05.11.2014 Views

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

zbrodnia i kara.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

opowiadał im wczoraj na schodach, że gospodyni jest mu przychylna i że będzie<br />

zazdrosna o Awdotię Romanownę... to już było całkiem nie do zniesienia. Z wściekłości<br />

rąbnął pięścią w kuchenny piec z taką siłą, że zranił sobie rękę i wybił jedną cegłę.<br />

„Oczywiście — mruknął po chwili, zdając sobie sprawę z własnego poniżenia —<br />

oczywiście te wszystkie podłości nie dadzą się już teraz zaklajstrować ani odwołać... a<br />

zatem nie ma sensu w ogóle o tym myśleć; pozostaje milczeć... spełnię mój obowiązek w<br />

milczeniu i... nie wolno mi prosić o przebaczenie ani w ogóle wspominać o tym... jasne, że<br />

dla mnie już wszystko stracone!"<br />

260<br />

Mimo to jednak podczas ubierania się obejrzał swoje ubranie staranniej niż zwykle.<br />

Innego ubrania nie miał, a nawet gdyby je miał, to może by nawet umyślnie nie włożył. Z<br />

drugiej zaś strony nie chciał uchodzić ani za cynika, ani za niechluja, nie mógł obrażać<br />

uczuć innych, tym bardziej że go potrzebowali i wzywali. Dlatego oczyścił starannie<br />

szczotką garnitur. Koszulę miał zawsze znośną; pod tym względem był bardzo akuratny.<br />

Również umył się tego rana gruntownie — od Nastki dostał mydło — umył włosy, szyję, a<br />

szczególnie ręce. Gdy zaś doszło do rozstrzygnięcia kwestii, czy się ogolić, czy nie<br />

(Praskowia Pawłowna miała wyborne brzytwy pozostałe po nieboszczku, panu<br />

Zarnicynie), to rozstrzygnął ją na złość sobie przecząco: „Niech zostanie tak, jak jest!<br />

Gdyby one pomyślały, że ogoliłem się, żeby... a z pewnością tak by pomyślały... Nie, za<br />

żadną cenę! Najgorsze, że jestem takim nieokrzesanym gburem i mam knajackie<br />

narowy... Wiem oczywiście, że od biedy jestem porządnym człowiekiem; nie ma czym się<br />

zbytnio chwalić, że się jest porządnym człowiekiem. Porządnym człowiekiem powinien być<br />

każdy, a nawet więcej niż porządnym... a ja zgrzeszyłem już (pamiętam to) w tym i w<br />

owym... nie, nie popełniłem żadnej podłości, ale przecież... A jakie myśli przychodziły mi<br />

nieraz do głowy! Hm! Przecież to istne wariactwo zestawić to wszystko z Awdotią<br />

Romanowną! A niech to! Chcę się umyślnie okazać brudnym, niechlujnym pijaczyną!<br />

Gwiżdżę na wszystko! Okażę się jeszcze gorszym!..."<br />

Gdy tak monologował, wszedł Zosimow, który nocował w salonie Praskowii Pawłowny.<br />

Wybierał się do domu, przedtem jednak chciał zajrzeć do chorego. Razumichin powiedział<br />

mu, że chory śpi jak suseł. Zosimow polecił nie budzić go, dopóki sam się nie ocknie;<br />

obiecał wpaść ponownie po dziesiątej.<br />

— Tylko żebym go zastał w domu — dodał. — Do licha, ładny to pacjent, który nie słucha<br />

lekarza. I lecz tu takiego! Nie wiesz, czy on pójdzie do nich, czy one tu przyjdą?<br />

261<br />

— mysie, ze one lu przyjaą — oapan Kazumicnin. z,ro-zumiał cel pytania. — Oczywiście,<br />

będą omawiać sprawy rodzinne. Ja się wtedy wyniosę. Rozumie się jednak, że ty jako<br />

lekarz masz większe prawa niż ja.<br />

— Nie jestem przecież spowiednikiem, przyjdę i zaraz wyjdę. Mam jeszcze inne zajęcia.<br />

— Jedno mnie niepokoi — przerwał mu Razumichin, chmurząc się. — Wczoraj, idąc z<br />

nim, naplotłem mu rozmaitych głupstw, między innymi, że ty obawiasz się, czy on<br />

przypadkiem... nie dostanie pomieszania zmysłów...<br />

— Również i paniom mówiłeś wczoraj o tym.<br />

— Wiem, że zrobiłem głupio. Możesz mnie stłuc za to! Powiedz mi jednak, czy wierzysz w<br />

to naprawdę?<br />

— Mówię ci przecież, że to żadna diagnoza. Gdy przyprowadziłeś mnie do niego, to<br />

przedstawiłeś mi go jako... monomana. A wczoraj dolaliśmy jeszcze oliwy do ognia, to<br />

znaczy właściwie ty twoim opowiadaniem... o malarzu; niezły temat, zwłaszcza że to<br />

właśnie może być powodem jego zamroczenia! Gdybym wiedział dokładnie, co się wtedy<br />

zdarzyło na policji, i o tym, że tam jakaś kanalia rzuciła na niego podejrzenie, to nie<br />

dopuściłbym do wczorajszej rozmowy. Tacy maniacy robią z igły widły i widzą na jawie<br />

najbardziej bezsensowne rzeczy... O ile sobie przypominam, to już wczoraj z opowiadania<br />

Zamietowa dowiedziałem się połowy prawdy. To jednak jeszcze nic. Znam wypadek, że

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!