05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

przeciwnie, na pewno będzie stratna. Następnie, poprosiwszy ją o przebaczenie za<br />

niedawne przykrości, ośmieliłbym się zaproponować jej dziesięć tysięcy rubli, aby tym<br />

sposobem ułatwić zerwanie z panem Łużynem. Zerwanie, którego — pewny jestem —<br />

sama pragnęłaby, gdyby widziała taką możliwość.<br />

— Ależ pan jest naprawdę obłąkany! — krzyknął Raskolnikow nie tyle zły, ile zdumiony. —<br />

Jak pan śmie mówić takie rzeczy!<br />

12 — Zbrodnia i <strong>kara</strong><br />

353<br />

— Byłem pewien, ze pan się oburzy. Ale po pierwsze, chociaż nie jestem bogaty, nie<br />

zależy mi na tych dziesięciu tysiącach. Są mi zupełnie niepotrzebne. Jeśli Awdotia<br />

Romanowna nie przyjmie ich, to prawdopodobnie zużytkuję je w sposób znacznie<br />

głupszy. To jedno. Po wtóre, mam zupełnie czyste sumienie. Nie mam w tym żadnego<br />

wyrachowania. Może mi pan wierzyć lub nie wierzyć, ale w przyszłości przekona się o tym<br />

pan i Awdotia Romanowna. Chodzi o to, że rzeczywiście sprawiłem pańskiej wielce<br />

szanownej siostrze sporo kłopotów i przykrości; ponieważ szczerze tego żałuję, więc<br />

bardzo pragnę nie wykupić się pieniędzmi czy zapłacić za przykrości, lecz po prostu<br />

zrobić dla niej coś dobrego, wychodząc z założenia, że nie mam przecież przywileju na<br />

wyrządzanie jedynie krzywd. Nie występowałbym z moją propozycją tak otwarcie, gdyby<br />

kryła się w niej choćby milionowa cząstka wyrachowania. Nie proponowałbym zresztą<br />

zaledwie dziesięciu tysięcy rubli, podczas gdy pięć tygodni temu proponowałem znacznie<br />

więcej. Poza tym bardzo możliwe, że wkrótce się ożenię, a tym samym wszystkie<br />

podejrzenia co do mych zakusów względem Awdotii Romanowny muszą upaść. W końcu<br />

zaznaczam, że Awdotia Romanowna, wychodząc za mąż za Łużyna, otrzymuje te same<br />

pieniądze tylko z innej ręki... Niech się pan nie irytuje, lecz zastanowi nad tym poważnie i<br />

spokojnie.<br />

Swidrygajłow, mówiąc to, był niezwykle rzeczowy i opanowany.<br />

— Proszę, niech pan już skończy — odezwał się Raskol-nikow. — W każdym bądź razie<br />

jest to niedopuszczalne zuchwalstwo.<br />

— Bynajmniej. Wygląda na to, że na tym świecie wolno tylko krzywdzić swych bliźnich, i<br />

przeciwnie: zakazuje się wyświadczania choćby odrobiny dobra ze względu na głupie<br />

formy. To nonsens. Gdybym na przykład umarł i zapisał w testamencie ten kapitał<br />

pańskiej siostrze, czy i wtedy odmówiłaby przyjęcia?<br />

— Bardzo być może.<br />

354<br />

— No, co to, to nie. Zresztą jak nie, to nie, niech i tak będzie. A jednak dziesięć tysięcy to<br />

wspaniała rzecz w razie potrzeby. W każdym bądź razie proszę o powtórzenie tego<br />

Awdotii Romanownie.<br />

— Nie, nie powtórzę.<br />

— Wobec tego będę musiał starać się sam osobiście pomówić z Awdotią Romanowną i<br />

co za tym idzie, niepokoić ją.<br />

— A gdybym spełnił pańską prośbę, to nie będzie się pan starał o spotkanie z nią?<br />

— Sam nie wiem, co panu odpowiedzieć. Chciałbym chociaż raz się z nią zobaczyć.<br />

— Na to niech pan nie liczy.<br />

— Szkoda. Zresztą pan mnie nie zna, może się jeszcze zbliżymy.<br />

— Sądzi pan, że się zbliżymy?<br />

— Czemu nie? — uśmiechając się, powiedział Swidrygajłow. Wstał i wziął kapelusz. —<br />

Nie powiem, żebym specjalnie miał ochotę pana trudzić, i nie liczyłem na to, idąc tutaj. Co<br />

prawda fizjonomia pańska uderzyła mnie jeszcze wczoraj rano...<br />

— A gdzie pan mnie widział wczoraj rano? — zapytał Raskolnikow z niepokojem.<br />

— O, przypadkiem... Ciągle mi się zdaje, że w panu jest coś podobnego do mnie... Niech<br />

pan się nie obawia, nie jestem natarczywy: z szulerami żyłem w zgodzie, nie<br />

naprzykrzałem się księciu Swirbejowi, memu dalekiemu krewnemu i magnatowi, umiałem

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!