05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

przewróciłem i zacząłem go grzać, ale robiliśmy to nie ze złości, tylko tak, dla zabawy.<br />

Potem Mit'ka wyrwał mi się i zaczął wiać ulicą, to ja za nim, ale nie dopędziłem go i<br />

wróciłem do mieszkania sam, bo trzeba było uprzątnąć narzędzia. Zacząłem się zbierać i<br />

czekam na Mitrija, a nuż przyjdzie. No i przy drzwiach w sieni, pod ścianą, bliżej kąta,<br />

nastąpiłem właśnie na pudełko. Patrzę, leży zawinięte w papier. Papier rozwinąłem,<br />

patrzę, takie haczyki malusieńkie, haczyki te otworzyłem, a tu w pudełku kolczyki..."<br />

— Za drzwiami? Za drzwiami leżało? — upewnił się naraz Raskolnikow, spoglądając<br />

mętnym, wystraszonym wzrokiem na Razumichina, i z wolna, opierając się ręką, uniósł się<br />

na kanapie.<br />

— Tak... a co? Co się z tobą dzieje? Co ci jest? — Razumichin też wstał z krzesła.<br />

— Nie, nic!... — ledwo dosłyszalnie odpowiedział Raskolnikow, opadając znowu na<br />

poduszkę i odwracając się do ściany. Wszyscy umilkli.<br />

— Zdrzemnął się, to chyba przez sen — odezwał się wreszcie Razumichin, spoglądając<br />

pytająco na Zosimowa, który przecząco pokręcił głową.<br />

— Mówże, co dalej — odezwał się Zosimow — no?<br />

— Ach, co dalej? Jak tylko zobaczył kolczyki, oczywiście natychmiast zapomniał o<br />

mieszkaniu, o Mifce, złapał kapelusz i poleciał do Duszkina i jak już wiesz, dostał od niego<br />

rubla, a zełgał mu, że znalazł kolczyki na chodniku, i poszedł sobie popić. A o<br />

morderstwie mówi ciągle to samo: „Nic nie wiem, żadnego pojęcia nie mam, dopiero, na<br />

rany Boga, na trzeci dzień się dowiedziałem". „A dlaczego zwiałeś?" „To ze strachu". „A<br />

dlaczego chciałeś się powiesić?" „To od własnych myśli".<br />

179<br />

iciiii ziiuwu my MI: „rv JLC iiiiuc<br />

historia. A teraz jak myślisz, co oni z tego wywnioskowali?<br />

— Nad czym tu się zastanawiać, poszlaka jest, jaka by nie była, ale jest. Fakt. Nie mogli<br />

zwolnić tego twojego malarza!<br />

— Ale bój się Boga, przecież mordercę z niego zrobili! Dla nich nie ulega to najmniejszej<br />

wątpliwości...<br />

— Zagalopowałeś się, bracie, denerwujesz się... No dobrze, a kolczyki? Zrozumże,<br />

kolczyki z kufra starej znalazły się tego samego dnia, o tej samej godzinie u Mikołaja,<br />

zgodzisz się, że przecież musiały jakoś do niego trafić? To nie jest drobnostka w takiej<br />

sprawie.<br />

— Jak to trafić? W jaki sposób trafiły? — podniósł głos Razumichin. — I ty, lekarz,<br />

człowiek, który przede wszystkim ma obowiązek badać naturę człowieka i ma ku temu<br />

okazję, jak rzadko kto ma, czyżbyś nie wiedział, mając te wszystkie dane, co to za typ ten<br />

Mikołaj? Czy naprawdę nie widzisz, już na pierwszy rzut oka, że wszystko, co zeznał na<br />

przesłuchaniu, jest najświętszą prawdą? Gotów jestem przysiąc, że było dokładnie tak, jak<br />

mówi. Nastąpił na pudełko i podniósł je.<br />

— Najświętsza prawda! A jednak sam się przyznał, że w pierwszej chwili zełgał...<br />

— Posłuchaj tylko uważnie: stróż, Koch, Piestriakow, drugi stróż, żona pierwszego stróża,<br />

kupcowa, co wtedy była w stróżówce, i radca Kriukow, który właśnie wysiadł z dorożki i<br />

wchodził do bramy pod rękę z damulką, słowem, wszyscy, czyli ośmiu czy dziesięciu<br />

świadków stwierdza, że Mikołaj przewrócił Dymitra na ziemię, leżał na nim i grzmocił go, a<br />

ten mu się wczepił we włosy i też go grzmocił. Leżą więc w poprzek bramy i tarasują<br />

wejście; wymyślają im ze wszystkich stron, a oni „jako te małe dzieci" (dosłowne<br />

określenie świadków) leżą jeden na drugim, piszczą, biją się i ryczą ze śmiechu, jeden<br />

drugiego stara się przekrzyczeć i z rozbawionymi minami, goniąc się jak dzieci, wybiegają<br />

na ulicę. Rozumiesz? A teraz dobrze uważaj: tam, na górze, ciała są jeszcze ciepłe,<br />

rozumiesz, ciepłe, tak je właśnie zastano! Gdyby oni zamordowali albo<br />

180<br />

powiedzmy, sam Mikołaj, i to w celu grabieży z włamaniem, albo gdyby choć w<br />

jakiejkolwiek mierze brali udział w ograbieniu kuferka, to pozwól, że zadam ci jedno

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!