05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

w łeb, według trafnego pańskiego porównania. Che, che! Więc pan naprawdę myślał, że<br />

ja pana chciałem tym mieszkaniem... che, che! Złośliwy z pana człowiek. No, już nie będę.<br />

Ale, ale jedno słówko woła drugie, jedna myśl wywołuje drugą — był pan łaskaw<br />

poprzednio wspomnieć również<br />

1 Tj. dostojnicy piątego, czwartego i trzeciego stopnia. Por. przypis na s. 36.<br />

2 Reformę sądownictwa w Rosji zapoczątkowała ustawa z 1864 r., w myśl której sądy<br />

traciły charakter stanowy, rozprawy stawały się jawne, a sędziowie — przynajmniej<br />

formalnie — niezależni; wprowadzono też adwokaturę i na określonych szczeblach<br />

włączono czynnik społeczny (sądy przysięgłych). Jednocześnie uproszczono strukturę<br />

sądownictwa. (Kary cielesne z wyroku sądów cywilnych i wojskowych oraz piętnowanie<br />

zniesiono w Rosji w 1863 r., zachowując jednak w pewnych wypadkach rózgi.)<br />

403<br />

o formie d propos przesłuchanka... Co tam forma! Forma w wielu wypadkach, wie pan, to<br />

drobiazg. Nieraz rozmawia się tylko po przyjacielsku, bo wygodniej. Forma nigdy nie<br />

ucieknie, zapewniam pana. A cóż to jest właściwie forma, pytam pana? Nie można<br />

prowadzącego śledztwo krępować formą na każdym kroku. Praca śledcza jest przecież,<br />

że tak powiem, czymś w rodzaju sztuki wyzwolonej... che, che, che!<br />

Porfiry Pietrowicz odetchnął przez chwilę. Wciąż sypał bez przerwy bezmyślnymi, pustymi<br />

frazesami, potem nagle wtrącał słówka zagadkowe i znów przechodził do błahostek.<br />

Teraz prawie biegał po pokoju, coraz szybciej i szybciej przebierając tłustymi nóżkami,<br />

patrzył w ziemię, prawą rękę założył na plecy, a lewą wymachiwał, wykonując różne gesty,<br />

zupełnie nie odpowiadające temu, co w danej chwili mówił. Raskolnikow zauważył, że<br />

biegając po pokoju, dwa razy jakby zatrzymał się na krótką chwilę przy drzwiach i jakby<br />

nadsłuchiwał... „Czyżby czekał na kogoś?"<br />

— Ma pan zupełną słuszność — ciągnął dalej Porfiry Pietrowicz, spoglądając na<br />

Raskolnikowa wesoło i nad wyraz dobrodusznie (skutkiem czego ten drgnął i miał się na<br />

baczności) — zupełną słuszność, kiedy raczy pan tak dowcipnie wyśmiewać się z form<br />

prawniczych, che, che! Bo te nasze (niektóre, naturalnie) głęboko psychologiczne chwyty<br />

są nad wyraz śmieszne, a przy tym nieskuteczne w tych wypadkach, kiedy formy je<br />

krępują. Ta-ak! Znów wróciłem do formy. Gdybym uważał albo powiedzmy lepiej,<br />

podejrzewał, że ktoś, ten, tamten czy ów, popełnił, że tak powiem, zbrodnię w jakiejś<br />

sprawie mnie powierzonej... Pan wszak zamierza zostać prawnikiem?<br />

— Tak, zamierzałem...<br />

— Zatem dam panu przykładzik, że tak powiem, na przyszłość. Tylko niech pan nie sądzi,<br />

że ośmieliłbym się pana pouczać, pana publikującego takie artykuły o <strong>zbrodnia</strong>ch! Nie-e!<br />

Tak tylko, w formie faktu pozwolę sobie przytoczyć przykładzik. A zatem, gdybym na<br />

przykład uważał, że ten, tamten czy ów popełnił zbrodnię, to w jakim celu, pytam,<br />

404<br />

miałbym go niepokoić przed czasem, nawet gdybym miał dowody przeciwko niemu?<br />

Niektórych powinienem, na przykład, aresztować jak najprędzej, a inny może mieć tego<br />

rodzaju usposobienie, że doprawdy można mu pozwolić pospacerować sobie po mieście.<br />

Che, che! Widzę, że pan niezupełnie mnie rozumie, wytłumaczę więc to panu jaśniej:<br />

jeżeli go na przykład wsadzę zbyt wcześnie, mogę mu przez to, że tak powiem, dać<br />

oparcie moralne, che, che! Pan się śmieje? — Raskolnikow ani myślał się śmiać: siedział,<br />

zacisnąwszy zęby, i nie spuszczał z Porfirego Pietrowicza swego rozgorączkowanego<br />

spojrzenia.<br />

— A jednak tak właśnie jest, zwłaszcza z niektórymi osobnikami, ludzie bowiem bywają<br />

bardzo różni i tu decyduje praktyka. Pan był łaskaw wspomnieć o poszlakach.<br />

Powiedzmy, że są poszlaki, ale przecież poszlaki, mój dobrodzieju, miewają zwykle dwa<br />

końce, a ja, sędzia śledczy, wyznaję ze skruchą, człek ułomny, chciałbym przeprowadzić<br />

śledztwo z matematyczną dokładnością, chciałbym zdobyć taką poszlakę, żeby było jak<br />

dwa razy dwa cztery! Żeby udowodnienie było bezsporne i jasne! A jak go wsadzę za

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!