zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
zbrodnia i kara.pdf
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
wilgotny odblask i niemal białe, mrugające rzęsy. Spojrzenie tych oczu nie harmonizowało<br />
z całą postacią, która miała w sobie coś kobiecego. Czyniło ją znacznie poważniejszą,<br />
aniżeli wydawała się na pierwszy rzut oka.<br />
Gdy Porfiry Pietrowicz dowiedział się, że Raskolnikow ma do niego jakąś prośbę, wskazał<br />
mu zaraz miejsce na sofie i poprosił, by usiadł. Sam rozsiadł się w drugim rogu sofy i<br />
zwrócił się do gościa w oczekiwaniu, że ten zaraz wyjaśni, o co chodzi. W jego postaci<br />
było widoczne baczne skupienie, co na każdego rozmówcę musiałoby podziałać<br />
deprymująco i przytłaczająco. Szczególnie wtedy, gdy sprawa, którą gość miał wyłożyć,<br />
nie stała pod względem ważności w żadnym stosunku do uwagi, jaką już z góry<br />
zaszczycał ją Porfiry. Ale na Raskolnikowa to nie podziałało; krótko i węzłowato<br />
powiedział, o co mu chodzi, i był tak z siebie zadowolony, że pozwolił sobie nawet na<br />
obserwowanie osoby Porfirego. Ten także nie spuszczał wzroku z Raskolnikowa.<br />
Razumichin tymczasem zajął miejsce przy stole i z żywym zainteresowaniem przy-<br />
305<br />
słuchiwał się wywodom przyjaciela, przy czym oczy jego błądziły po twarzy Raskolnikowa,<br />
to znów po twarzy Porfirego, co nawet przekraczało już trochę miarę.<br />
„Ty ośle!" — myślał Raskolnikow w głębi duszy pod jego adresem.<br />
— Musi pan wnieść pismo do policji — rzekł Porfiry bardzo rzeczowym tonem — treści<br />
mniej więcej następującej: słyszał pan o takim a takim wypadku, czyli o morderstwie, i<br />
prosi pan o powiadomienie odnośnego sędziego śledczego, że te a te rzeczy są pańską<br />
własnością i chce je pan wykupić... coś w tym guście... zresztą tam panu podyktują.<br />
— Cała rzecz w tym — rzekł Raskolnikow, usilnie starając się nadać swej twarzy wyraz<br />
zakłopotania — że nie mam obecnie pieniędzy... i nie jestem w stanie... nawet taką<br />
drobną kwotę... Widzi pan, chciałbym tylko zgłosić policji, że te i te rzeczy należą do mnie<br />
i że jak tylko będę miał pieniądze...<br />
— To wszystko jedno — rzekł Porfiry, przyjmując zupełnie chłodno wyznanie<br />
Raskolnikowa o jego sytuacji materialnej.<br />
— Właściwie to może pan wystosować takie pismo wprost do mnie, niech pan napisze<br />
tak: Dowiedziawszy się o tym i o tym, zawiadamiam, że te i te rzeczy są moją<br />
własnością...<br />
— Na zwykłym papierze czy trzeba nabyć formularz?<br />
— przerwał mu Raskolnikow z pośpiechem, aby uwydatnić swoje obawy co do wydatków<br />
związanych z tą sprawą.<br />
— Nie, nie trzeba, wystarczy najzwyklejszy papier.<br />
Naraz Porfiry Piętro wieź spojrzał na Raskolnikowa z nie ukrywanym szyderstwem, potem<br />
przymrużył oczy i mrugnął. Może się to zresztą Raskolnikowowi przywidziało, trwało to<br />
przecież tylko chwilę. W każdym razie uczynił coś podobnego i Raskolnikow przysiągłby,<br />
że Porfiry — licho go wie dlaczego<br />
— mrugnął do niego znacząco. „On wie wszystko!" — przemknęło mu przez myśl.<br />
— Wybaczy mi pan, że zajmowałem mu czas takimi głupstwami — rzekł, wyprowadzony<br />
nieco z równowagi. — Wartość tych rzeczy nie przekracza pięciu rubli, są mi jednak<br />
szczególnie<br />
306<br />
drogie jako pamiątki po osobach, od których je otrzymałem, i przyznam się panu, że<br />
słysząc o tym, przestraszyłem się...<br />
— T dlatego tak to na ciebie podziałało, gdy mówiłem o tym, że Porfiry przesłuchuje<br />
klientów starej? — rzucił Razumichin z wyraźną intencją.<br />
To było nie do zniesienia. Raskolnikow nie mógł się powstrzymać i obrzucił Razumichina<br />
wściekłym spojrzeniem swych czarnych oczu. Opamiętał się jednak natychmiast.<br />
— Ty, bracie, chyba dworujesz sobie ze mnie? Przyznaję, że moje przywiązanie, moja<br />
troska o te rzeczy, które w twoich oczach są bezwartościowym szmelcem, idzie może za<br />
daleko, nie możesz mnie jednak z tego powodu uważać za egoistę i chciwca; dla mnie