05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

tylko jeden obcy człowiek, no i drugi jeszcze spał na ławce, bo to po znajomości, i dwóch<br />

jeszcze moich chłopców do posługi. «Widziałeś, pytam go się, Mitrija?» «Już trzeci dzień,<br />

powiada, jak go nie ma». «A dzisiaj gdzie nocowałeś?» «Na Piaskach1, powiada, u<br />

kołomieńskich krajanów»- «A skąd, powiadam, wziąłeś wtedy te kolczyki?» «A na ulicy<br />

znalazłem, na trotua-rze» — i mówi to tak jakoś, jakby się zacinał, i w oczy prosto nie<br />

patrzy. «A słyszałeś, powiadam, że tak i tak, w ten sam wieczór i o tej samej godzinie, na<br />

tamtych schodach, co się tam stało?» «Nie, powiada, nie słyszałem», a sam uważnie<br />

słucha, ślepia wybałuszył i naraz zbladł jak kreda. Ja mu o wszystkim opowiadam, patrzę,<br />

a on — czapkę w ręce i chodu. Chciałem go przyskrzynić: «Poczekaj, Mikołaju,<br />

powiadam, napijesz się może?» Tymczasem mrugnąłem na chłopaka, żeby drzwi<br />

przytrzymał, i wychodzę zza lady. A on jak nie szurnie ode mnie na ulicę i co sił w zaułek<br />

— tyłem go widział. Wtedy pomyślałem, że to na pewno on, że to jego grzech, jakbym<br />

przy tym był..."<br />

— Rozumie się!... — zauważył Zosimow.<br />

— Czekaj! Posłuchaj do końca! Oczywiście zaczęli gwałtownie szukać Mikołaja: Duszkina<br />

aresztowali i zrobili rewizję w jego mieszkaniu, Mitrija też; przetrząsnęli kolonię kołomieńską,<br />

dopiero na trzeci dzień sprowadzili Mikołaja: zatrzymali go w pobliżu ...skiej rogatki, w<br />

zajeździe. Przyszedł do tego zajazdu, zdjął z szyi srebrny krzyżyk i poprosił o szklankę<br />

wódki za krzyżyk. Dostał. Po kilku minutach baba wchodzi do obory i widzi przez szparkę:<br />

obok w szopie przywiązał do belki<br />

Piaski — wówczas peryferyjna dzielnica Petersburga.<br />

177<br />

i zrooii pęuę; sianąi na pienKU i cnciai sooie zarzucie pętlę na szyję; baba wrzasnęła<br />

wniebogłosy, zlecieli się ludzie: „A, toś ty taki!" „Prowadźcie mnie, powiada, do takiego a<br />

takiego komisariatu, do wszystkiego się przyznam". No więc zaprowadzili go z należnymi<br />

honorami do tego komisariatu, czyli do naszego. A tu jak zwykle, kto, co i jak, ile lat —<br />

„dwadzieścia dwa" — i tak dalej, i tak dalej. „Jak pracowaliście z Mitrijem, czy nie<br />

zauważyliście nikogo na schodach o takiej a takiej godzinie?" Odpowiedź: „Wiadomo,<br />

może ta i jakie ludzie przechodzili, a mnie co?" „A nie słyszeliście czasem czego, hałasu<br />

jakiego i tak dalej?" „Nic nadzwyczajnego nie słyszałem". „A czy wiesz, Mikołaju, że tego<br />

samego dnia taką a taką wdowę w dniu i o godzinie takiej a takiej wraz z jej siostrą<br />

zamordowano i ograbiono?" „Nic nie wiem, pojęcia nie mam. Pierwszy raz dowiedziałem<br />

się od Afanasija Pawłycza, na trzeci dzień w piwiarni". „A skąd miałeś kolczyki?" „Na<br />

tretuarze znalazłem". „Dlaczego nie przyszedłeś na drugi dzień do roboty?" „Bom się<br />

zapił". „A gdzieżeś popijał?" „A tam i tam". „Dlaczegoś uciekł od Duszkina?" „Bom się<br />

wtedy strasznie przeląkł". „Czegoś się przeląkł?" „A że mnie zasądzą". „Jakżeś mógł bać<br />

się tego, jeżeli nie poczuwasz się do żadnej winy?..." Jeżeli nie chcesz wierzyć, to nie<br />

wierz, ale pytania te były mu zadane dosłownie tak, jak ci to powtórzyłem, wiem o tym na<br />

pewno, bo mi zupełnie dokładnie opowiadali! Jak ci się to podoba? Co?<br />

— Dobrze, ale poszlaki jednak są.<br />

— Ja przecież mówię teraz nie o poszlakach, a o pytaniach, o tym, jak oni pojmują swoją<br />

rolę! Niech to diabli!... Słowem, przyparli go do muru, gnębili, gnębili, aż się do<br />

wszystkiego przyznał: „Nie na tretuarze, powiada, znalazłem, a w chałupie, w której<br />

malowaliśmy z Mitrijem". „A to niby w jaki sposób?" „A w taki sposób, że malowaliśwa z<br />

Mitrijem cały dzień, do ósmej godziny, jużeśmy się zabierali do domu, Mitrij wziął pędzel,<br />

po mordzie mnie trzepnął i ucieka, a ja za nim. Pędzę tak za nim, wrzeszczę wniebogłosy,<br />

a na zakręcie ze schodów do<br />

178<br />

oramy wpauiern z rozpęuu na siroza i na panów, a ne panów z nim wtedy było, nie<br />

pamiętam, tylko że stróż mi za to nawymyślał, a drugi stróż też nawymyślał, stróżowa<br />

kobita też wyszła i też nam nawymyślała, i jeszcze jeden pan do bramy wchodził, z damą,<br />

i też nam nawymyślał, bośmy z Mifką w poprzek leżeli: to ja Mit'kę złapałem za kudły,

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!