło... a wiesz, że wtedy, w malignie, też wciąż o jakichś<br />

pierścionkach bredziłeś!... No tak, tak... To jasne, teraz wszystko jasne.<br />

„Proszę! Jak się ta myśl rozpełzła wśród nich! Przecież ten człowiek dałby się za mnie<br />

ukrzyżować, a tak się cieszy, że się wyjaśniło, czemu ja w malignie wciąż majaczyłem o<br />

pierścionkach! Że też im wszystkim musiało to utkwić w głowie!..."<br />

— A zastaniemy go? — zapytał Raskolnikow.<br />

— Zastaniemy, zastaniemy — pośpiesznie zapewnił Razumichin. — To swój chłop,<br />

bracie, zobaczysz! Trochę nieokrzesany, to znaczy, właściwie jest człowiekiem<br />

światowym, ale pod pewnymi względami bywa nieokrzesany. Jest naprawdę mądry,<br />

nawet bardzo, ale sposób myślenia ma jakiś specyficzny... Nieufny, sceptyk, cynik... lubi<br />

nabierać, a raczej nie tyle nabierać, co wykołować... No i ta stara metoda dowodu<br />

rzeczowego... Ale zna się na rzeczy, zna... W zeszłym roku rozwikłał sprawę o<br />

morderstwo, w której prawie wszystkie ślady były zatarte! On bardzo, ale to bardzo chce<br />

cię poznać!<br />

— A to niby dlaczego?<br />

— Jakby ci to powiedzieć... widzisz, ostatnio, kiedy zachorowałeś, często i sporo o tobie<br />

mówiłem... A on słuchał... Jak się dowiedział, że byłeś na prawie, ale wskutek trudnej<br />

sytuacji nie możesz ukończyć studiów, to powiedział: „Jaka szkoda!" Stąd<br />

wywnioskowałem... zresztą ze wszystkiego, nie tylko z tego; wczoraj Zamietow... Widzisz,<br />

Rodia, wczoraj coś ci naplot-łem po pijanemu... i boję się, bracie, żebyś nie potraktował<br />

tego przesadnie, bo widzisz...<br />

300<br />

— ze COY ze mają mnie za wariata? Zresztą, może to i prawda.<br />

Uśmiechnął się z wysiłkiem.<br />

— Tak... tak... to znaczy, tfu, nie!... Ale wszystko, co ci o tym mówiłem (i o innych<br />

sprawach także), to bzdury i pijackie brednie.<br />

— Co się tak tłumaczysz? Zbrzydło mi to wszystko! — warknął Raskolnikow z<br />

przesadnym, bo po części udawanym rozdrażnieniem.<br />

— Wiem, wiem, rozumiem. Możesz być pewien, że rozumiem. Nawet wstyd mi o tym<br />

mówić...<br />

— Jak ci wstyd, to nie mów!

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!