05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

wcześnie, choćbym był nawet pewny, że to on, przecież sam sobie zmniejszę możliwości<br />

zdemaskowania go, a dlaczego? Bo określę mu, że tak powiem, jego sytuację, określę, że<br />

tak powiem, psychologicznie i uspokoję go, a wtedy on schowa się w swojej skorupie<br />

przede mną, zrozumie wreszcie, że jest więźniem. Podobno w Sewastopolu, zaraz po<br />

bitwie nad Almą, mądrzy ludzie ogromnie się obawiali, że nieprzyjaciel zaraz potem<br />

frontalnie zaatakuje i szturmem zdobędzie Sewastopol. Kiedy zaś zobaczyli, że<br />

nieprzyjaciel zdecydował się na regularne oblężenie1<br />

— i kopie pierwszą linię okopów, to podobno ci mądrzy ludzie bardzo się ucieszyli i<br />

uspokoili: sprawa zatem przeciągnie się co najmniej ze dwa miesiące, bo kiedyż to nas<br />

zdobędą przez regularne oblężenie? Pan się znowu śmieje, znowu pan nie<br />

1 Po przegranej przez Rosjan bitwie nad rzeką Almą 8 IX 1854 r., oblężenie Sewastopola<br />

przez wojska angielskie i francuskie trwało 11 miesięcy.<br />

405<br />

wierzy? Oczywiście, i ma pan rację. Ma pan rację... ma! Zgadzam się z panem — są to<br />

wszystko wyjątkowe przypadki, mój przykład to rzeczywiście wyjątkowy przypadek! Ale<br />

należy przy tym zwrócić uwagę, drogi panie, że przecież przypadek typowy, a taki właśnie<br />

mają na względzie wszystkie formy i reguły prawnicze, taki właśnie przewidują, o takim<br />

właśnie piszą w książkach — taki przypadek w ogóle nie istnieje. A to dlatego, że każda<br />

sprawa, każda, weźmy na przykład zbrodnię, kiedy zaistnieje w rzeczywistości, zaraz staje<br />

się zupełnie szczególnym przypadkiem, i to czasami przypadkiem absolutnie<br />

niepodobnym do żadnego z poprzednich. Czasem zdarzają się bardzo zabawne rzeczy w<br />

tym rodzaju. Nieraz, gdybym zostawił takiego jegomościa samemu sobie, nie aresztował<br />

go i nie niepokoił, ale on wiedziałby lub przynajmniej domyślał się w każdej godzinie i<br />

minucie, że ja wiem o wszystkim, o najmniejszym szczególe, dzień i noc śledzę bez<br />

przerwy, pilnuję, gdyby miał pełną świadomość tego i obawę, że go ciągle podejrzewam,<br />

to przecież, jak Boga kocham, musiałby naprawdę stracić głowę i sam przyszedłby, a<br />

nawet zrobiłby coś takiego, co już będzie dowodem jak dwa razy dwa cztery, i będę miał<br />

matematycznie ścisłą pewność, a to jest przyjemne. Może się to zdarzyć najgłupszemu<br />

chłopu, a cóż tu mówić dopiero o którymkolwiek z nas, o dzisiejszym inteligencie,<br />

zwłaszcza z pewnymi charakterystycznymi cechami. To już na pewno! Dlatego, mój drogi,<br />

wielka to sztuka poznać indywidualne cechy człowieka. A nerwy! Zapomniał pan o<br />

nerwach! Przecież wszystko to dziś takie chore, marne, nerwowe!... A żółć, ileż w nich<br />

wszystkich jest żółci! Mówię panu, to istna kopalnia. Czego mam się obawiać, gdy taki<br />

chodzi wolno po mieście! A niech sobie pochodzi, niech! Wiem dobrze, że to moja ofiara i<br />

nigdzie mi nie ucieknie! I dokąd miałby uciec, che, che! Za granicę? Polak ucieknie za<br />

granicę, ale nie on, tym bardziej że ja pilnuję, przedsięwziąłem odpowiednie środki!<br />

Ucieknie w głąb kraju ojczystego, co? Ale przecież tam mieszkają chłopi, prawdziwi,<br />

rdzennie rosyjscy. Dzisiejszy wykształcony człowiek woli raczej więzienie niż życie<br />

406<br />

z takimi cudzoziemcami, jak nasi kmiotkowie, che, che! Ale to wszystko głupstwa i pozory.<br />

Co to znaczy: ucieknie? To tylko forma, a nie istota sprawy. Nie tylko dlatego nie ucieknie<br />

przede mną, że nie ma dokąd uciekać: psychologicznie nie może uciec przede mną, che,<br />

che! Ładne wyrażonko, co? Prawo natury nie pozwoli mu uciec przede mną, choćby miał<br />

dokąd. Widział pan motyla przy świecy? I on tak samo będzie się koło mnie kręcił, będzie<br />

się ciągle kręcił jak wokół świecy; wolność mu się sprzykrzy, będzie się dręczył, rozmyślał,<br />

sam się uwikła jak w sieci, umęczy się na śmierć! Mało tego, sam osobiście przygotuje mi<br />

jakiś matematyczny kąsek, jakieś dwa razy dwa, wystarczy tylko dać mu dłuższy antrakt...<br />

Ciągle będzie krążył dookoła mnie, zataczając coraz mniejsze kręgi, aż buch! Wpadnie mi<br />

prosto w usta, ja zaś go połknę, a to naprawdę wielka przyjemność, che, che! Nie wierzy<br />

pan?<br />

Raskolnikow nie odpowiadał. Siedział blady i nieruchomy, wciąż z tymże napięciem<br />

wpatrując się w twarz Porfirego.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!