05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

krzesła i z wyrazem jakiegoś szczególnego zachwytu zaczęła składać ukłony, ale oficer<br />

nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi, ona zaś nie miała już odwagi w jego obecności<br />

usiąść z powrotem. Był to pomocnik komisarza, o poziomo sterczących, rudawych<br />

wąsach i niezwykle drobnych rysach twarzy, które zresztą nie wyrażały nic prócz<br />

specyficznej bezczelności. Spode łba, a nawet z pewnym oburzeniem spojrzał na<br />

Raskolnikowa, który mimo łachmanów i ogólnie nędznego wyglądu trzymał się godnie,<br />

przez nieostrożność też zbyt otwarcie i uporczywie patrzył na porucznika, tak że go to<br />

nawet dotknęło.<br />

1 Ich danke (niem.) — dziękuję.<br />

130<br />

— A ty tu z czymY — krzyknął na niego, dziwiąc się zapewne, że taki obdartus ani myśli<br />

zmieszać się i skulić pod jego jowiszowym1 spojrzeniem.<br />

— Przyszedłem... na wezwanie... — odpowiedział z pewną nonszalancją Raskolnikow.<br />

— To w sprawie egzekwowania pieniędzy od tego pana, od studenta — pośpiesznie<br />

wyjaśnił sekretarz, odrywając się od papierów. — Proszę! — podsunął Raskolnikowowi<br />

księgę, wskazując mu odpowiednią rubrykę. — Proszę przeczytać!<br />

„Pieniędzy? Jakich pieniędzy? — pomyślał Raskolnikow.<br />

— Ale... w każdym razie nie w tamtej sprawie!" I aż drgnął z radości. Od razu poczuł<br />

niewymowną ulgę. Kamień spadł mu z serca.<br />

— A na którą godzinę wezwano pana, szanowny panie?<br />

— wrzasnął porucznik, czując się, nie wiadomo dlaczego, coraz bardziej dotknięty. — Na<br />

dziewiątą, a teraz jest już po jedenastej!<br />

— Wręczono mi wezwanie nie dalej jak piętnaście minut temu — głośno i jakby przez<br />

ramię rzucił Raskolnikow, który naraz też się rozzłościł, czego się sam nawet nie<br />

spodziewał, ale sprawiło mu to pewne zadowolenie. — Dosyć chyba, że będąc chorym, z<br />

gorączką, przyszedłem.<br />

— Proszę mi tu nie wrzeszczeć!<br />

— Ja nie wrzeszczę, tylko mówię zupełnie spokojnie, to pan na mnie krzyczy; jestem<br />

studentem i nie pozwolę na siebie krzyczeć.<br />

Porucznik zdenerwował się do tego stopnia, że w pierwszej chwili nie był w stanie słowa z<br />

siebie wydobyć i tylko parskał pianą. Wreszcie zerwał się z miejsca.<br />

— Proszę mi tu mil-czeć! Jest pan w urzędzie! Tu nie miejsce na impertynencje.<br />

1 Jowiszowe spojrzenie — spojrzenie władcze i groźne; Jowisz — w mitologii rzymskiej<br />

bóg błyskawic, piorunów i wszelkich zjawisk przyrody.<br />

131<br />

— i pan jest w urzędzie; — poamosi gios również nikow. — A prócz tego, że pan krzyczy,<br />

to jeszcze pan pali papierosa, czyli że pan nam wszystkim uwłacza. — Rąbnąwszy taką<br />

orację, Raskolnikow poczuł niewymowną rozkosz.<br />

Sekretarz przyglądał im się z uśmiechem. Krewki porucznik był wyraźnie skonfundowany.<br />

— To nie pańska sprawa! — odburknął wreszcie nienaturalnie głośno. — Proszę udzielić<br />

stosownych wyjaśnień w wiadomej sprawie. Niech mu pan pokaże, Aleksandrze<br />

Grigorjewi-czu. Skarżą się na pana! Pieniędzy pan nie płaci! A tu taki tuz!<br />

Ale Raskolnikow już go nie słuchał, pośpiesznie chwycił papier, szukając gorączkowo<br />

rozwiązania zagadki. Przeczytał go raz i drugi, ale nic nie zrozumiał.<br />

— Co to znaczy? — zapytał sekretarza.<br />

— Żądają wyegzekwowania od pana należności na podstawie weksla. Musi pan albo<br />

zapłacić, i to wraz z kosztami egzekucji, odsetkami za zwłokę itd., albo też złożyć<br />

oświadczenie na piśmie ze wskazaniem terminu zapłaty z równoczesnym zobowiązaniem<br />

się do nieopuszczania stolicy oraz nie-sprzedawania i nieukrywania posiadanego mienia.<br />

Wierzyciel zaś władny jest sprzedać pańskie mienie, a z panem postąpić wedle prawa.<br />

— Ale... nie jestem nikomu nic winien!

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!